31.07.2018 Rumunia - Turda (Kopalnia Soli) - Brasov
Rano po 5 z minutami ruszamy z Węgier w stronę granicy rumuńskiej. Palące słońce jeszcze nie wstało, świt i przyjemne powietrze, jest w końcu czym oddychać. Niestety należę do tych, którzy niezbyt kochają upały. Lepiej aby było nieco za za zimno, niż za gorąco. Droga do granicy węgiersko-rumuńskiej nie zachwyca. Pełno łat i dołów. Na samej granicy musisz pokazać dowód osobisty do kontroli. Gościu tylko zerka i puszcza dalej. Płacimy myto za jazdę rumuńskimi drogami (można zapłacić polskimi złotówkami - reszta w lejach). Tutaj pierwsza różnica. W kasach rumuńskich nie wydają końcówek. Zaokrąglają sobie do góry jak chcą, chyba, że zaczniesz pyskować, to dostaniesz jakąś monetę. Monety praktycznie nie istnieją. Czas tutaj przesuwa się o godzinę do przodu w stosunku do naszego.
Pierwsze miasto Oradea, byłem tutaj wiele lat temu, jadę przez Rumunię po raz czwarty, ale mam wrażenie, że wygląda tak samo. Nawet wcześnie rano jest bardzo duży ruch. Musisz uważać non stop. Duża ilość świateł, stoisz co chwila.
Kilka moich uwag, odnośnie dróg w stronę Transylwanii:
- to NIE JEST tani kraj!!
- nie licz na autostrady - praktycznie nie istnieją!!
- odcinek z Cluj-Napoca do Turdy - około 50 km
- jak istnieją to bywają ograniczenia do 80 km i wyboje
- przygotuj się że będziesz jechał długo, baaaaardzo długo!!
- realna prędkość 50 km w ciągu godziny
- obwodnice miast nie istnieją, szczególnie we wschodniej części
- wszystkie drogi przechodzą wzdłuż wszelkich, możliwych wiosek, które ciągną się czasami kilometrami
- tiry, ciągniki, ciężarówki pchają się z każdej możliwej strony, korki, korki i jeszcze raz korki
- w każdej wsi linie ciągłe i nakaz jazdy 50 km - nie mówiąc już o miastach
- samochody z naprzeciwka ciągną się sznurami - mała szansa, na wyprzedzenie, efekt jest taki, że się wleczesz całą drogę!!
- parkingi - wszędzie płatne
- dla bezpieczeństwa - zostaw swój samochód na strzeżonym
- litr benzyny 95 - od 5,45 lea w górę
- wszystkie ceny będę podawał w zł ze względu na niemal taki sam kurs
- jedyne na plus - dobry stan asfaltu, na drogach czerwonych praktycznie dziury nie istnieją - i chyba za to płacisz myto
Po około 300 km pierwsze miejsce godne polecenia czyli kopalnia soli w Turdzie. Przyznam, że bardzo mi się podobała. Zrobiona w zupełnie innym klimacie niż Wieliczka. Cena biletu w przeliczeniu na nasze około 25 zł na osobę. Trzeba niestety przebijać się do góry przez całe miasto, co pochłania dużo czasu i cierpliwości. Czas zwiedzania na spokojnie około 2h, ale przyznam, że warto. Gdy jest dużo ludzi, każdy wchodzi sam, nie ma przewodników, żadnych zatorów itp, itd. Kopalnia robi wrażenie, od koloru ścian, wzorów malowanych przez sól, do ogromnej sali, do której schodzi się schodami. Można zjechać windą i nią wyjechać, ale czas oczekiwania to około godziny lekko. W środku ogromną przestrzeń wykorzystano przestrzeń min: na amfiteatr, boisko do koszykówki, pola do minigolfa, jest małe jezioro, gdzie można popływać łodziami - oczywiście wszystko za dodatkową opłatą.
Około 14:30 ruszamy w dalszą mozolną drogę do Brasova. Duże otwarte przestrzenie, cała masa wiosek. Około 18 przed nami Sighisoara, zaczyna padać deszcz. Po kilku dniach opałów, nawet mnie to cieszy, nie pamiętam kiedy ostatnio padało. Gdzieś na środku skrzyżowania rozłożyły się dwa polskie tir-y, hamują ruch, korek niesamowity. Dalej odcinki drogi prowadzą, już tylko górami. Stan drogi jest zadziwiająco dobry, w Polsce takich nie uświadczysz. Góra i dół, cały czas, pchają się tutaj nawet tir-y, wysokość nie robi im to różnicy. Około 19:30 na horyzoncie pojawiają się góry i przyklejony do nich Brasov, czyli dawny krzyżacki Kronstadt - o czym informuje odpowiedni napis na wjeździe. To tutaj Krzyżacy chcieli budować swoją potęgę, po opuszczeniu Ziemi Świętej. Niestety byli za słabi jeszcze w konfrontacji z królem węgierskim i musieli umykać.
Duże miasto, nawet o tej godzinie jest zakorkowane. Musimy przebić się dokładnie na drugi koniec. Mieszkamy nieco wyżej więc jeszcze dodatkowo podjazd do góry. 500 km - ponad 12h jazdy!
Duże miasto, nawet o tej godzinie jest zakorkowane. Musimy przebić się dokładnie na drugi koniec. Mieszkamy nieco wyżej więc jeszcze dodatkowo podjazd do góry. 500 km - ponad 12h jazdy!