Posty

30.08 - 14.09.1997 Grecja - Chalkidiki

Obraz
Grecja - pierwszy z moich samotnych, dalekich wyjazdów na jakie ruszyłem sam w życiu. I nigdy też sam nie spędziłem ani jednego dnia, w tych niesamowitych i niepowtarzalnych czasach. Grecja długo siedziała mi w głowie jako cel wyjazdu, ale nie miałem ani pieniędzy ani możliwości aby tam pojechać. Wycieczek było mało i były bardzo drogie. Na koniec drugiego roku studiów pojawiało się na uczelnianym korytarzu głoszenie ze Szkoły Głównej Handlowej o możliwości wyjazdu na obóz studencki we wrześniu. Cena zachęcająca 770 zł za dwa tygodnie. Nie pozostawało nic innego jak poszukać pracy i zarobić na wyjazd. Plany nieco  popsuła mi poprawka z nowożytnej historii powszechnej, ale stwierdziłem, iż cokolwiek się zdarzy dam radę przejść kampanię wrześniową na uczelni. Wpłaciłem zaliczkę i czekałem na koniec sierpnia. Ja kto często bywa, nie dostałem potwierdzenia z Warszawy, iż jestem na liście uczestników, więc zacząłem wydzwaniać na podaną komórkę organizatora. Raz odbierał, raz nie. Szuk...

8 - 9.03.1997 Szwecja - Karskrona

Obraz
Dedykuję pamięci mojego Taty ś.p.† A.D. 2020 8 marca - sobota Budzę się rano, za oknem szara mgła , więc raczej widoków z pokładu nie będziemy mieli, ale akurat dzisiaj to nie jest najważniejsze. Ubieramy się i powoli ruszamy pociągiem do Gdyni, aby z dworca, podmiejskim autobusem, przejechać na terminal promowy, skąd odpływają promy do Szwecji. Płyniemy dzięki ofercie jaką udało mi się upolować. Rejs weekendowy dla dwóch osób za 220 zł. Jest to jeszcze sezon zimowy, zapewne dlatego taka cena. Szczegóły wyglądają następująco: w sobotę rejs dzienny do Szwecji bez kabiny, za to z obiadem na pokładzie. Nocleg w hotelu Conrad w Karlskronie, wraz ze śniadaniem. Następnie cała niedziela do dyspozycji na miejscu. Nocny rejs powrotny do Gdyni z kabiną wewnętrzną. Nie było się nad czym zastanawiać. Ruszamy! Prom odbija punktualnie od nabrzeża w Gdyni i powoli sunie ku rogatkom portu. Na morzu niemal flauta, niestety mgła się nie podnosi, więc raczej nie będziemy mieli rewelacyjnych widoków. Je...

27.12.1996 - 2.01.1997 Niemcy - Stuttgart

Obraz
Drugi nasz wyjazd na spotkanie młodzieży, tym razem padło na niemiecki Stuttgart. Tradycyjnie brygada zbiera się opodal medyka, 27 grudnia skąd zasłużonym autobusem, kultowej marki Jelcz, mamy ruszyć na podbój stolicy Badenii-Wirtenbergii. Wóz nie prezentuje się jakoś szczególnie okazale, ale zapewne nie takie trasy brał. Jedzie ze mną brat Marcin, Mirek,jego znajoma Kasia, Marian i Piotr. Inni ludzie dołączą jak się okaże na miejscu. Jest dosyć zimno i sporo śniegu, co nie jest takie częste w naszym klimacie w grudniu. Gdy wszyscy zapakowali swoje graty, w końcu ruszamy na zachód. Już po opuszczeniu miasta ksiądz Piotr z nogami założonymi na pulpit wyciąga piwo i fajki – ech, będzie się działo! Droga przebiega raczej bez większych problemów i następnego dnia rano lądujemy w Stuttgarcie. Gdzie nie nie spojrzeć piękne słońce i bardzo zimno. Śniegu wokoło także pod dostatkiem, co bez wątpienia jest wyznacznikiem tego wyjazdu. Wysiadamy przy halach stuttgardzkich Targ...

19 - 24.09.1996 Holandia, Belgia, Luxemburg

Obraz
19 września - czwartek Pochmurny, szary dzień. Około godziny 14 zwijam plecak i wsiadam do kolejki SKM jadącej do Gdańska. Na parkingu przed NOT-em ma oczekiwać autobus, którym pojedziemy do Beneluxu. Dosyć fajnie brzmiąca nazwa 3 państw, które ostatnio często zaprzątały moją wyobraźnię i w końcu nastał ten dzień. Jadę zupełnie sam, ale nie ma to dla mnie większego znaczenia. Wprost przeciwnie wcale mi to nie przeszkadza, może to jakaś okazja, aby zobaczyć jak czuję się sam na wyprawie, chociaż zapewne nie potrwa to długo i z kimś się spyknę. Na postoju, już oczekują ludzie, powoli i bez zbędnych nerwów wsiadamy do autobusu, tym razem dobrze prezentujący się Mercedes. Jak się okazuje kolejny przystanek to Gdynia, więc równie dobrze mogłem wsiadać w Gdyni, ale być może, przez to mam lepsze miejsce. Późnym wieczorem, gdy jest już ciemno docieramy do Poznania, gdzie przy dworcu PKP montuje się kolejna, ostatnia grupa turystów i teraz już bez żadnych postojów prosto w stronę granicy do Św...

3.09 - 10.09.1996 Niemcy - Kolonia (Köln)

Obraz
Mój wyjazd do Kolonii doszedł do skutku dzięki uprzejmości Basi, mojej licealnej koleżanki, która zaprosiła mnie do siebie na tydzień oraz jej brata Jacka, którym znamy się od szkolnych lat.   Ruszam wieczorem 2 września, autobusem, który po całonocnej jeździe, następnego dnia ma mnie wysadzić bezpośrednio w Kolonii. Już w Dortmundzie mam małą przygodę, gdy wysiadłem na moment na postoju. Kierowca bez pardonu i oglądania się,  zamknął drzwi i zamierzał ruszać. Udało mi się jednak wskoczyć do środka i szczęśliwie jadę dalej. Już kilkanaście km od miasta widać na horyzoncie, ogromne strzeliste wieże kolońskiej katedry, które uważam są jednymi z najwyższych jakie widziałem. W końcu docieram na miejsce. Basia mieszka w jednej z bocznych dzielnic miasta, gdzie dojazd tramwajem trwa około 40 minut. Kolonia to ogromne miasto, 4 co do wielkości pod względem liczby mieszkańców w Niemczech, jednocześnie stolica regionu Nadrenia Północna-Westfalia . Sporą cześć miasta zwiedzała z nami M...

19.06.1996 Niemcy - Berlin

Obraz
Mój jednodniowy wyjazd do Berlina przypadł na końcówkę pierwszego roku studiów w Szczecinie. Początkowo miałem jechać z Bogdanem, ale pod koniec roku wycofał się z tego pomysłu i pojechałem sam. Raz w tygodniu z centrum miasta jeżdżą busy z ludźmi na handel do Berlina. Przejazd kosztuje 20 złotych, więc doszedłem do wniosku, że aby od stresować się przed letnią sesją pojadę zobaczyć owe miasto. Odległość niewielka, ze Szczecina niecałe 120 km.  Wyjeżdżamy o siódmej rano. Szaro i pochmurnie, ale ciepło. Przez granicę przemykamy szybko i gładko. Po kilkudziesięciu minutach na horyzoncie pojawiają się pierwsze budynki miasta. Jestem w o tyle złej sytuacji, że nie posiadam planu miasta, ale jakoś poradzę sobie na wyczucie. W końcu wtaczamy się naszym brązowym, nie pierwszej młodości busikiem od strony Berlina Wschodniego. Od razu widać, że ta część miasta była pod panowaniem ZSRR. Typowa szara, klocowata, komunistyczna zabudowa. W dali mijamy Bramę Brandenburską, która jest cel...

25.12.1994 - 2.01.1995 Francja - Paryż

Obraz
Wyruszamy z domu 25 grudnia rano. Brzydka, szara i pochmurna pogoda, autobus powoli wlecze się w stronę granicy polsko-niemieckiej w Kołbaskowie. Był to nasz pierwszy dalszy wyjazd zagraniczny na spotkanie młodzieży z Taize. Niezbyt wiedzieliśmy jak to wygląda, jedno było wiadomo -  będzie full ludzi z całej Europy i nie tylko. Pierwszy przystanek, stacja benzynowa przed Słupskiem, w dodatku w budowie. Ważne, że szalet jest czynny. Ruszamy w dalszą drogę, bez problemów przekraczamy granicę niemiecką, teraz już tylko ciemność i autostrada. 26 grudnia Rano sądziłem, iż będziemy na miejscu. Dopiero przed południem pojawia się mały znak z napisem "Paris". W końcu jesteśmy na miejscu! Kilka zasad, które dotyczą wszystkich spotkań młodzieży i sprawdziły się to nie tylko tym razem: centrum spotkań z reguły to zespól ogromnych hal np. hale targowe, wystawiennicze lub giełda hale podzielone są na sektory, które przyjmują osoby z konkretnych państw sektory podzielone są kr...

17.08 - 26.08. 1994 Słowacja - Tatry Wysokie

Obraz
17 sierpnia - środa Po całonocnej walce w pociągu docieramy do Zakopanego. Pogoda niebyt zadowalająca, wprost przeciwnie, brzydko i pochmurnie. Powoli wleczemy się do góry, gdzie chatę ma Maryśka, u której po znajomości spędzimy pierwszą noc. Gdy docieramy na górę, zostawiamy swoje graty w chacie za pensjonatem i ruszamy na mały spacer do miasta. Pogoda jakoś nie zachęca do większych wyczynów turystycznych. 18 sierpnia - czwartek - Słowacja Porannym autobusem ruszamy na Łysą Polanę w stronę przejścia granicznego. Wysiadamy na przejściu. Nieco ludzi wyładowuje się ze swoimi plecakami. Wśród nich dwaj goście z Supraśla Zdzichu i Paweł, którzy jawią się naszymi kumplami, na najbliższe dni wypadu do Słowacji. Piechotą przechodzimy przejście i z grupą innych ludzi udajemy się na przystanek „Zastawki” czyli słowackiego PKS-u, w celu upolowania autobusu. Jedziemy do Tatrzańskiej Łomnicy i dalej zaglądamy na Eurocamping. Niestety nie ma miejsc i jakoś pogoda nie nastraja do mieszkania pod ...