Posty

19.06.1996 Niemcy - Berlin

Obraz
Mój jednodniowy wyjazd do Berlina przypadł na końcówkę pierwszego roku studiów w Szczecinie. Początkowo miałem jechać z Bogdanem, ale pod koniec roku wycofał się z tego pomysłu i pojechałem sam. Raz w tygodniu z centrum miasta jeżdżą busy z ludźmi na handel do Berlina. Przejazd kosztuje 20 złotych, więc doszedłem do wniosku, że aby od stresować się przed letnią sesją pojadę zobaczyć owe miasto. Odległość niewielka, ze Szczecina niecałe 120 km.  Wyjeżdżamy o siódmej rano. Szaro i pochmurnie, ale ciepło. Przez granicę przemykamy szybko i gładko. Po kilkudziesięciu minutach na horyzoncie pojawiają się pierwsze budynki miasta. Jestem w o tyle złej sytuacji, że nie posiadam planu miasta, ale jakoś poradzę sobie na wyczucie. W końcu wtaczamy się naszym brązowym, nie pierwszej młodości busikiem od strony Berlina Wschodniego. Od razu widać, że ta część miasta była pod panowaniem ZSRR. Typowa szara, klocowata, komunistyczna zabudowa. W dali mijamy Bramę Brandenburską, która jest cel...

25.12.1994 - 2.01.1995 Francja - Paryż

Obraz
Wyruszamy z domu 25 grudnia rano. Brzydka, szara i pochmurna pogoda, autobus powoli wlecze się w stronę granicy polsko-niemieckiej w Kołbaskowie. Był to nasz pierwszy dalszy wyjazd zagraniczny na spotkanie młodzieży z Taize. Niezbyt wiedzieliśmy jak to wygląda, jedno było wiadomo -  będzie full ludzi z całej Europy i nie tylko. Pierwszy przystanek, stacja benzynowa przed Słupskiem, w dodatku w budowie. Ważne, że szalet jest czynny. Ruszamy w dalszą drogę, bez problemów przekraczamy granicę niemiecką, teraz już tylko ciemność i autostrada. 26 grudnia Rano sądziłem, iż będziemy na miejscu. Dopiero przed południem pojawia się mały znak z napisem "Paris". W końcu jesteśmy na miejscu! Kilka zasad, które dotyczą wszystkich spotkań młodzieży i sprawdziły się to nie tylko tym razem: centrum spotkań z reguły to zespól ogromnych hal np. hale targowe, wystawiennicze lub giełda hale podzielone są na sektory, które przyjmują osoby z konkretnych państw sektory podzielone są kr...

17.08 - 26.08. 1994 Słowacja - Tatry Wysokie

Obraz
17 sierpnia - środa Po całonocnej walce w pociągu docieramy do Zakopanego. Pogoda niebyt zadowalająca, wprost przeciwnie, brzydko i pochmurnie. Powoli wleczemy się do góry, gdzie chatę ma Maryśka, u której po znajomości spędzimy pierwszą noc. Gdy docieramy na górę, zostawiamy swoje graty w chacie za pensjonatem i ruszamy na mały spacer do miasta. Pogoda jakoś nie zachęca do większych wyczynów turystycznych. 18 sierpnia - czwartek - Słowacja Porannym autobusem ruszamy na Łysą Polanę w stronę przejścia granicznego. Wysiadamy na przejściu. Nieco ludzi wyładowuje się ze swoimi plecakami. Wśród nich dwaj goście z Supraśla Zdzichu i Paweł, którzy jawią się naszymi kumplami, na najbliższe dni wypadu do Słowacji. Piechotą przechodzimy przejście i z grupą innych ludzi udajemy się na przystanek „Zastawki” czyli słowackiego PKS-u, w celu upolowania autobusu. Jedziemy do Tatrzańskiej Łomnicy i dalej zaglądamy na Eurocamping. Niestety nie ma miejsc i jakoś pogoda nie nastraja do mieszkania pod ...

24 - 31.08.1992 Tatry - Zakopane

Obraz
23.08 - wyjazd w Tatry Ruszamy na nasz pierwszy samodzielny wyjazd w Tatry . Nie mamy żadnego planu, stara mapa w plecaku i 800 000 złotych ze sobą , bo na tyle oszacowałem koszt tego wyjazdu. Zbierałem cały rok, aby tydzień móc pochodzić po Tatrach. Jest praktycznie koniec wakacji, więc liczymy, że już będzie taniej i rano bez problemów złapiemy jakąś przytulną kwaterę na najbliższy tydzień. W plecaku taszczę swój wyprawowy aparat, czyli Zenit ET, produkcji CCCP, licząc na przyzwoite fotki z gór.   Razem z moim bratem i dwoma Romkami wsiadamy do nocnego pociągu w Tatry. Kupujemy bilet w kasie, na pociąg pośpieszny, ulgowy, na drugą klasę w cenie 120 000 złotych . Wychodzimy na peron, masa ludzi, ale czekamy na podstawienie się składu. Gdy tylko pociąg zjawia się na peronie, zaczyna się walka o Rzym -  komu uda się złapać siedzące miejsce  w przedziale. Perspektywa stania ponad 12h na korytarzu jest mało zabawna. Piszę ponad, bo nie wiemy ile będzie miał spóźnienia na m...

3.07 - 7.07.1992 Chmielno

Obraz
Jeden z naszych pierwszych i niezapomnianych biwaków, jakich było kilka. Jeden z tych nie górskich, gdy jeszcze się nie zapuszczałem tak daleko w Polskę. Były to czasy, gdy bez większych problemów, można było rozbijać się z namiotami na wyznaczonych miejsca nad brzegami jezior. Bywało także, iż dzikie miejsca były kompletnie niepilnowanie i jeżeli nie  hałasowało się i nie zwracało na siebie uwagi, można było posiedzieć klika dni za darmo. Wiadomo, że forsy nigdy nie było za wiele, za to były trójkątne namioty, ludzie i niezapomniany klimat tamtej epoki :-) Klimat, którego nie da się choćby w zarysach już odtworzyć dzisiaj. Na biwak wyruszyłem z Asią z jednodniowym opóźnieniem. Spora cześć ludzi była już na miejscu. Ponieważ nie ma bezpośredniego autobusu PKS, popołudniową porą jedziemy do Kartuz, gdzie na tamtejszym PKS-ie łapiemy Autosana, który jedzie docelowo do wsi Zawory, a wysadzi nas w Chmielnie. W autobusie ludzi niezbyt wiele i około godziny 18 lądujemy w Chmielnie....

26.06 - 29.06.1991 Bieszczady - Ustrzyki Górne - Po prostu początek !

Obraz
26 czerwca - środa Nie da się ukryć, iż był to mój pierwszy samodzielny wyjazd w góry, na który bardzo czekałem i który odmienił moje życie. Popełniłem podczas tego krótkiego wyjazdu, chyba wszystkie możliwe błędy zarówno przygotowawczo jak i podczas marszu na szlaku. Wtedy nie byłem w stanie się przed tym uchronić, ale pomimo wszystko rozpoczęła się właśnie wtedy, dla mnie, epoka wypraw górskich, która mam nadzieje, będzie trwała jeszcze długie lata. Właśnie podczas tamtego wyjazdu po raz pierwszy poznałem klimat, urok i smak tych gór, które po dziś dzień, w moim skromnym przekonaniu, nie mają sobie równych. Na mój pierwszy wyjazd pojechałem namówiony przez Olka, mojego kolegę z liceum, który bywał w tych miejscach i uznałem, że będzie dobrym przewodnikiem na taką wyprawę. Bardzo szybko okazało się, że moja teza nie jest do końca słuszna. Ruszyliśmy przed południem pociągiem pośpiesznym „Stoczniowiec” z Gdyni do Warszawy. Pierwszy etap podróży przebiegł bez problemu i po kilku ...