9.08.2021 Góry Opawskie - Biskupia Kopa

Biskupia Kopa, zwana z czeska "Biskupska Kupa", to ostatni wschodni szczyt Sudetów. Jednocześnie to najwyższy punkt widokowy w Górach Opawskich. Wznosi się na wysokość 890 metrów i zwieńczony jest wieżą widokową pochodzącą z XIX wieku. Jest jedną z najstarszych tego typu górskich konstrukcji. Wieża położona tuż obok granicy, po czeskiej stronie, oczywiście nie ma żadnego problemu z jej dostępnością dla turystów.

W naszym przypadku droga w Góry Opawskie wiodła od strony Lądka Zdroju. Aby tam dotrzeć, bardziej opłacalna jest jazda z Polski przez Czechy do Polski.  Nasz pierwszy letni, ciepły i słoneczny dzień podczas tego wyjazdu. Drogą 457 jedź do miejscowości Javornik, tam skręć na drogę nr 60 w kierunku na Zulovą i dalej na Jesenik. Za Jesenikiem skręć w stronę Polski do Głuchołaz. Przed samą granicą masz dwie możliwości, w zależności skąd chcesz iść na szczyt:

  • Skręt na drogę 445 do wsi Zlate Hory, gdzie zielonym szlakiem możesz wejść bezpośrednio na Biskupią Kopę - dystans około 5 km
  • Przekroczyć granicę w Głuchołazach, następnie dojechać do wsi Jarnołtówek, skąd wychodzą szlaki zarówno na Biskupią Kopę jak i do schroniska pod Biskupią Kopą. Tutaj dystans np. żółtym szlakiem wynosi także około 5 km
Wybieramy wersję na Jarnołtówek przez Głuchołazy. Miasto mija się bez większych problemów. Po wjeździe do wioski masz dwie opcje. 
  •  Szlak czerwony – krótszy, ale także bardziej stromy, będący jednym z ostatnich odcinków Głównego Szlaku Sudeckiego. Omija schronisko i prowadzi praktycznie na sam wierzchołek Kopy do wieży. W Jarnołtówku na rondzie skręć w lewo, przy sklepie i małym pomniku św. Jana Nepomucena, zobaczysz czerwone znaki szlaku. Prowadzą one dalej przez tzw. mostek miłości w górę. 
  • Szlak żółty – zachwalany w sieci jako łatwiejszy, co nie znaczy że łatwy. Należy na rondzie skręcić w lewo i zaraz za kolejnym mostkiem znaki żółte także odbijają w górę, przez domkową dzielnicę w las.    
Idziemy szlakiem żółtym, który kieruje w stronę Bukowej Góry (506m), która najeżona jest skałkami i przydadzą się dobre buty podejściowe. Za górą, kilka ostańców skalnych zwanych „Piekiełkiem” i rzeczywiście to odpowiednie miano. Dalej szlak schodzi na płaski fragment, pokazują się pierwsze widoki na grzbiet zwany Zamkową Górą.
 
 
Szlak po około 4 km, przy źródełku odbija intensywnie w górę. To już ostatni odcinek, który doprowadza bezpośrednio do schroniska pod Biskupią Kopą. Jest on dosyć dobrze oznakowany specjalnymi rzeźbami. Wielka to rzadkość w polskich górach aby spotkać takie posągi, a jest ich co najmniej kilka. 

Schronisko wyłania się z wysokich zarośli niemal w ostatniej chwili.
 

Ze schroniska droga na szczyt to zaledwie 25 minut podejścia czerwonym szlakiem, dosyć szerokim i wydeptanym przez tłum. Za schroniskiem znaki prowadzą prosto i odbijają w lewo, zataczając półkole. Szlak teraz mozolnie wznosi się przez las do wieży na Biskupiej Kopie.
 

Dwie wieże w dwa dni – jak napisałem wczoraj. Od razu widać, że dzisiejsza wieża, po czeskiej stronie, jest w dużo lepszym stanie. Na jej wejściem, rzuca się w oczy napis: „Kaiser Franz Josef Warte”, i oczywiście portret kajzera. Jak się okazuje w 1895 roku wieża została uszkodzona podczas burzy. Mimo przyznania kwoty na remont, postanowiono wieżę zburzyć i wybudować nową. W związku ze zbliżającą się rocznicą 50-lecia panowania cesarza Franciszka Józefa I, przyszły obiekt zaplanowano nazwać właśnie Kaiser Franz Josef Warte.
Kilka zdjęć i wracam do schroniska. Na zejściu spotykam tablicę:
 
 
Byłem tam zaledwie 4 dni temu, może kiedyś uda mi się połączyć wszystkie elementy układanki i zrobić cały szlak. 
 
Jedzenie w schronisku: niby ludzi niewiele, ale dostać coś ciepłego do zjedzenia, to mistrzostwo świata. Udaje mi się załapać na ostatnią miskę żurku, za niebagatelne 17 zł. Cena iście bajońska. Po czym szef schroniska bez pardonu ładuje, wszem i wobec: „nie ma nic ciepłego do jedzenia. Wczoraj była niedziela i wszystko mi zjedli”. W tej sytuacji miska zupy urosła do rangi nieosiągalnego rarytasu. Dodam jeszcze, że osobliwością schroniska są odcięte krawaty wiszące, na belce pod sufitem. Jak widzę jest ich dosyć dużo. Znaczy to, że przychodzą tutaj bardzo kulturalni klienci. Jak mawiał klasyk: klient w krawacie jest mniej awanturujący.     

Schodzimy tym samym, żółtym szlakiem. Można dokonać sobie pewnego uproszczenia. Na wysokości Starej Leśniczówki (zerknij na mapę na dole strony) nie trzymać się szlaku, tylko iść dalej drogą w dół. Minąć schron turystyczny (nr 6) i dalej w dół kierować się w stronę domu wczasowego Ziemowit. To odcinek nie oznakowany żadnym kolorem. Znajduje się tutaj płatny parking, ale gdy zjedziesz nieco niżej, jest parking bezpłatny (nr 7). 200 metrów niżej, pojawia się szlak czerwony, który już dalej prowadzi do Jarnołtówka, mostku i pomnika św. Jana Nepomucena.
Oczywiście jak ktoś wie, można podejść tą drogą do schroniska i na szczyt, jest ona naprawdę banalna. Zostaje nam jeszcze ostatni kawałek, aby dojść do samochodu, który pozostał przy drugim mostku.
Całkowity dystans wyjazdu: 2187 km.

Popularne posty z tego bloga

29.01 - 4.02.2024 - Góry Majorki

6.08 - 11.08.2024 - GSB - Beskid Żywiecki do Rabki - 112 km górami

1 - 4.11. 2023 - Budapeszt