2.01 - 5.01.2025 - Babia Góra i Turbacz zimą

2.01 - Zawoja - Markowe Szczawiny

Pociąg do Krakowa dociera zdrowo opóźniony, mamy 8 minut na przesiadkę do busa. W przeciwnym wypadku 2 godziny  czekania a to oznacza podejście do schroniska w kompletnych ciemnościach. Szybko z buta i udaje się nam dotrzeć na czas. Wskakujemy do busa, który rusza zakorkowanymi ulicami Krakowa Zatłoczony, wlecze się niemiłosiernie, ale powoli opuszczamy centrum, krętymi, wąskimi wiejskimi uliczkami, zbliżamy się do Zawoi. W końcu wysiadamy na przystanku w Zawoi Markowej. Minęła 15 i szaruga zaczyna oganiać świat. Na południu Polski, dzień zimą jest o około 40 minut dłuższy, co daje nam dodatkowy czas na podejście do schroniska na Markowych Szczawinach, które będzie naszą bazą. 

Wchodzimy do parku narodowego i zielonym szlakiem zmierzamy w górę.  Początkowo szary las, zero śniegu, buro i ponuro. Im wyżej podchodzimy, ściemnia się coraz bardziej, wzrasta nachylenie terenu i pojawia się lód na kamieniach. nie ma co ryzykować, trzeba założyć raki i czołówki, robi się niebezpiecznie w ciemności. Wyżej już biało, zimno i drobne igły padającego śniegu zacinają, pod kątem w twarz. Do celu zostaje nam zaledwie kilka minut podejścia. Gdy jest już zupełnie ciemno, około 16:30 lądujemy w niemal nowym budynku schroniska na Markowych. 

3.01 - Markowe Szczawiny - Babia Góra

Całą noc sypał śnieg, prognozy nie są zbyt optymistyczne, aby miało pokazać słońce. Przez ostatni tydzień świeciło nie przerwanie, dzisiaj oczywiście szare chmury. Widoków na poprawę pogody raczej nie ma. Ruszamy do góry około godziny 11:00, czerwonym szlakiem, standardowo na Przełęcz Brona. Szedłem tędy zaledwie kilka miesięcy temu, robiąc GSB, brnąc w objęcia nadciągającej właśnie burzy.

 

Szlak wyślizgany i raki już na początku są nieodzowne. Docieramy na przełęcz, odpoczywa trochę ludzi, wszyscy twierdzą, że u góry wieje - nic nowego - zawsze tam wieje! Zakładamy na siebie wszytko co tylko mamy i w górę. Im bliżej Babiej Góry wiatr się zmaga, aż w końcu mam wrażenie, że huczy już wokoło jak na Biegunie Północnym. W końcu jest zima! Dotarło tutaj trochę ludzi, większość od strony Krowiarek. Niestety wokół biała pustynia i wiatrzysko. Robimy klika zdjęć na pamiątkę i chowamy się za kamiennym murkiem, aby osłonić się od wiatru i napić się gorącej herbaty. Nie można zdjąć rękawic, bo ręce grabieją w ciągu kilku sekund. 
Nie chcemy wracać tą samą drogą, podejmujemy decyzję, iż idziemy dalej czerwonym szlakiem, w stronę Krowiarek. Aby następnie na wysokości Sokolicy, odbić na zielony szlak w dół. Na początku huragan, ale szybko teren intensywnie traci wysokość, doprowadzając na Szkolnikowe Rozstaje, gdzie styka się z niebieskim szlakiem biegnącym przez Górny Płaj. Po zanurzeniu się w kosodrzewinę wiatr wyraźnie cichnie, w lesie panuje już błoga cisza, jak na zimowe góry przystało. Wszędzie świeży biały puch. Na rozstaju skręcany w lewo na niebieski szlak i niemal płaskim odcinkiem docieramy do schroniska na Markowych.  

Trasa z: Schronisko PTTK Markowe Szczawiny | mapa-turystyczna.pl

4.01 - Gorce - Turbacz

O 5 w nocy, zaczynamy schodzić  ze schroniska. Ciemno i zimno, szum lasu, śnieg i lód wokoło. Raki, czołówki i powoli zielonym szklakiem schodzimy do Zawoi. Regularnie i bez pośpiechu tracąc wysokość. Jest ślisko i ciemno, ale pierwsi ludzie podchodzą do góry. Około 6:30 jesteśmy na przystanku w Zawoi Markowej, skąd o 7:00, ruszamy busem do Makowa Podhalańskiego na pociąg do Nowego Targu. Pociąg jak się okazuje, odjechał 10 minut temu, kolejny za ponad godzinę. Jest budynek dworca, niestety zaryglowany na cztery spusty. Wieje intensywnie i nie ma gdzie się schować. W pobliżu jest Biedronka, wiec postanawiamy tam koczować do odjazdu pociągu. Przy okazji trzeba zakupić coś do jedzenia, bo już lecimy na ostatkach prowiantu.
O 9:17 odjazd poczciwym eklektykiem do Nowego Targu. Około 10:40 jesteśmy na miejscu. Nocleg mamy zaklepany w Kowańcu. Niestety autobus odjechał 10 minut temu, kolejny za godzinę. Szkoda czasu, zimą dzień jest krótki, bierzemy taksówę, która zawozi nas na miejsce noclegu. Tutaj szybki przepak, coś jemy, gorąca herbata do termosu i w górę na Turbacz.   


W nocy spadło dużo śniegu, las został przykryty świeżym puchem, co wygląda wprost bajkowo. Czasami przebija się słońce, wydobywając górskie panoramy za chmur. Ponad 2,5 godzinny zielony szlak przez Bukowinę Waksmudzką przed nami, na szczęście przetarty. Sobota i cała armia z okolic i nie tylko, ruszyła na Turbacz. Około 14:30 docieramy na szczyt. Jest cicho i spokojnie, lekki mróz, zero wiatru. Niestety widoków na Tarty także nie uświadczymy w tym momencie. Kilka zdjęć i znikamy do schroniska pod Turbaczem na herbatę. Popas trwa do 15:00, czas goni. Tym samym odcinkiem szlaku wracamy do miejsca noclegu, tuż po godzinie 17:00. Po drodze na chwilę odsłonił się widok na Tatry.


Popularne posty z tego bloga

6.08 - 11.08.2024 - GSB - Beskid Żywiecki do Rabki - 112 km górami

29.01 - 4.02.2024 - Góry Majorki