Posty

Wyświetlanie postów z 2004

11.11 - 14.11.2004 Karkonosze - Karpacz

Obraz
11 listopada - czwartek - Samotnia - Pielgrzymy Z ponad godzinnym opóźnieniem lądujemy na dworcu w Jeleniej Górze. Chłodno, ale słonce jakoś niemrawo wygląda zza chmur, co daje jednak nadzieje, na względną pogodę! Poranne autobusy odjechały, a następny będzie dopiero po 11. Nie ma sensu czekać wsiadamy do busa i po kilku minutach suniemy przez Kotlinę Jeleniogórską. Cały busik zapchany turystami, wszyscy w "teksowych” kurtkach i od razu widać, po co przyjechaliśmy w góry. Słonce nieśmiało przebija się przez chmury i naszym oczom ukazuje się rozległa panorama Karkonoszy od Grzbietu Lasockiego, aż po Śnieżne Kotły. Wkrótce oczom ukazują się znajome przedmieścia Karpacza. Szybko i bez problemu docieramy pod Świątynię Wang. Sporo śniegu, w ubiegłym roku o tej porze było go jak na lekarstwo! Mieszkamy w najwyżej położonym ośrodku wypoczynkowym w Karpaczu! Nie ma czasu na marudzenie, doprowadzamy się do stanu ogólnej użyteczności, małe śniadanie, prowiant do plecaka, gorąca woda do

14 - 21.08.2004 Chorwacja

Obraz
5 sierpnia - niedziela - Jeziora Plitvickie Katowice przywitały nas deszczem i chłodem. Brzydka i ponura pogoda, a my czekamy na autobus. Przybywa z pewnym opóźnieniem, ale jest. Znowu "Neoplan" i to z siedzeniami, za którymi nie przepadam. Nocny przejazd do Chorwacji mija szybko i spokojnie. Około 8 rano jesteśmy przy Parku Narodowym Jezior Plitvickich. Czas na mały posiłek i wchodzimy do środka. Od samego początku widać, że miejsce jest nieprzeciętnej klasy. Z góry widać pierwsze tarasowe jeziora, o lazurowej wodzie, nad którymi przechodzi się specjalnymi mostkami. Na początek „Velky Slap”, czyli największy wodospad. Przyznam piękny, tylko wody jakoś w nim nie za wiele. Wysokość za to imponująca. Ruszamy do przodu. Przechodząc kolejnymi mostami mijamy następne jeziora, różniące się od siebie wielkością i kolorytem. W końcu leśną ścieżynką docieramy do wielkiego jeziora – gdzie wsiadamy na pokład niewielkiego statku płynącego na drugi koniec największego jeziora. Płynie wol

15.07 - 29.07.2004 Włochy - Sycylia

Obraz
19 lipca - poniedziałek - Wyspy Liparyjskie Dzisiaj pierwsza wycieczka od przybycia na wyspę. Przez te kilka dni zdążyłem się już nieco przypiec i chętnie jadę do jakiegoś nowego miejsca. Wyjazd będzie składał się niejako z dwóch etapów: lądowego – gdzie musimy dotrzeć z Katanii do Milazzo, oraz drugiego morskiego promem bezpośrednio na wyspę Vulcano. Do Milazzo przybywamy około 9 rano. Słońce jeszcze tak nie pali i można w cieniu przycupnąć w przyjaznym chłodku, ale to niebawem się zmieni. Kupujemy bilety na prom, oczywiście kupując w obie strony na tą samą linię dostajemy sporą zniżkę. Wszyscy wchodzimy na pokład dosyć dużego promu, który na burcie ma wymalowaną piękną ... kaczkę! Nauczony doświadczeniami pływania po ciepłych morzach, szybko szukam sobie wygodnej, klimatyzowanej kabiny, aby nie smażyć się na słońcu! W chłodnej kabinie upływają mi 2 godziny rejsu. Początkowo tylko woda po sam horyzont. Z biegiem czasu zaczynają wyłaniać się piękne wulkaniczne wysepki. Prom dobija d

6.07.2004 Ukraina - Lwów

Obraz
 Od tak dawna chciałem zobaczyć to miasto, a teraz nie za bardzo dociera do mnie, iż tam jadę! Mieszkam w ośrodku w Myczkowcach opodal Soliny, godzina 4 rano trzeba zrywać sę na równe nogi, za oknem jakoś szaro, ale to normalny widok o tej godzinie w Bieszczadach. Być może za kilka godzin podniesie sie zasłona mgły. Idziemy nad zaporę i czekamy na autobus. Punktualnie co do minuty podjechał na przystanek. Wsiadamy i w drogę. Po drodze zabiera ludzi z kolejnych wiosek. Korzystając z okazji, że jest względny spokój uderzam w kimono. Mozolnie i powoli tłukąc się bieszczadzkimi drogami przesuwamy się do granicy w Medyce. Nad Górami Słonnymi mamy piękny spektakl podnoszących się mgieł, znad których wyłania się tarcza słońca. Jak się później okazało towarzyszyła nam przez większość pobytu we Lwowie.  Mijamy Przemyśl i powoli dotaczamy się do przejścia. To jedno z tych, gdzie kończy się cywilizowany świat z zaczyna to niewiadome "coś", gdzie bez łapówy się nic nie załatwi. Celn

1.05 - 3.05.2004 Beskidy - Rycerka Górna

Obraz
30 kwietnia - piątek Piątek godzina 20 z minutami, jak co roku lądujemy na peronie w Gdyni w oczekiwaniu na pociąg do Bielska Białej. Przy kasach nie za dużo ludzi, więc szybko uwijamy się z biletami i na peron. Nie szczególnie zapchany, ale jak uczy doświadczenie poprzednich lat – to tylko pozory, pociąg będzie nabity do granic możliwości !! Jest ciepły kwietniowy wieczór i teraz dopiero odczuwam klimacik zbliżającego się, już ósmego, majowego wyjazdu w góry!!! Przyznam, że stał sie dla mnie swojego rodzaju tradycją. W końcu pociąg leniwie zaczyna toczyć się po torach. W Gdańsku jest już praktycznie komplecik pasażerów, ale na kolejnych stacjach dosiadają następni. W efekcie nie da się spokojnie przejść korytarzem, wagon zapchany po same drzwi. Naszym małym problemem jest tym razem przesiadka. Planowo powinniśmy przyjechać do Katowic o 6:08, a pociąg do Rajczy mamy o 6:15. Wystarczy kilka minut spóźnienia i siedzimy na dworcu czekając na kolejny za dwie godziny! Ale od samego początk

17.02 - 29.02.2004 Francja - Mulhouse

Obraz
17 lutego - wtorek Zwykły pochmurny zimowy dzień. O siódmej z minutami wysiadam na dworcu w Gdyni i rozglądam się za autobusem. Jest jeszcze kilka minut, kupuję w kiosku gazetę, idę na przystanek. Punktualnie o 7:30 podjechał autobus i rozpocząłem moją wyprawę do Alzacji. Jazda autobusem sama w sobie jest dosyć monotonna, ale jazda polskimi drogami w dodatku zimą, to naprawdę niesamowite przeżycie. Kto chociaż raz spróbował ten wie o czym piszę! Około 18:00 dotarłem do Wrocławia, gdzie musiałem się przeskoczyć na autobus jadący bezpośrednio do Francji. Oczywiście nabity był na maxa i usiadłem na pierwszym wolnym miejscu, co jak się później okazało, wcale nie było takim złym wyjściem. Ruszyliśmy dalej w stronę przejścia granicznego w Bolesławcu. Autobus chyba pobił rekord ślamazarności, jaki można osiągnąć na polskich drogach, bo na przejściu wylądowaliśmy prawie o 11 wieczorem, co jak się miało okazać jeszcze nie był koniec! Rozpoczęło się oczekiwanie na odprawę. Ponieważ przed naszym