1-2.08.2018 Brasov - Zamek Bran oraz Zamek Rasnov

1.08. - Brasov

Od rana pogoda może nie najpiękniejsza, ale też nie ma upału, co oznacza, że można spokojnie zwiedzić miasto. Muszę przebić się do miasta i znaleźć strzeżony parking. Brasov jako miasto został założony w 1211 roku przez Krzyżaków, czyli zanim zbudowali sobie Malbork, mieszkali tutaj. Okolica przyznam całkiem sobie. W średniowieczu był centrum wymiany między Półwyspem Bałkańskim a Mołdawią i Wołoszczyzną. Do 1918 r. w składzie Węgier, potem w Rumunii. W latach 1951-1961 miasto nazywało się Orașul Stalin czyli Miasto Stalina. No to już mniej pochlebne. Nad miastem na pierwszy plan wybija się góra o nazwie Tampa, gdzie widnieje ogromny napis BRASOV, w stylu z Hollywood. Rzeczywiście jest już widoczny wiele km przed miastem i niemal z każdego jego punktu. 

Zaczynamy od wizyty w informacji turystycznej, aby dostać jakieś mapy i plan miasta. Jest ona w miarę zaopatrzona i nieco zostajemy oświeceni, co do tutejszych zabytków.  Dzisiaj dzień wybitnie relaksacyjny.
Na początek Stare Miasto, reprezentujące różne style architektoniczne, z ratuszem, bardzo sympatyczne miejsce na spacer, którego początki sięgają 1410 roku. Następnie późnośredniowieczny Czarny Kościół, wybudowany w latach 1382–1477, cerkiew św. Mikołaja z XIV w.  i część murów miejskich z basztami, wieżami. W międzyczasie synagoga z 1901 roku. Wejście do kościoła, synagogi czy cerkwi oczywiście płatne. Ceny w sklepach też niczym nie zachwycają. W centrum wyższe niż w Polsce, ale z drugiej strony na Starym Mieście wszędzie są wysokie, więc nie ma się czego spodziewać. Zobacz plan miasta oraz atrakcje wokół.


Na koniec dnia pozwalamy sobie na wjazd kolejką gondolową na Tampę. Wagonik niezbyt nowy wyprodukowany w Mediolanie, zapewne pamięta czasy niechlubnych rządów Nicolae Ceaușescu. Cena biletu w górę oraz w dół wynosi 18 zł od osoby. Szczyt znajduje się na wysokości 960 metrów, prawie 400 metrów powyżej rynku. Powoduje to, że wagonik wznosi się bardzo szybko, a widok jest niesamowity. Ciekawostką, jest to że bywają tutaj niedźwiedzie. Z tej wysokości także widać jak rozległe jest miasto.


Przy górnej stacji znajduje się restauracja Complexul "Panoramic", która lata świetności ma już dawno za sobą, ale przy dobrej widoczności, widać nie tylko miasto, ale i cały dawny Burzenland. Trzeba przyznać, że widoczność była dzisiaj nie najgorsza.
Tutejsze miasto ma jedną wadę, w większości brak napisów w języku innym niż rumuński, co w wielu sytuacjach jest bardzo uciążliwe. Kilkuminutowy szlak, odchodzący w prawo, prowadzi na platformę widokową obok hollywoodzkiego napisu, skąd wykonałem powyższe zdjęcie. W momencie, gdy czekamy na wagonik w dół, zaczyna nieco padać, ale nie ma to już większej różnicy. Ciemne chmury kłębią się gdzieś nad Karpatami.

 2.08 - Zamek Bran oraz Zamek Rasnov

Od rana słyszę w radiu, że  w Polsce upały sięgające prawie 40 stopni. Tutaj po 9 wychodzę na patio i sympatyczne 20 stopni. Można ruszać, temperatura jak najbardziej odpowiednia. Zaplanowaliśmy sobie na dzisiaj zamek Drakuli (w którym oczywiście Wlad Palownik nie mieszkał - jego siedzibą był zamek w Poneari), czyli Bran oraz w drodze powrotnej zamek chłopski w Rasznowie.
Ruszamy od razu w górę w stronę kurortu narciarskiego Poiana Brasov, który znajduje się zaledwie 6 km od naszej kwatery. Kręta ulica z serpentynami, ale w zadziwiająco dobrym stanie, asfalt niemal idealny. Po kilku km pokazują się ogromne hotele, robią wrażenie już z daleka. Dobrej klasy, wszystko wygląda na nowe i zadbane. Kolejka gondolowa na Postavarul (1799 metrów) działa nawet latem. Sam szczyt jest widoczny z każdej strony z wielu kilometrów.
Mijamy to miejsce i zjazd do Rasnova. Tutaj zaczyn się dzisiaj festiwal rockowy, mam wrażenie, że coś ala nasz Woodstok. Tak wnioskuję po wyglądzie klientów, którzy szwendają się po ulicy, nie zważając na nic! Dalej już droga do Branu. Tutaj roboty drogowe, ruch wahadłowy w kilku miejscach, więc czekamy. Oczywiście remontowane odcinki puste - nikt tutaj nie pracuje. Przed samym Branem zadziwiający widok, prawym pasem pomykają żwawo dwa konie a sznur samochodów i autobusów za nimi. Niczyje, od tak idą sobie - dobrze, że odpowiednią stroną jezdni.

Bran - bryła zamku jest już widoczna z daleka. Został wzniesiony na pograniczu z Wołoszczyzną i był ważnym punktem obronnym. Od 1920 pełnił funkcję rezydencji letniej królowej Rumunii Marii. Przejęty przez komunistyczny rząd Rumunii w 1947, powrócił w 2006 do spadkobiercy ostatniego właściciela, Dominika Habsburga, który wystawił obiekt na sprzedaż. Od 2011 w zamku mieści się muzeum  Tłum niesamowity, armia ludzi niemal z całej Europy. Najpierw poszukiwanie miejsca aby postawić auto, następnie kierunek kasa. Po drodze rozłożył się cały rynek z bibelotami, pamiątkami i wszelkim badziewiem jakie można wcisnąć turystom. Kolejka na około 30 do 45 minut oczekiwanie i tłum cały czas napiera. Kupujesz bilet i wchodzisz do zamku, cena 30 zł od osoby. Przewodnicy nie istnieją, możesz dokupić sobie za 10 zł audioprzewodnik i to wszystko - nie pamiętam czy są po polsku, ale wątpliwe. Dzięki temu tłum w miarę szybko wchodzi do zamku. Przyznam, że wnętrza niczym nie powalają, dziedziniec jest stosunkowo niewielki. Przejścia między komnatami raczej dla ludzi o niskim wzroście, może wtedy tacy tylko byli, schody wąskie. Tłum przesuwa się powoli. W komnatach trochę mebli, kilka strojów z epoki i dokumentów. Odniesienia do krzyżaków. 





Zamek na kolana nie powala, choć bryła z zewnątrz bardzo efektowna. Przejście całości trwa około godziny. Warto też pokusić się na koniec o przejście zamkowego parku poniżej. Można zobaczyć budowlę z różnych stron.

Drugie miejsce dzisiaj to zamek chłopski w Rasnovie.  Był to rodzaj zamku, który nie pełnił na co dzień funkcji mieszkalnych, a służył lokalnej społeczności wiejskiej, która go budowała i utrzymywała, jako schronienie w razie niebezpieczeństwa. Zachowały się głownie tutaj na terenie Siedmiogrodu, gdzie wznosili je (a niekiedy odkupywali od innych właścicieli i potem rozbudowywali) między XIII a XVI w. emigranci z terenów niemieckich. Pierwotną twierdzę wybudowali prawdopodobnie Krzyżacy między 1211 a 1225 rokiem, nie zostało to jednak potwierdzone. 



Do góry pod zamek można dostać się kolejką terenową - cena 12 zł, wejście z buta zajmuje około 10 minut. Słońce nieco przypieka po południu, nie zmienia to faktu, że widok na okoliczne szczyty jest nie najgorszy. Sam zamek doskonale się prezentuje z parkingu przy Penny Markcie.


 Na koniec mała ciekawostka. Konie, które widzieliśmy rano w okolicach Branu dzielnie pokonywały kilometry na drodze krajowej Bran - Braszow i pod wieczór były już w Rasnovie w okolicach zamku, ciągnąc korek samochodów za sobą. Zadziwiające, że przez cały dzień nikt się nimi nie zainteresował. Rumunia po prostu :-)




Popularne posty z tego bloga

29.01 - 4.02.2024 - Góry Majorki

6.08 - 11.08.2024 - GSB - Beskid Żywiecki do Rabki - 112 km górami

1 - 4.11. 2023 - Budapeszt