Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2004

15.07 - 29.07.2004 Włochy - Sycylia

Obraz
19 lipca - poniedziałek - Wyspy Liparyjskie Dzisiaj pierwsza wycieczka od przybycia na wyspę. Przez te kilka dni zdążyłem się już nieco przypiec i chętnie jadę do jakiegoś nowego miejsca. Wyjazd będzie składał się niejako z dwóch etapów: lądowego – gdzie musimy dotrzeć z Katanii do Milazzo, oraz drugiego morskiego promem bezpośrednio na wyspę Vulcano. Do Milazzo przybywamy około 9 rano. Słońce jeszcze tak nie pali i można w cieniu przycupnąć w przyjaznym chłodku, ale to niebawem się zmieni. Kupujemy bilety na prom, oczywiście kupując w obie strony na tą samą linię dostajemy sporą zniżkę. Wszyscy wchodzimy na pokład dosyć dużego promu, który na burcie ma wymalowaną piękną ... kaczkę! Nauczony doświadczeniami pływania po ciepłych morzach, szybko szukam sobie wygodnej, klimatyzowanej kabiny, aby nie smażyć się na słońcu! W chłodnej kabinie upływają mi 2 godziny rejsu. Początkowo tylko woda po sam horyzont. Z biegiem czasu zaczynają wyłaniać się piękne wulkaniczne wysepki. Prom dobija d

6.07.2004 Ukraina - Lwów

Obraz
 Od tak dawna chciałem zobaczyć to miasto, a teraz nie za bardzo dociera do mnie, iż tam jadę! Mieszkam w ośrodku w Myczkowcach opodal Soliny, godzina 4 rano trzeba zrywać sę na równe nogi, za oknem jakoś szaro, ale to normalny widok o tej godzinie w Bieszczadach. Być może za kilka godzin podniesie sie zasłona mgły. Idziemy nad zaporę i czekamy na autobus. Punktualnie co do minuty podjechał na przystanek. Wsiadamy i w drogę. Po drodze zabiera ludzi z kolejnych wiosek. Korzystając z okazji, że jest względny spokój uderzam w kimono. Mozolnie i powoli tłukąc się bieszczadzkimi drogami przesuwamy się do granicy w Medyce. Nad Górami Słonnymi mamy piękny spektakl podnoszących się mgieł, znad których wyłania się tarcza słońca. Jak się później okazało towarzyszyła nam przez większość pobytu we Lwowie.  Mijamy Przemyśl i powoli dotaczamy się do przejścia. To jedno z tych, gdzie kończy się cywilizowany świat z zaczyna to niewiadome "coś", gdzie bez łapówy się nic nie załatwi. Celn