26.06 - 3.07.2023 - Albania - Macedonia Północna

Albania to kraj coraz chętniej odwiedzany przez naszych rodaków. Nic dziwnego Polacy stanowią 70% wszystkich turystów odwiedzających państwo. Znakomita część ląduje w Tiranie i udaje się do nadmorskiego miasta Durres. Na początek, jak najbardziej subiektywna, ocena Albanii:

  • kraj tańszy od Polski i jeszcze nie zapchany turystami - choć to tylko kwestia czasu
  • pogoda latem gwarantowana - temperatura średnio ok 30 st C
  • nie istnieją przemysł i linie kolejowe - rozebrano je po okresie komuny, jako złą pozostałość po systemie
  • ciężko poruszać się na własną rękę - kolej nie istnieje, rozkładów jazdy na przystankach autobusowych nie ma 
  • autostarty to połatane dwupasmówki 
  • w miasteczkach nie ma przejść dla pieszych - każdy idzie gdzie chce
  • oficjalną walutą jest LEK, ale wszyscy przyjmują Euro - po kursie jakim chcą
  • wjedziesz na dowód, paszport nie jest wymagany
  • podróbkowy raj - dostaniesz ciuchy, buty, torebki, perfumy, wszystkich światowych marek - za niewielką część europejskiej ceny
  • towary te są bardzo przyzwoitej jakości 
  • wycieczki możesz załatwić na miejscu, przez regionalne biura podróżny
  • polskie biuro (obsługa i przewodnicy w j. polskim) - np: Kaki Tours w Durres
 

28 czerwca - Rejs - Jezioro Koman i Rzeka Shala

Chyba najbardziej reklamowaną wycieczką jest rejs przez Jezioro Koman do Rzeki Shala. Nazywane komercyjnie miejsce albańską Tajlandią, co nie jest przesadzone. Jeżeli już dotarłeś do Albanii, to jedno z tych miejsc, które trzeba zobaczyć. Nie istnieje możliwość dotarcia środkami transportu publicznego. Najlepiej zdać się na wycieczkę z biura podróży. W tym wypadku to nie najgorsze wyjście. Droga dojazdowa pozostawia bardzo wiele do życzenia, prowadzi górskimi serpentynami.  Na dużym odcinku nie ma nawet asfaltu, jedynie osypujący się żwir. Mosty w górach, bez barier ochronnych i często leżą na nich krowy. Trzeba uważać. Jeszcze kilka lat temu miejsce to było kompletnie nieosiągalne. 

 
Wyjazd z Durres następuje wcześnie rano. Po około 3 godzinach telepaniny i wspinaczki autokar dociera do tunelu, opodal miejscowości Koman. Tunel, długości około 700m, trzeba przejść z buta, aby po drugiej jego stronie dostać się na przystań. Cumują tutaj około 20 osobowe łodzie, przypominające te azjatyckie, zabierające ludzi do ujścia rzeki Shala. Rejs trwa około 1,5h. Jezioro zostało stworzone sztucznie przez człowieka, poprzez spiętrzenie wody z okolicznych rzek. Docelowo zbudowano zapory z elektrowniami wodnymi. Cały urok rejsu polega na zmieniającym się krajobrazie i wpływaniu w coraz wyższe rejony tzw. Alp  Albańskich.     

 


W końcu docieramy do ujścia rzeki. Trzy lata temu nie było tutaj nic – całkowicie dziewiczy teren prowadzący do tzw. Gór Przeklętych. W owych górach nie istnieje jeszcze żadna sieć szlaków turystycznych, gdyż ta dyscyplina sportu jest dopiero w powijakach. Zbudowano tutaj dwie gospody (trzecia w budowie), które serwują turystom obiady. Miejscem odpoczynku dla przybyszów, jest kamienista wyspa, która powstała w głębokim kanionie, co spowodowało, iż wokoło można delektować się widokami ścian skalnych porośniętych deszczowym lasem.  To właśnie owa albańska Tajlandia: 




 

Jeżeli masz ochotę można sobie pozwolić na wejście na punkt widokowy na Góry Przeklęte, znajdujący się opodal gospody. Podejście to około 20 min, dosyć stromą, piaskową ścieżką, pośród wykarczowanych krzaków. Dociera się nią na niewielką platformę widokową pośród drzew.  Widać stąd okoliczne szczyty oraz przełom rzeki Sahala w dole. Droga powrotna do autokaru, przez jezioro tą samą łodzią, widoki na góry już w promieniach popołudniowego słońca. Wycieczka warta polecenia pod każdym względem.

30 czerwca - Macedonia Północna - Ochryda

Drugim, bardzo popularnym miejscem, jest Jezioro Ochrydzkie w Macedonii, opodal miejscowości o tej samej nazwie. Odległość nie jest przytłaczająca, około 170 km w jedną stronę. W 1980 roku Ochryda i Jezioro Ochrydzkie zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Dużą zaletą tej wycieczki jest przejazd przez góry w stronę Macedonii. Znajdowała się tutaj niegdyś widokowa linia kolejowa. Dzisiaj pozostały po niej jedynie wiadukty i gdzieniegdzie resztki torowiska. Pewną ciekawostką pozostaje także przejście graniczne pomiędzy obydwoma krajami. Tutaj nadal, bez łapówki możesz stać nie wiadomo ile. Nic się nie zmienia na Bałkanach.

Jezioro Ochrydzkie, uważane za jedno z najstarszych w Europie jest już widocznie od samej granicy. Ciągnie się niemal po horyzont wśród otaczających je gór. Ochryda była kolebką słowiańskiej kultury dzięki działającemu tutaj na przełomie IX i X w. św. Klemensowi współtwórcy rytu słowiańskiego. Założył on w Ochrydzie pierwszą Szkołę Piśmienniczą uznawaną za pierwszy słowiański uniwersytet. W złotych czasach średniowieczne miasto miało 365 kościołów, z tego względu zostało nazwane Jerozolimą Europy.

Zwiedzanie miasta zaczyna się od wizyty w Twierdzy Samuela, górującej nad miastem. Do dzisiaj zachowały się imponujące mury i kilka wież obronnych. Fortyfikacje ciągną się na długość 3 kilometrów, a wysokość murów obronnych 11-16 metrów. Jest gdzie pospacerować i przy dzisiejszej pogodzie najlepszy widok na miasto i jezioro. 


 

Symbolem miasta jest Cerkiew św. Jana Teologa. Piękna budowla, ciągną tutaj wszystkie wycieczki. Powstała w XIV w, zaniedbana w okresie przynależności Macedonii do Imperium Osmańskiego. Dopiero pod koniec XIX w. dokonano renowacji fresków i wykonano nowy drewniany ikonostas. Warto wdepnąć na moment do środka. Cerkiew jest doskonale widoczna z rejsu po jeziorze, który jest kolejnym punktem wycieczki.  


Po rejsie dostajemy około 2h wolnego czasu, aby samemu pokręcić się po miasteczku. Zadziwiająca jest symbioza religii w tym miejscu. Osobliwością Bałkanów jest to, że obok cerkwi znajdują się meczety z minaretami. Ludzie żyją w zgodzie, nikt nikogo nie agituje do swojego wyznania. Pełna tolerancja i wszyscy obchodzą wszystkie święta, bez znaczenia na religię. To fajny kraj na zupełnie oddzielny wyjazd.

1 lipca - Tirana - Kruja

Pierwszym punktem dnia, jest oczywiście zwiedzanie Tirany. Prawdę mówiąc nie ma tutaj zbyt wielu miejsc godnych uwagi. Zaczyna się od nowej dzielnicy rządowej, przy głównym bulwarze miasta. Znajdują się tutaj budynki wszystkich ministerstw, najlepsze hotele i stadion piłkarski. Zachowała się, w pięknym stanie, willa Envera Hodży. Nazywany czasami „Hitlerem Albanii”, chciał kraju na wzór Chin - Mao Zedonga. Aby tego dokonać zamienił Albańczyków w posłuszne kukiełki sterowane przez milicję polityczną, niepokornych wysłał do obozów, tworzonych na wzór nazistowskich.  Hodża swoimi zbrodniami odebrał Albańczykom godność, o tę godność musieli walczyć aż do początku lat 90.

Zakazał wszelkiej religii w państwie i wybudował więcej bunkrów i schronów niż ma lub miała większość państw Europy razem wziętych. Były to schrony jedno osobowe, gdzie miał znajdować się żołnierz ostrzeliwujący wroga. Budowano je w latach 1972 – 1984, razem miało ich być około 700 tys. Budowa jednego trwała tydzień, oddalone od siebie co sto metrów. Wydał na nie taką sumę, iż można było wybudować dom każdemu Albańczykowi. W centrum pozostawiono jeden schron pokazowy. Wiele z nich rozebrano i sprzedano na złom.  

Drugim punktem dnia jest Kruja, czyli dawna, historyczna stolica do 1396r, gdy została podbita przez Imperium Osmańskie. W 1433 roku Skanderbeg odbił miasto z rąk Turków i uczynił je swoją siedzibą. Miasteczko leży na wysokości 600m i posiada już zupełnie inny klimat. Jedzie się tam około 30 minut i serpentynami podjeżdża do górnej, historycznej części. Po drodze objeżdża się stadion, na którym dzisiaj pasą się konie. Centralnym punktem jest zamek, w którym znajduje się Muzeum Skanderbega. Budowla doskonale widoczna z daleka. Jak na mój gust Albańczycy trochę za bardzo się postarali i zamek wygląda za dobrze, jak na epokę z której pochodzi. 


W jednej z przy zamkowych karczm jemy obiad po czym jest czas, aby pokręcić się po starych uliczkach miasta. Tworzą one dosyć wąską i zwartą zabudowę, a dzisiaj są jednym ciągiem sklepików, na wzór starego jarmarku. W niektórych królują badziewne pamiątki, w innych oryginalne, regionalne towary z rejonu Bałkanów, aż po stylowe antyki. Obowiązuje niezmienna zasada, aby wyczesać klienta ile się tylko da. No chyba że umiesz się targować. Typowy miejscowy folklor i koloryt. Naprawdę warto tutaj wjechać i obejrzeć miasteczko.    

Na koniec pobytu w Albanii, spotkała nas miła niespodzianka. Przyszedł się pożegnać z nami właściciel pensjonatu, uścisnął każdemu dłoń i wręczył nam pisemne podziękowanie, iż zechcieliśmy odwiedzić jego kraj! (kliknij) Rzecz dzisiaj wprost niespotykana.

Popularne posty z tego bloga

08 - 13.08.2023 - Góry Sokole - Rudawy Janowickie

26 - 28.07. 2023 - GSB - Beskid Śląski