18 - 21.02.2019 Portugalia Braga - Aveiro - Miramar
Aura się wyraźnie popsuła. Już w nocy zrobiło się wyraźniej zimno, padał deszcz. W chacie też jakoś chłodniej, stalowe chmury złowieszczo wiszą za oknem. A miało być ładnie ?! Po 9 wychodzimy z domu i idziemy na dworzec Sao Bento. Dystans to niewyszukany, bo zaledwie 15 minut od naszej kwatery tymczasowej. Kupujemy bilety i o 10:45 ruszamy. Pamiętaj, że każdy bilet musisz dotknąć do czytnika na peronie zanim wyruszysz. Pociąg w stylu naszych elektryków. Jedzie tempem niezbyt wyszukanym. Za to w miarę nowy i czysty, więc nie przeszkadza za bardzo, że zatrzymuje się co dwie minuty. W pociągu linie mają oznaczenia w kolorach, ta posiada kolor zielony.
Braga leży w odległości 48 km od porto i jest jednym z najstarszych miast w Portugalii o ponad 2000-letniej historii oraz jedno z najstarszych miast chrześcijańskich na świecie. Założone w czasach rzymskich jako Bracara Augusta.
Jazda pociągiem zajmuje niewiele ponad godzinę. W Bradze tor się kończy, więc nie ma opcji, że prześpisz końcowy przystanek. Od razu uderza potężna bryła dworca, która przypomina jakiś szklany hotel, ewentualnie biurowiec, ale nie dworzec. Miasteczko jest bardzo klimatyczne. Z dworca idziesz około kilometra drogą prosto w górę i dochodzisz do charakterystycznej bramy będącą wrotami do najstarszej części miasta.
Idąc nadal prosto wchodzisz w uliczki Starego Miasta. Od razu widać wieże kościołów i odnoszę wrażenie, że zbudowano je tutaj w odległości co najwyżej 300 metrów od siebie. Gdzie się nie obrócisz z każdej strony wieża. Centralnym punktem jest katedra pochodząca z czasów romańskich ze swoim ołtarzem w barokowym stylu.
Jazda pociągiem zajmuje niewiele ponad godzinę. W Bradze tor się kończy, więc nie ma opcji, że prześpisz końcowy przystanek. Od razu uderza potężna bryła dworca, która przypomina jakiś szklany hotel, ewentualnie biurowiec, ale nie dworzec. Miasteczko jest bardzo klimatyczne. Z dworca idziesz około kilometra drogą prosto w górę i dochodzisz do charakterystycznej bramy będącą wrotami do najstarszej części miasta.
Idąc nadal prosto wchodzisz w uliczki Starego Miasta. Od razu widać wieże kościołów i odnoszę wrażenie, że zbudowano je tutaj w odległości co najwyżej 300 metrów od siebie. Gdzie się nie obrócisz z każdej strony wieża. Centralnym punktem jest katedra pochodząca z czasów romańskich ze swoim ołtarzem w barokowym stylu.
Drugi charakterystyczny element to sklepy z dewocjonaliami. Ilość ponad limit, a w części z nich wygląda jakby towar buchnięto z miejscowych kościołów. Od drobnych krucyfiksów po niemal fragmenty ołtarzy. Typowe dla portugalskich miasteczek wąskie uliczki, trochę murów obronnych, nieco ogrodów i fontann. Wszystko dobrze zachowane i utrzymane. Duża ilość kościołów, których wieże sa widoczne z niemal każdego miejsca. Latem gdy wszystko jest zielono efekt musi być spektakularny.
Głównym punktem miasteczka jest sanktuarium Sanktuarium Bom Jesus do Monte. Leży kilka km za miastem, na wysokim wzgórzu. Widać je z miejsca gdzie opuszczasz starówkę. Myślę że gdybyś chciał iść tam z buta to lekko godzina, o ile nie więcej. Ponieważ kościołów tutaj pod dostatkiem zostajemy tutaj i siadamy w kawiarence. Została ona niejako doczepiona do jednej ze starych, klimatycznych księgarni. Ciepło i przytulnie tutaj, poosiada swój ogród. Budynek posiada kilka pomieszczeń z książkami np. w języku angielskim i można sącząc kawę, poczytać sobie komiksy z Scherlockiem Holmlesem - jeżeli ktoś lubi oczywiście :-). Idąc ulicami pomarańcze rosną niemal na każdej strony.
Pociąg powrotny do Porto rusza o 15:34. Jeżdżą one z częstotliwością co godzinę. Wracając wysiadamy na stacji Rio Tinto, skąd można podejść z buta do dużego centrum handlowego gdzie znajduje się Jumbo czy bardziej chyba znany wszystkim Primarkt. O 19 odjazd autobusem linii 400, który podwozi nas niemal pod dom.
19.02 - Aveiro
Dzień zapowiada się ładniejszy niż wczoraj. Ruszamy z kwatery
tymczasowej po 9 gdyż jak pokazuje net, pociąg do Aveiro rusza o 10:00.
Droga na dworzec ta sama, temperatura ledwo 8 stopni, ale mam wrażenie
że cieplej niż wczoraj. Na dworcu po prawej stronie dosyć sporych
rozmiarów księgarnia, co u nas w kraju jest raczej niespotykane. Pociąg
jak wynika z rozkładu rusza o 9:55, kupujemy bilety, czytnik i do
wagonu. Tym razem pociąg obiera kierunek na południe.
Poranne mgły opadły, temperatura podskoczyła do 18 stopni. Dzisiaj linia koloru żółtego. Jest odcinek trasy gdzie tory idą wzdłuż oceanu. Od plaży dzieli ja zaledwie kilkumetrowy pas wydm, na których zbudowano ścieżki spacerowe, aby nie brodzić w piachu. Trochę ludzi chodzi, trochę biega.
Poranne mgły opadły, temperatura podskoczyła do 18 stopni. Dzisiaj linia koloru żółtego. Jest odcinek trasy gdzie tory idą wzdłuż oceanu. Od plaży dzieli ja zaledwie kilkumetrowy pas wydm, na których zbudowano ścieżki spacerowe, aby nie brodzić w piachu. Trochę ludzi chodzi, trochę biega.
Docieramy na miejsce około 11:15. Podobnie jak wczoraj końcowa stacja
i pociąg momentalnie pustoszeje. Wychodząc z budynku dworca po prawej
stronie masz szeroką aleję, która prowadzi do starego centrum
miasteczka. Aveiro to taka ichniejsza Wenecja z gondolami i niewielkimi
kanałami po których niezbyt śpiesznie pomykają. Po około 20 minutach
idąc w dół docieramy do stylowego mostu, gdzie zaczyna się kraina
gondol, niestety nie gondolierów. Zamiast nich miarowo burczą nie
najnowsze już silniki. Zobacz plan miasta.
Idąc promenadą spotkasz zapewne naganiaczy, którzy nie są w żadnym stopniu nachalni, oferują jedynie rejsy owymi motorowymi gondolami w cenie 10 euro od dorosłego i 5 euro od dziecka. Spora część gondol stoi zacumowana i na tle palm rosnących opodal robią bardzo sielankowe wrażenie. Ludzi niezbyt dużo dzisiaj, pomimo, że pogoda idealna z temperaturą około 20 stopni.
Idąc promenadą spotkasz zapewne naganiaczy, którzy nie są w żadnym stopniu nachalni, oferują jedynie rejsy owymi motorowymi gondolami w cenie 10 euro od dorosłego i 5 euro od dziecka. Spora część gondol stoi zacumowana i na tle palm rosnących opodal robią bardzo sielankowe wrażenie. Ludzi niezbyt dużo dzisiaj, pomimo, że pogoda idealna z temperaturą około 20 stopni.
Na koniec można udać się na pola solankowe. To duże obszary zalane
wodą z oceanu, która po odparowaniu pozostawia sól. Nie można wejść do
środka, jedynie z mostów na nie rzucić okiem. Pewną osobliwością
Portugalii są fabryki sardynek, które mają swoją tradycję. Tradycją są
konserwy, znajdziemy w nich różnego rodzaju ryby, jak dorsze,
tuńczyki, makrele, a także owoce morza – ośmiornice, kałamarnice, mule
lub małże, a wszystkie one są „puszkowane” z różnymi dodatkami, na
różne sposoby. Eksponowane w jeszcze lepszy.
Zobacz jakie rodzaje posiadają: Konserwy i Sardynki
Zobacz jakie rodzaje posiadają: Konserwy i Sardynki
Jednym słowem miasteczko jest bardzo klimatyczne i warto zawitać
tutaj będąc gdzieś w okolicy. Do Sao Bento wracamy pociągiem o 15:18.
21.02 - Miramar
Dzisiaj założyliśmy sobie dzień relaksacyjny po wczorajszym
maratonie. Wybór pada na małe miasteczko Miramar,, będące letniskowym
miejscem nad Atlantykiem. Od rana pogoda dopisuje, jest bardzo ciepło i
słonecznie. Tym razem doszliśmy do wniosku, że możemy ruszyć z dworca Campahna,
do którego jak się okazuje mamy bliżej niż do Sao Bento. Po kilku
minutach jesteśmy na dworcu, w kasie szybko doładowujemy karty i biegiem
na peron, gdyż o 10:15 rusza nasz pociąg.
Odległość to zaledwie kilka stacji i jest to cześć linii kolejowej do Aveiro. Po kilkunastu minutach jazdy wysiadamy na stacji Miramar, która jest jedną z dzielnic miasteczka Arcozelo, położonego nad oceanem. Typowo letniskowa, wypoczynkowa miejscowość. Znajduje się ona w odległości 12 km od Porto.
Można oczywiście na upartego dojść tutaj z buta z samego Porto i zrobić
sobie całodniową marszrutę. Po opuszczeniu peronu musisz skierować się w
stronę oceanu, przejść rondo i gdy doorzesz do ulicy nad oceanem, po
prawej stronie będzie już widoczna kaplica Capela do Senhor da Pedra. Ze stacji Miramar to zaledwie 900 metrów.
Kaplica została zbudowana na niewielkiej skale nad samym brzegiem
oceanu. Jest obiektem czynnym, w którym odbywają się nabożeństwa. Można
tam oczywiście wejść i obejrzeć ołtarze znajdujące się w środku. Kilka
lat temu poddano ją renowacji i teraz prezentują się one bardzo
okazale. Pozostała część Miramar Beach, usłana jest rożnego rodzaju
ostańcami skalnymi, o które rozbijają się fale oceanu. W słoneczny
dzień, jak dzisiaj wygląda to dosyć efektownie.
Na skraju plaży wybudowano ścieżkę spacerową nadającą się
równocześnie do biegania. Niektórzy mają szczęście, mogąc rano tędy
pobiegać. Przechodzimy kilkaset metrów ścieżką i wracamy do kawiarni
Neca`s bar na kawę. Temperatura ponad 20 stopni, jest ciepło i
przyjemnie, szczególnie jak na tę porę roku. Około 13:40 wracamy do
Porto wysiadając na stacji General Torres, skąd jest najbliżej na stare miasto przez most Ponte Luis I.