Posty

Wyświetlanie postów z 2002

27.12 - 1.1.2003 Karkonosze - Górzyniec

Obraz
27 grudnia - piątek - Górzyniec Mała niepozorna stacyjka w górach. Napis "Górzyniec" na budce, 9:30 rano, jesteśmy na miejscu! Miejsce wydaje mi się dziwnie znajome, przecież byłem tutaj dokładnie rok temu. Chmury dookoła i śniegu też jakoś nie za wiele. U nas nad morzem było go nieco więcej, ale to nie istotne - jesteśmy w Karkonoszach!    Pierwsze kroki kierujemy na poszukiwanie naszego pensjonatu. Nie wiadomo gdzie się kierować. Początkowo ostro z góry, następnie w lewo i jesteśmy w domu. Po chwilowym odpoczynku i śniadaniu jedziemy zobaczyć do Szklarskiej Poręby. Nawału turystów nie widać, ale śniegu też jak na lekarstwo. Chcieliśmy wykupić sobie wycieczkę do Drezna, od dawna siedzi mi ona w głowie, ale niestety, zimą nie są organizowane! Latem to zupełnie co innego. Poszwendaliśmy się nieco po mieście, aby poczuć atmosferę i wieczornym pociągiem, po zmierzchu, wróciliśmy do Górzyńca.   28 grudnia - sobota - Zamek Chojnik Pogoda od rana nie wygląda na zachwycającą,

10.11 - 12.11.2002 Dania - Kopenhaga

Obraz
10 listopada - niedziela Pogoda w niedzielę od samego rana wyglądała dosyć dobrze. Ustawiliśmy się z Adamem, że z Wejherowa wyjedziemy o 12:58. No to ruszamy. Elektrykiem SKM do Politechniki, gdzie przesiadamy się na tramwaj do Nowego Portu. Po kilku minutach czekania na przystanku nadjechał, wsiadamy i jedziemy. Przed samą bazą promową zaczynamy się rozglądać, gdzie podział się prom, którym mamy płynąć! Ale go nie widać. Jakiś koleś jadący tramwajem, powiedział nam, że jesteśmy po złej stronie kanału portowego i prom do Kopenhagi tutaj nie cumuje. Stoi on w nowej bazie przy Westerplatte! Czas naglił i jedyne wyjście jakie nam pozostało to ściągnąć taksówkę i na bazę promową. Ponieważ to całkiem spory kawał drogi, kierowca gnał ostro przez centrum Gdańska i skroił nas jak za zboże. Ale cóż trzeba ponosić ofiary! W końcu wpadamy do środka i stoimy w kolejce po bilet na prom. Oczywiście nikomu z obsługi się nie śpieszyło, nam wprost odwrotnie. W końcu dostaliśmy do rąk nasze bilety. Odp

12.10 - 14.10.2002 Karkonosze - Karpacz

Obraz
12 października - sobota - Samotnia - Lucna Bouda W końcu doczekałem się jest piątek wieczór. Wsiadam w elektryka i jadę na dworzec PKP do Gdyni. Pociąg podstawili na peron pół godziny przed odjazdem. Ludzi mało, spokojnie zajmuję sobie przedział. Jest już ciemno i zaczyna trochę wiać od strony morza. 21:59, więc ruszamy kolejny raz w Karkonosze! Za Gdańskiem położyłem się spać, jest cicho i ciepło. Pociąg do Jeleniej Góry wtoczył się o 7:50. Wysiadamy i od razu łapiemy autobus do Karpacza. Pogoda niezbyt zachwycająca, widoku na góry żadnego. Wszędzie ciężkie ołowiane chmury. W końcu jesteśmy ! Wysiadamy koło kościoła i idziemy do naszego domu. Kawałek drogi, ale od tego są skróty, aby sobie pomagać. Na pierwszy dzień wyznaczyliśmy sobie szlak średniej długości. Ruszamy w górę Karpacza do Świątyni Wang. Miasto właściwie puste, za to koło świątyni widać nieco turystów. Kolejny nasz przystanek to Domek Myśliwski. Mgła gęstnieje coraz bardziej i pojawił się śnieg. W domku nie ma za

8.08 - 19.08.2002 Tatry - Zakopane

Obraz
8 sierpnia - czwartek Gdy już kilka dni nieprzerwanie za oknem świeciło słońce doszedłem do wniosku, że nadszedł czas na kolejną wyprawę w Tatry !!! Pomimo tego, że w telewizji nie zapowiadali najlepszej pogody doszedłem do nieodwołalnego wniosku, że jadę. Ponieważ nie miałem żadnych chętnych wyruszyłem sam, co miało się okazać bardzo trafnym wyborem, bo bardzo szybko znalazłem sobie towarzystwo. Jak co roku wyruszyłem z Gdyni pociągiem do Bielska Białej. Tłumów tym razem nie było, więc bez problemów znalazłem miejsce w wagonie i poszedłem spać. 9 sierpnia - piątek O szóstej z minutami byłem w Katowicach, słońce lekko przedzierało się przez chmury i miałem jeszcze nadzieję na ładną pogodę. Pociąg do Zakopanego podjechał o 6:55 i ruszyłem w dalszą drogę. Za Nowym Targiem nie miałem już żadnych wątpliwości, że dzisiaj pogoda będzie obleśna. Deszcz lał wielkimi strugami i nie zanosiło się, aby chociaż na chwilę miał przestać. O 11:50 lądowałem na dworcu w Zakopanem. Chciałem wynająć p

11.07 - 24.07.2002 Grecja - Riviera Olimpijska

Obraz
Ruszamy rano autokarem, przed nami przeprawa do Grecji przez Słowację, Węgry, Serbię, Macedonię. Już kiedyś zrobiłem podobny dystans z małym odchyleniem trasy przez Rumunię i Bułgarię. Zobaczymy, który wariant jest lepszy. Podróż przez Polskę mija monotonnie, aby wieczorem dotrzeć na nocleg tranzytowy w Słowacji. Jedyny taki podczas tej podróży. Jakaś mała mieścina, obiekt godny pożałowania, jak wiele rzeczy w tym rubasznym kraju. Rano ruszamy dalej do Serbii, gdzie zatrzymamy się na późny obiad. Dalej całonocna jazda. Gdzieś pod Belgradem zatrzymuje nas w nocy policja - czego chcą? Zatrzymają autobus na obcych rejestracjach i chcą wody  mineralnej! Dajemy im jedną z lodówki i ruszamy w stronę granicy z Macedonią. To niewielki, górzysty, ale bardzo ładny kraj. Dalej już granica z Grecją i powrót do Unii Europejskiej.  Na miejsce docieramy w godzinach południowych i jestem tak zmęczony, że niemal od razu idę się chwilę przespać. Wieczorem dopiero spoglądam na masyw Olimpu ciągnący si

1.05 - 4.05.2002 Beskidy - Korbielów

Obraz
1 maja - środa - Pilsko Z Gdyni wyjechaliśmy punktualnie i oczywiście, jak co roku, ludu na maxa. W Gdańsku nie było już wolnych miejsc i reszta ludzi sterczała na korytarzu. Wysiadaliśmy w Katowicach, i jak to często bywa mieliśmy pół godziny opóźnienia. Pośpieszny do Zakopanego miał podjechać na peron o 6:55. Dla urozmaicenia podróży zapowiedziano, że w dniu dzisiejszym wyjątkowo odjedzie z peronu 4 a nie z 1. Wszyscy z plecakami, uprawiając biegi przełajowe pomknęli na zapowiedziany peron. Widok doprawdy zabawny i fascynujący za razem. Standardowo elektryk, 2 wagony i całkowity sajgon. Pierwsi "podróżni" wchodzili przez okno i chyba dobrze, bo usiedli. 5 sekund po otwarciu drzwi nie dało się uświadczyć żadnego wolnego miejsca. Gdy pociąg dojechał do Bielska Białej, cała reszta na upartego, zapakowała się do środka. Wszystkie miejsca i przejścia były zajęte. Także z drobnym opóźnieniem i niewielkich bojach stanąłem na dworcu PKP w Żywcu. Pierwsze kroki skierowaliśmy na