25.12.1994 - 2.01.1995 Francja - Paryż

Wyruszamy z domu 25 grudnia rano. Brzydka, szara i pochmurna pogoda, autobus powoli wlecze się w stronę granicy polsko-niemieckiej w Kołbaskowie. Był to nasz pierwszy dalszy wyjazd zagraniczny na spotkanie młodzieży z Taize. Niezbyt wiedzieliśmy jak to wygląda, jedno było wiadomo -  będzie full ludzi z całej Europy i nie tylko. Pierwszy przystanek, stacja benzynowa przed Słupskiem, w dodatku w budowie. Ważne, że szalet jest czynny. Ruszamy w dalszą drogę, bez problemów przekraczamy granicę niemiecką, teraz już tylko ciemność i autostrada.

26 grudnia
Rano sądziłem, iż będziemy na miejscu. Dopiero przed południem pojawia się mały znak z napisem "Paris". W końcu jesteśmy na miejscu! Kilka zasad, które dotyczą wszystkich spotkań młodzieży i sprawdziły się to nie tylko tym razem:
  • centrum spotkań z reguły to zespól ogromnych hal np. hale targowe, wystawiennicze lub giełda
  • hale podzielone są na sektory, które przyjmują osoby z konkretnych państw
  • sektory podzielone są krajami i językami
  • przybywających wita osoba z danego kraju
  • osoba ta przedstawia całą charakterystykę spotkań: teren, godziny, jadłodajnie, itp, itd
  • po wniesieniu stosownej opłaty dostajesz: kartę żywieniową oraz tygodniowy bilet na komunikację
  • dostajesz przydział mieszkaniowy: z reguły jakaś salka parafialna, hala sportowa w najlepszym wypadku mieszkanie prywatne
  • jedzenie w miejscach spotkań monotonne i raczej kiepawe: z reguły codziennie te same konserwy, bułka, masło, może zupa
  • opis trasy jak dojechać do miejsca noclegowego, plan metra 
  • dodatkowe elementy np jakiś prosty plan miasta
  • ludzie będący obok dostają to samo miejsce, wiec warto się od razu dogadać i ruszyć razem
  • od momentu gdy wychodzicie jesteście w praktyce zdani na siebie
  • za wami napiera już kolejny tłum, więc nie ma czasu
Docieramy do ogromnej hali, która jest jednocześnie miejscem spotkań i swoistym centrum rozlokowania ludzi. Wita nas jeden z Polków, który objaśnia o co w tym wszystkim chodzi. Wpłacamy myto do kasy i dostajemy całotygodniowy bilet na komunikację miejską,  przydział do jednej z paryskich parafii oraz jak to nazwaliśmy essenkarte - czyli przydział na koszarowe porcje żywności z konserw. Niezbyt to smaczne i monotonne, ale da się zjeść. Czyli wszystko zgodne z zaplanowaną organizacją wyjazdu. W drogę! Szukamy linii metra, która ma nas dotransportować do miejsca tymczasowej kwatery. Jak się szybko okazuje jest to dom parafialny, położony stosunkowo blisko wieży Eifla. Gdy wyjeżdżamy schodami z metra, światła wieży migają mi, gdzieś w oknach wysokich szklanych wieżowców. Rozkładamy się ze śpiworami gdzieś na podłodze. Cytując klasyka - "mój jest ten kawałek podłogi" i na tydzień staje się naszą kwaterą. Z biegiem czasu podłoga zapełnia się ludźmi z całej Europy. Polaków jest tu trochę, wiec mamy z kim pogadać i jak się okaże wspólnie będziemy szwędać się po Paryżu. Gdy już rozłożyliśmy graty, idziemy zobaczyć Wieżę Eifla. Rzeczywiście mijamy kilka przecznic i wychodzimy pod  symbolem Paryża. Budowla jest podświetlona, bardzo ciepło jak na tę porę roku, kilkanaście stopni powyżej zera. Ciepło i przyjemnie.  W końcu dotarliśmy na miejsce!

27 grudnia

Od rana pochmurnie, ale  to bez znaczenia. Dzisiejszy pierwszy cel to:
  • Katedra Notre Dame. Jedziemy metrem w stronę wyspy. Pogoda niezbyt dopisuje. Od razu gdy wychodzimy z metra,  widać że część z ogromnej bryły katedry jest zastawiona rusztowaniami, więc nie będzie zdjęć całej bryły budowli. Wchodzimy więc do środka, ludzi niewiele. Kolejnym miejscem jest Pałac Sprawiedliwości. Palais de Justice to zespół budynków na Île de la Cité, od początku istnienia stanowiący siedzibę najważniejszych organów wymiaru sprawiedliwości we Francji. Zajmuje łącznie 1/3 powierzchni całej wyspy, między bulwarami Horloge, des Orfèvres, Harlay oraz Palais. Oczywiście można sobie popatrzeć na niego wyłącznie z zewnątrz. Nie ma co tracić czasu, w drogę do Panteonu.  
  • Panteon jest neoklasycystyczną budowlą na planie krzyża greckiego z kopułą centralną i czterema spłaszczonymi kopułami bocznymi oraz z kolumnowym portykiem wejściowym. Uważa się, że jest on wzorowany na Panteonie rzymskim. Wzniesiony pod koniec XVIII wieku jako kościół pod wezwaniem świętej Genowefy. Od 1885 roku pełni rolę mauzoleum wybitnych Francuzów. W krypcie Panteonu znajdują się m.in. grobowce min: Woltera, Jana Jakuba Rousseau, Alexandra Dumasa, Victora Hugo, Emila Zoli, twórcy pisma dla niewidomych Louisa Braille’a, fizyków  Pierre'a Curie i Marii Skłodowskiej-Curie. Wieczorem jak każdego dnia narada dokąd idziemy jutro. Nie mamy nic oprócz ksera planu Paryża jaki zrobiliśmy na ksero jeszcze w Polsce oraz ulotki i reklamówki jakie dostaliśmy tutaj. Ale musi wystarczyć i wystarcza.
28 grudnia
  • Dzielnica łacińska, jak powiadają najbardziej paryska z dzielnic Paryża. Na szczycie wzgórza Montmartre znajduje się słynna Bazylika Sacré-Cœur (Bazylika Najświętszego Serca). Już od samego dołu widać tłumy przed schodami prowadzącymi do budowli. Po lewej stronie znajduje się kolejka terenowa i wagonik, którym można pozwolić sobie na wjazd, jeżeli dla kogoś schody są zbyt meczącą torturą.   


Bazylikę zaprojektował Paul Abadie w stylu historyzmu o cechach romańsko-bizantyńskich. Do budowy zastosowano na elewacjach trawertyn (biały granit), stąd nazwa – biała bazylika. Jej kopuły mają wysokość 79 metrów, a wieża północna 83 metry. W owej wieży znajduje się najcięższy dzwon w Paryżu (19 ton), nazywany "Savoyarde", jego serce waży 500 kg. Ze szczytu kopuły można oglądać panoramę Paryża i widok na tereny oddalone o 30 km. No niestety raczej nie dzisiaj, bo zachmurzenie spore, ale przyznam, że widok na miasto niesamowity i warto tutaj zajrzeć, choćby tylko dla niego. Lecimy do kolejnego miejsca
  • paryska Statua Wolności w Paryżu – kopia oryginalnej nowojorskiej. Posąg znajduje się na Île aux Cygnes (Wyspie Łabędziej) na Sekwanie, stosunkowo niedaleko Wieży Eiffla. Jest cztery razy mniejsza od oryginału, co niestety widać od razu na pierwszy rzut oka. Ale nie czepiajmy się i tak wygląda całkiem nieźle. waży 4 tony i ma 11,5 metra wysokości. Stworzył ją francuski rzeźbiarz Frédéric Auguste Bartholdi. Koncepcja projektu posągu powstała pod wpływem obrazu "Wolność wiodąca lud na barykady" namalowanego przez Eugène'a Delacroix. Bartholdi nadał posągowi rysy twarzy własnej matki, podczas gdy modelką dla całego posągu była jego kochanka. No proszę co za figlarz! Podest umieszczony jest nieco poniżej mostu, ale i tak jest dosyć dobrze widoczna. Fajne miejsce na chwilę odpoczynku przy notorycznej bieganinie.
  • Na wieczór, już na spokojnie, wizytę na głównej ulicy Paryża czyli Avenue des Champs-Élysées. Najbardziej reprezentacyjna aleja Paryża, łącząca plac Zgody (Place de la Concorde) z placem Charles'a De Gaulle'a (dawniej Place de l'Etoile), na którym znajduje się Łuk Triumfalny. Pola Elizejskie rozciągają się na odcinku 1910 metrów w VIII dzielnicy, w północno-zachodniej części centralnego Paryża.


Powyższe zdjęcie wykonałem Zenitem ET oczywiście produkcji ZSRR z filtrem dyfrakcyjnym, tej samej produkcji. Cała ulica liczy kilka stacji metra, co jak się okaże będzie nam bardzo potrzebne podczas sylwestra. Teraz nieśpiesznie zmierzamy w stronę Łuku Triumfalnego, aby zobaczyć z bliska jego słynną konstrukcję. Łuk został zbudowany dla uczczenia tych, którzy walczyli i polegli za Francję w czasie rewolucji francuskiej i wojen napoleońskich. Jego budowę zlecił sam Napoleon Bonaparte. Budowla robi wrażenie.

29 grudnia

Kolejny dzień, temperatura powyżej 10 stopni a to już bardzo dobrze. Na początek  wysiadamy na stacji Trocadero:
  • Trocadero - to zespół budynków usytuowanych na zboczu wzgórza Chaillot. W XVII w. znajdował się tu klasztor wizytek. Napoleon I planował zbudowanie na tym miejscu najpiękniejszego i największego pałacu świata przeznaczonego na rezydencję dla swojego jedynego syna Napoleona II. No niestety nie do końca mu wyszło, choć budowla nie powiem znamienita. Najlepsze miejsce, aby z tej perspektywy popatrzeć na Wieże Eifla. Dalej po drodze gmach paryskiej opery. 
  • Opéra Garnier (Palais Garnier) – gmach przeznaczony dla 2200 osób, wybudowany w stylu eklektycznym w latach 70. XIX w. według projektu Charles'a Garniera. Od otwarcia w 1875 do wybudowania Opéra Bastille siedziba Opery Narodowej, zaś od przeniesienia się zespołu do nowego obiektu nosi nazwę Palais Garnier, chociaż na fasadzie nadal widnieje stary napis Académie Nationale de Musique. Obecnie w budynku odbywają się jedynie przedstawienia baletu. Dalej mijamy Luwr. Niestety ludzi sporo i kolejka na dworze tak jak zawsze. 
  • Wieczorową porą odwiedzamy miejsce, które najlepiej się prezentuje czyli Moulin Rouge, niedaleko Montamrtre. Słynny Czerwony Młyn czyli  music-hall i kabaret otwarty 6 października 1889 przez Josepha Ollera, właściciela paryskiej Olympii. Położony w dzielnicy czerwonych latarni, jest znany z wielkiej, czerwonej imitacji młyna na dachu. Kabaret od czasu powstania prezentuje przedstawienia taneczne, w których na scenie występują tancerze i tancerki ubrani w kolorowe, wymyślne stroje. Tancerki często prezentują się topless, ozdobione biżuterią lub barwnymi piórami. Na przestrzeni lat Moulin Rouge stało się słynne z wykonywanego tu kankana. Ludzi kręci się dzisiaj niezbyt dużo sądziłem, że bywa tutaj więcej klientów.
30 grudnia

Na początek dnia wizyta w Disneylandzie. Tego typu budowle nie są dla mnie czymś szczególnym godnym uwagi, ale jest to niemal europejska nowość, więc wsiadamy w metro i jedziemy do miejscowości Marne-la-Vallée - 30 km na wschód od stolicy Francji. Jak się okazuje są tutaj dwa parki tematyczne: Disneyland Park oraz Walt Disney Studios. Ten drugi, w jakiejś części dostępny jest bezpłatnie, więc decydujemy się właśnie na tą stronę. Dla dzieci to zapewne bajka i niezwykła rozrywka.
  • Wracamy do miasta i kolejnym punktem na dzisiaj jest nowoczesna i wręcz futurystyczna dzielnica La Défense. Dzielnica ta stanowi główne centrum biznesu we Francji, z siedzibami większości wielkich francuskich i zagranicznych koncernów. Spełnia także rolę centrum handlowego, wystawienniczego, rozrywkowego i transportowego. Ogólnie mówiąc szoł szklanych i wysokich wieżowców.  Na zachodnim krańcu dzielnicy znajduje się La Grande Arche de La Défense (Wielki Łuk) stojący na linii, będącej przedłużeniem Paryskiej Osi Historycznej, zaczynającej się od Luwru a kończącej się na Łuku Triumfalnym. Linia ta stanowi oś dzielnicy. Na dzisiaj pozostaje nam jeszcze jedno miejsce:
  • Cmentarz Père-Lachaise. Jedziemy tam oczywiście metrem. Największy i najsławniejszy cmentarz paryski, założony w 1804 roku w ogrodach przylegających do willi Mont-Louis, podarowanej przez Ludwika XIV swojemu spowiednikowi, francuskiemu jezuicie, Père Lachaise. Aby w miarę swobodnie poruszać się po ogromnym obszarze cmentarza, dobrze jest zdobyć jego plan. Ktoś przy wejściu go zdobył, więc nie jesteśmy do końca bezradni w tym labiryncie.  W nekropolii tej spoczywa jakaś ogromna i wprost niezliczona rzesza sławnych ludzi min: Piotr Alelard, Heloiza, Honoriusz Balzac, Georges Bizet, Jean-François Champollion, Eugène Delacroix, Jim Morrison, Molier, Edith Piaf, Oscar Wilde, Fryderyk Chopin, Józef Wysocki, Maria Walewska. Aby zobaczyć choć cześć z nich musisz poświecić cały dzień. Niestety nie mamy choćby połowy tego czasu. Naszym celem jest Fryderyk Chopin oraz Jim Morrison (solista zespołu The Doors). Pierwszego udaje nam się odnaleźć dosyć szybko, wielkie grupki Polaków ciągną przez cmentarz więc idziemy za nimi i niemal bezbłędnie trafiamy do celu. Wokół pomnika naszego kompozytora kłębi się taki tłum, że trudno choć na moment się do niego dopchać, ale w końcu się udaje. Z pomnikiem Morrisona jest nieco gorzej i musimy pokręcić się nieco po niekończącym się obszarze nekropolii. W końcu udaje nam się znaleźć mały, wręcz niezauważalny i niepozorny nagrobek. Uważam stanowczo za mały jak na taką osobę.
31 grudnia - Sylwester

Od kilku dni, niemal każda grupa spekuluje, dokąd udać się o północy. Tutaj na sali ma tez coś być, nie wiemy dokładnie co, ale wybór pada jednak na Pola Elizejskie. Ruszamy metrem około 23:00. Od razu widać, że w wagonach więcej ludzi, niż w godzinach szczytu. Im bliżej centrum tym tłum bardziej gęstnieje. W końcu ludzi jest tyle, że nie wiadomo jak dopchamy się do wyjścia. W pewnym momencie wysiadający tłum wypycha jednego z naszych kolegów. Nie daje rady wsiąść z powrotem. Drzwi się zamykają, pociąg rusza. Dajemy mu znać na migi, że wysiadamy na następnej stacji i tam będziemy na niego czekać. Na szczęście są już to stację wzdłuż Pól Elizejskich. Wysiadamy na następnej stacji, schodami do góry i jesteśmy na ulicy. Tutaj tłum zajmuje niemal wszystko. Ponieważ jestem jednym z wyższych osobników, wchodzę na hydrant, aby być ponad tłumem i zaczynam machać plecakiem, aby mnie zobaczył, gdy będzie już blisko. Zamiast mojego kolegi zjawia się niezbyt zadowolony policjant, wielki murzyn, który zaczyna coś do mnie krzyczeć i gestykulować. Nie znam francuskiego ale i bez tego wiem, że muszę natychmiast zejść, aby sylwestra nie spędzić w areszcie. Po kilku minutach zjawia się nasz znajomy i już całą grupą, idąc w stronę Łuku Triumfalnego, czekamy na powitanie Nowego 1995 Roku!!!

W końcu jest - korki szampanów strzelają, ogromny tłum szaleje, pokaz sztucznych ogni godny Paryża. Kolorowe i efektowne, widoczne są z każdej możliwej strony, tworząc niesamowity efekt wielkiego sylwestrowego szoł. Jest pięknie, wszyscy wokół szczęśliwi, jakby nie istniały żadne problemy tego świata. Ale na tym polega Sylwester szczególnie w takim miejscu. Pokaz ogni trwa prawie pół godziny. Tłum powoli rzednie a to znaczy, że musimy szukać drogi odwrotu do metra. Docieramy do wejścia i tutaj niemiła niespodzianka, wszystkie stacje metra są pozamykane na amen - nic nie jeździ. Pozostaje nam więc długa, bardzo długa droga do kwatery. Na szczęście jakiś koleś ma ze sobą mapę. Jest ciemno i zimno. Próbujemy się odnaleźć i na początek namierzyć kierunek gdzie mamy iść.  Ruszamy, teraz idąc z buta, dopiero widać jak to daleko. Nie ma co marudzić, jest coraz zimniej. Wieje silny wiatr, trzeba iść przed siebie. Droga powrotna zajmuje nam prawie 5 godzin!! Długo, bardzo długo wracaliśmy. Około 5 rano zmęczeni i nieziemsko głodni wpadamy do sali. Jeszcze jakieś niedobitki siedzą a impreza tutejsza dogorywa. Kładziemy się spać.
Około południa z wyznaczonych dzielnic Paryża i odpowiednio oznakowanych sektorów ruszają autobusy, które zabierają uczestników Dni Młodzieży do domów. Bez większego problemu odnajdujemy nas ciemnozielony Volvo i ruszamy w długą drogę powrotną do Polski.

Popularne posty z tego bloga

29.01 - 4.02.2024 - Góry Majorki

6.08 - 11.08.2024 - GSB - Beskid Żywiecki do Rabki - 112 km górami

1 - 4.11. 2023 - Budapeszt