5.07-19.07 ; 25.07 - 8.08 1998 Góry Małej Fatry i Wiedeń

Słowackie Góry Małej Fatry, to rejon chyba słabo nam znany. Pomimo, że blisko południowej granicy, rodzimi turyści nie często tam zaglądają. Literatura górska, też niezbyt chętnie dotyka tematów tych ziem. Ponieważ nadarzyła się okazja, abym był kierownikiem na dwóch obozach, właśnie w tym rejonie górskim, pomimo wielu znaków zapytania i niewiadomych zgodziłem się pojechać w to pasmo Karpat Zachodnich.
Pomimo, iż nie było możliwości przejścia zbyt wielu szlaków górskich, nad czym ubolewam i wiedziałem od samego początku, to skoncentruję się na obiektach architektonicznych i miejscowościach jakie odwiedziłem podczas tego miesiąca. Oczywiście jak możesz szybko wywnioskować, każde z tych miejsc odwiedziłem dwukrotnie:
  • Rajec - to mieścina w której mieszkałem, niewielka, prowincjonalna i niezbyt zachwycająca, w powiecie żylińskim. Nic tam nie było oprócz basenów. Daleko zacofana jeszcze materialnie i mentalnie w systemie komunistycznym. Można tutaj dostać zwykłem "vlakiem", czyli kolejką osobową kursująca z Rajeckich Teplic. Trasa ładna widokowo, wzdłuż doliny i warto raz pozwolić sobie na luksus jej zobaczenia. Rajeckie Teplice, to miejscowość dużo większa, mająca nawet status uzdrowiska, park zdrojowy i przez to prezentująca sobą zupełnie inny poziom.

  • Zamek Lietava (Lietavský hrad) - a konkretnie ruiny zamku, dosyć rozległe i malownicze, znajdujące się na na wschodnich peryferiach pasma górskiego Strážovské vrchy. Zamek znajduje się na dosyć stromym skalnym grzbiecie pomiędzy wsiami Lietava i Lietavská Svinná, na wysokości 635 m n.p.m. Docieramy tutaj vlakiem, ze stacji prowadzi szlak turystyczny, ładny widokowo, bezpośrednio do ruin zamku. Trochę trzeba podreptać, ale widoczek jaki się stąd rozciąga warty jest wejścia do góry .
  • Zamek Budatin w Żylinie - odwiedzając miasto, warto wejść do Zamku Budatin. Dzisiaj pałac niegdyś okazały zamek.  Znajduje się on, nieco w oddaleniu od centrum, w miejscu, gdzie rzeka Kusyca wpływa do Wagu. Obecnie mieści się w nim Považské múzeum. Zamek powstał w drugiej połowie XIII wieku. Pierwotnie był tzw. zamkiem wodnym. Chronił ważny szlak handlowy, prowadzący z Węgier na Śląsk. Usytuowany był w strategicznym miejscu, przy brodzie gdzie pobierano cło. Najstarszą i najważniejszą częścią zamku była 20-metrowa, kamienna wieża obronna, istniejąca do dnia dzisiejszego. Wystawa bez szału i na kolana nie powala, ale można obejrzeć i przy okazji popatrzeć na widoki, jakie roztaczają się z okien na okoliczne góry.
  • Słowackie Betlejem – znajduje się w Rajeckiej Leśnej. Jest dziełem sporych rozmiarów sztuki rzeźbiarskiej. Te wymiary to: 8,5 m szerokości, 2,5 m głębokości i 3 m wysokości. Szopkę zbudowano z drewna lipowego w kolorze miodu. Z biblijnych scen jest tylko stajenka z dzieciątkiem, przy którym czuwają Maryja i Józef.  
  • Cała reszta rzeźby to Słowacja w miniaturze. W jej górnej części znajdują się najpiękniejsze słowackie zamki. Po lewej stronie na skałach nad Dunajem wznosi się bratysławski zamek z przełomu XIV i XV w. Obok zameczek w Dewinie, w dorzeczu Dunaju i Morawy. Dalej XI-wieczny zamek w Trenczynie. W lesie kryje się XII-wieczny zamek w Bojnicach. Jest i największy zamek - orawski, z XIII w. Pomiędzy nimi stoją najważniejsze katedry, bazyliki, kościoły, m.in. katedra św. Jana Chrzciciela w Trnavie. W samym środku wznosi się Krywań, jeden z tatrzańskich szczytów, który jest symbolem Słowacji.
    Przyznam, że jako dzieło sztuki ludowej robi wrażenie, wraz z dokładnością i szczegółami zamków oraz innych budowli jakie zostały przedstawione.  Rzeźba mieści się w Domu Bożego Narodzenia obok Bazyliki Mniejszej Narodzenia Panny Marii. Wstęp wolny.
  • Pałac w Kuneradzie - czy też Zamek Kunerad (jak kto woli),  wzniesiono 2 km od wioski o tej samej nazwie, która znajduje się na granicy Kotliny Żilińskiej i Luczanskiej Małej Fatry, około 8 km od Rajca. Zamek ukończono w roku 1916 w secesyjnym stylu wraz z  pięknymi wieżami i tarasami. Podczas Słowackiego Powstania Narodowego zamek służył jako siedziba 2. brygady partyzantów generała Sztefanika, następnie został spalony przez wojska Hitlera. Ale jak widać odbudowano go i  dzisiaj prezentuje się bardzo okazale. Niestety nie można go zwiedzać wewnątrz, jedyne co możemy to obejść go wokoło. Poleca, bo warto choć w ten sposób. Z Kuneradu wracamy do Rajca pieszo. Przyjemny to odcinek drogi i wiedzie niemal cały czas doliną. Ruch samochodowy żaden, miejsca niemal opustoszałe i bezludne. Za to słońce pięknie dzisiaj przypieka.
  •  16.07 - Zamek w Bojnicach i Bratysława - Po kilkunastu dniach siedzenia w Rajcu, mamy lekko dosyć tego miejsca, ostanie 3 dni wyjazdu to wycieczka do Bratysławy i Wiednia. Ruszamy po śniadaniu, aby po południu dotrzeć do Bratysławy. Po drodze na wysokości Previdzy, udaje nam się nakłonić kierowcę, skutecznymi perswazjami, aby lekko skręcił i zrobił sobie postój w Bojnicach. Przy okazji,  my będziemy mieli okazję zobaczyć zamek i przespacerować się ogrodami. Przyznam szczerze, że to najładniejszy słowacki zamek jaki widziałem. Dla mnie Disneyland, wzorowano właśnie na nim. Jest jednym z najładniejszych i najczęściej zwiedzanych zamków nie tylko na Słowacji, ale także w Europie Środkowej.

    Zamek zbudowano na wzniesieniu z tufu wapiennego, na którym w XI wieku stał średniowieczny gród. W przeszłości był majątkiem najsławniejszych rodów. Pod koniec XIX wieku hrabia Jan Pálfi zlecił przebudowę całego obiektu J. Hubertowi, architektowi z Budapesztu, według wzoru zamków stojących nad Loarą w środkowej Francji. Typowy kształt romantycznego średniowiecznego zamku podkreślają strome dachy pałacu, kaplicy i wieży.
    Ruszamy dalej w stronę Bratysławy, po drodze mijamy Trnawę. Miasto hrabiego Trnawy, który jak mówi legenda gościł właśnie tutaj samego Cassanowę. Jadąc dalej po prawej stronie, na wysokości wsi Bohunice, mijamy elektrownię atomową o tej samej nazwie. Charakterystyczne kominy kopcą pełną parą. Po południu mały spacer po centrum Bratysławy, starówka i widok na zamek. Niestety niczym nie nie zachwyca i raczej czekam na jutrzejszą wizytę w Wiedniu.
  • 17.07 Austria - Wiedeń
    Moja druga i trzecia wizyta w stolicy byłego cesarstwa austro-węgierskiego i pierwsza zarazem latem. Ruszamy z Bratysławy rano, aby wieczorem wrócić na nocleg. Granica słowacko – austriacka dotyka niemal Bratysławy i jej blokowisk od strony zachodniej. Już na granicy pierwsze problemy, zostajemy zatrzymani przez słowacką straż graniczną. Nie pasuje im, że w papierach autokar jest koloru fioletowego, gdy w rzeczywistości ma na bokach kolorowe kule i według nich kolor się nie zgadza. Po drobnej łapówce w markach niemieckich, kolor i papiery są jak najbardziej w porządku. Odległość między miastami niewielka i po godzinie z hakiem jesteśmy na miejscu.
    Autobus parkuje koło Prateru, czyli słynnej dzielnicy parków rozrywki i karuzel, Stąd ruszamy na zwiedzanie Wiednia. Na początek Pałac Schönbrunn czyli dawna letnia rezydencja Habsburgów z cesarskimi pomieszczeniami paradnymi oraz imponującym ogrodem. Tu mieszkali kiedyś Maria Teresa, cesarz Franciszek Józef, cesarzowa Elżbieta i inne osobistości. Podczas mojej pierwszej wizyty zimą zwiedziłem sobie wnętrza, więc dzisiaj tylko ogrody. Przyznam wtedy nie wyglądały zbyt imponująco, dzisiaj to co innego. W pełnym słońcu, zielono, wszędzie pełno kwiatów w najrozmaitszych kolorach i odcieniach. Żywopłoty poprzycinane w tunele, którymi można przechadzać się w tak upalny dzień jak dzisiaj. Z tego co mówi mi przewodnik, pracuje tutaj 200 ogrodników – zgadzam się, jest tutaj pracy dla tylu, szczególnie, ze ogrody ciągną się po horyzont do Glorietty.
    Ruszamy do centrum Wiednia, Hofburg i jego dziedzińce, Kertnerstrasse, Am Graben i w końcu Katedra św. Szczepana, ze swoją cesarską mozaiką na ogromnym dachu przedstawiającą herb Habsburgów. Kolejny punkt to oczywiście Park Miejski ze słynnym, złotym pomnikiem Johanna Straussa. Obok zegar kwiatowy, wskazujący prawidłową godzinę. Tutaj cisza i spokój z dala od zgiełku wielkiego miasta. Teraz już tylko rzut beretem pod Belweder. Na koniec dnia jeszcze jedno istotne miejsce - Kahlenberg, czyli miejscowość, gdzie 9 wrzenia 1683 roku miała miejsce zwycięska bitwa Jana III Sobieskiego z Turkami. Dzisiaj to już niemal dzielnica Wiednia, ale wtedy miasto zapewne majaczyło gdzieś na horyzoncie.  Znajduje się tutaj kościół, w którym posługę sprawuje ksiądz z Kościerzyny. Co roku 9 września, odprawia się tutaj mszę, na której zjawiają się Polacy z Austrii i nie tylko. W zakrystii znajduje się gablota, w której wyeksponowano szablę Sobieskiego, którą walczył podczas bitwy - podobno oryginalna. To ostatni punkt dnia. Wracamy na nocleg do Bratysławy, jutro powrót do Polski.
  • 18.07 - Zamek w Trenczynie. Wracając do Bielska Białej zatrzymujemy się na mały postój przy Zamku w Tenczynie (Trenčiansky hrad). Zbudowany na stromej skale. Obok Zamku Spiskiego i Zamku Devín jest jednym z większych w rejonie.
    Najsłynniejsza jest chyba Studnia miłości o głębokości 80 m oraz związana z nią opowieść o Omarze i Fatimie. Według opowieści pan zamku Stefan Zapolski pojmał piękną turecką księżniczkę Fatimę. Królewicz Omar, musiał 4 lata kopać studnię w skale, zanim przyniósł panu wodę, dopiero potem został wraz z Fatimą wypuszczony z więzienia. Nie zwiedzamy zamku, bo niestety nie ma na to czasu, szkoda, ale może innym razem. Oglądamy go tylko z zewnątrz i do autokaru. Przekraczamy granicę w Zwardoniu.
O godzinie 18:00 musimy być w Bielsku na kolacji w Hotelu Widok, a następnie złapać nocny pociąg do Gdyni. Wszystko niemal na styk, jakieś drobne problemy na granicy, ale udaje się. Do pociągu też niemal w ostatnim momencie, ale ruszamy na północ, by około 4 wylądować w Gdańsku.

Popularne posty z tego bloga

29.01 - 4.02.2024 - Góry Majorki

6.08 - 11.08.2024 - GSB - Beskid Żywiecki do Rabki - 112 km górami

1 - 4.11. 2023 - Budapeszt