Posty

Wyświetlanie postów z 2010

13.11.2010 Niemcy - Poczdam

Obraz
Typowy pochmurny, jesienny dzień. Wczoraj "Tropical Island". Miejsce całkiem fajne, szczególnie dla rodzin z dziećmi. Są baseny praktycznie dla każdej grupy wiekowej, każdy znajdzie coś odpowiedniego. Istnieje możliwość zanocowania w namiocie wewnątrz, ale nie zdecydowaliśmy się na tą zabawę. Raz, że cena nie powala z nóg z drugiej strony listopad i być może hałas w nocy. Może innym razem. Zakładamy iż rano ruszamy do Poczdamu, więc nocujemy w jednym z hoteli sieci "Etap Hotel" tuż przy obwodnicy Berlina. Niedrogo, cicho i spokojnie, mimo bliskości autostrady. Dzisiaj tylko mały przeskok i jestem praktycznie w mieście. Już od samego początku w oczy niemal rzucają się ogłoszenia o wynajmie lub sprzedaży mieszkań. Masa tego, niemal na każdej ulicy dojazdowej do centrum, oklejone balkony z wielkimi ogłoszeniami. Wygląda jakby wyprowadziła się jakaś część miasta i mieszkania zostały. Na początek Pałac Sanssouci (czyli beztroski ). Widoczny już z daleka, rokokowy

13 - 15.10.2010 Szwecja - Karlskrona, Kalmar, Olandia

Obraz
Piątkowe popołudnie wygląda nieciekawie, jest zimno, szaro i obleśnie, zaczyna padać mżawka – a miało być tak pięknie. Mam wrażenie, że ostro będzie huśtało podczas nocnego rejsu, a może będzie jak przed 13 laty sobota była brzydka w niedzielę wyjrzało piękne słońce. O 18: 50 wsiadam w miejski autobus jadący na terminal. Po kilku minutach ocieram na miejsce. Niestety - nie widać promu. Mam niemiłe doświadczenia z rejsu do Kopenhagi, wtedy też nie widzieliśmy promu i mało brakowało abyśmy na niego wcale nie wsiedli. Uratował nas kierowca taksówki, cisnący gaz do samego asfaltu. Teraz pomimo brzydkiej pogody widać, iż prom obraca się przygotowując do cumowania. Skoro TIR-y jeszcze się nie zaczęły wypakowywać mamy około 2h do odpłynięcia. Odbiór biletów, trochę oczekiwania, brak kontroli i w końcu ogromnym rękawem wchodzimy na pokład promu Stena Baltica z Gdyni do Karlskrony. Spora łajba, już z daleka robi wrażenie. Odległość między dwoma miastami wynosi zaledwie 260 km, prom pokonuje

31.07 - 10.08.2010 Bieszczady - Beskid Sądecki

Obraz
31 lipca – sobota – Lublin Tym razem mój dziennik z podróży piszę w wersji live, mając ze sobą komputer pod ręką. Wyruszyliśmy z domu w piątek około godziny 21:30 nastawiając się na całonocną jazdę do Lublina, który jest pierwszym punktem naszego tegorocznego wyjazdu w Bieszczady. W odróżnieniu od ubiegłego roku, gdy jechało się w nocy rewelacyjne, tym razem krajowa droga Gdańsk – Warszawa była zapchana samochodami, całą noc sunącymi w stronę wybrzeża. W dodatku koleiny, roboty na drogach, później padający deszcz i nad ranem gęsta mgła – robiły swoje. Około 3 w nocy minęliśmy prawie pustą Warszawę i w padającym deszczu skierowaliśmy się w stronę Lublina. Tutaj droga okazała się o niebo lepsza, za to pojawiły się gęste mgły, miejscami nie dało się jechać więcej niż 60 km/h. Około godziny 5:30 w blasku wschodzącego słońca dotarliśmy do Lublina. Ponieważ pora była bardzo wczesna udaliśmy się do miejscowego McŚmiecia na małą przekąskę. Ku naszemu zdziwieniu lokal okazał się zamknięty, a w