16 - 22.01.2023 - Sudety
17 stycznia - Góry Kamienne
Wycieczkę na Górę Borową, schronisko Andrzejówkę oraz Waligórę możesz rozpocząć ruszając z dworca PKP Wałbrzych Główny. Wbrew p[ozorom nie jest to tak łatwa wycieczka, jakby się wydawało i trzeba zaliczyć trochę stromych podejść. Dla wprawionego piechura nie będą one stanowiły większego problemu. Do Wałbrzycha dostaniesz się pociągiem Kolei Dolnośląskich np. z Wrocławia. Proponuję następujący wariant przejścia:
- Żółty szlak - wychodzi bezpośrednio spod budynku dworca, znaki kierują w dół, w stronę dużego wiaduktu, który jest fragmentem czynnej linii kolejowej do Kudowy Zdroju. Po kilkuset metrach rozpoczyna się pierwsze podejście, lasem na Zamkową Górę o wys. 616m. Znajdziesz tutaj ruiny dawnego zamczyska, które świadczą o niegdysiejszej budowli. Następnie szlak prowadzi lasem, nieco pod górę do Przełęczy Koziej na wysokość 653m.
- Czarny szlak - zmieniasz szlak na czarny, który ostrym podejściem prowadzi bezpośrednio na szczyt Góry Borowej o wys. 853m. Gdyby się okazało, iż podejście jest za ostre, możesz wybrać wersję okrężną szlakiem czerwonym, który także prowadzi na szczyt do wieży widokowej. Ponieważ kulminacja góry jest całości zalesiona, w 2017 r zbudowano wieżę o wysokości 16,5 m (19,5m liczona razem z masztem). Najważniejsze, iż wznosi się ona ponad okoliczne drzewa, fundując przybyszom widok na całe Sudety:Kontynuuję zejście z góry czarnym szlakiem w stronę Rybnicy Leśnej, aby na wysokości Kamionki zmienić szlak na zielony, który prowadzi przez wieś i dalej nieco asfaltem w górę, obok dużej kopalni odkrywkowej Melafiru, prosto do schroniska PTTK Andrzejówka.Jeżeli dotarłeś to tego miejsca to góra, którą widzisz za schroniskiem to Waligóra o wysokości 934m, będąca jednocześnie najwyższym wzniesieniem Gór Suchych. Wysokość niby nie powalająca, ale to najbardziej stromy odcinek podejścia jaki spotkałem w całych Górach Kamiennych! Niewielki odcinek żółtym szlakiem oznakowany od Rozdroża Pod Waligórą na 15 minut. Chylę nisko czoło przed tymi, którzy wejdą na szczyt w rzeczone 15 minut. Kije trekkingowe na podejściu nieodzowne. Odcinek stanowi niezłe wyzwanie, szczególnie zimą, gdy szlak jest odcinkami oblodzony i sypią się kamienie. Trzeba się nieco natrudzić, ale da się wejść. Niestety u góry niewiele zobaczysz, ponieważ Waligóra jest całkowicie zalesiona i widoki możesz łowić wyłącznie pomiędzy gałęziami drzew. Chwila oddechu na górze i schodzę do schroniska na zupę.Powrót do Wałbrzycha: do Rozdroża Czarnego tym samym odcinkiem zielonego szlaku. Tutaj skręć na czerwony szlak, który doprowadzi Cię już bezpośrednio do dworca PKP w Wałbrzychu Głównym.
19 stycznia - Góry Sowie - Wielka Sowa
Bez wątpienia szlak na Wielką Sowę należy do moich ulubionych i mam do niego ogromny sentyment. Tak się jednak złożyło, że nigdy nie szedłem tutaj zimą. W Góry Sowie jadę tym razem z Wrocławia z przesiadką w Wałbrzychu, gdzie łapię pociąg do Kudowy Zdroju, aby po 20 mi nutach jazdy wysiąść na małej, podgórskiej stacji Bartnica, skąd można wyruszyć w Góry Sowie:
- Od stacji kieruj się niebieskim szlakiem w kierunku wsi Sierpnica. Szlak mija domostwa i lekko zanurza się w las, aby po kilkudziesięciu minutach wędrówki leśnym przysiółkiem wyjść we wsi. Słońce świeci i ani jednej chmury na niebie. Szlak prowadzi dalej, wzdłuż asfaltowej drogi w górę wsi, przez ponad 4,5 km. Po drodze miniesz żółte znaki szlaku prowadzące do Kompleksu Osówka. Byłem tam niedawno, więc tym razem sobie podaruję. Po około 4 km droga wchodzi w las, aby po 300 metrach zaśnieżonego odcinka wyłonić się po stronie Przełęczy Sokolej. Kilkaset metrów w dół i jestem na przełęczy. Śniegu w tym roku jak na lekarstwo, na szczęście w nocy centymetrowa warstwa puchu przykryła nieco ziemię i drzewa. Na stokach śnieg ledwo widoczny, armaty za to pracują pełną parą. Słońce się utrzymuje i mam namiastkę pięknej zimy w górach.
- Czerwony szlak – Przełęcz Sokola – Wielka Sowa. To chyba najczęściej przemierzany szlak na szczyt. Przeszedłem go kilkakrotnie, ale zimą pierwszy raz. Na początku tradycyjnie ostro pod górę do Schroniska Orzeł. Płyty są dzisiaj zdrowo oblodzone i kije trekkingowe wprost nieodzowne. Po kilkunastu minutach jestem przy schronisku, w którym niegdyś, w czerwcu nocowałem parę nocy. Teraz cisza i spokój, ludzie albo jeszcze nie wstali, albo nie dotarli. Odchodzę na polankę po lewej stronie na łyk herbaty z termosu i spóźnione śniadanie. Chwila spokoju i widok gór, aż po same Karkonosze.
- Dalej szlak wiedzie w górę dosyć wygodną leśną drogą, aby po 900 metrach dojść do Schroniska Sowa. To dużo bardziej spokojne miejsce, tutaj także niegdyś nocowałem przez tydzień. Dzisiaj niestety nieczynne – remont. Ale cóż kiedyś trzeba, szczególnie, że historia tego budynku sięga końca XIX wieku. (zobacz)
- Stąd do szczytu pozostaje już tylko 1200 m podejścia, bukowym lasem, niezbyt wymagającym szlakiem. Do szlaku czerwonego dołącza na ostatnim etapie szlak zielony. O godzinie 12:25 jestem na Wielkiej Sowie (1015m). Pogoda jest piękna, ale niestety wieża w remoncie, szczelnie zabudowana rusztowaniami. Stempel do książeczki, klika zdjęć na pamiątkę, pomimo, że mam ich stąd całe masy i mały spacer wokoło wieży.
- Tym samym odcinkiem szlaku zaczynam odwrót na dół do Schroniska Orzeł, gdzie zamierzam, obiadową porą skonsumować obiad. Wchodzę do środka, nadal cicho i spokojnie - aż dziw bierze. Jaka odmiana od letniego gwaru, zdrowo zawianych niedzielnych turystów, konsumujących Grands`a, głośno obwieszczających wszystkim swoją obecność. Zamawiam żurek i zastanawiam się nad odjazdem. Okazuje się, że do odjazdu pociągu mam niecałe 1,5 godziny. Trzeba się będzie śpieszyć. Ruszam w drogę powrotną, co kilka minut spoglądam na zegarek. Niektóre odcinki muszę pokonywać biegiem, ale na szczęście są takie gdzie jest zupełnie sucho i intensywnie w dół. Wpadam na peron o 15:20, zostało mi w zapasie 10 minut. Pociąg z Bartnicy odjechał punktualnie o 15:31.
20 stycznia - Ślęża
Szlak czerwony prowadzi przez centrum miasteczka, można odbić na rynek, gdyż prowadzi on równolegle do szlaku. Znajdziesz tutaj charakterystyczne, niebiesko-żółte znaki szlaku św. Jakuba. Pamiętam je z samego końca szlaku pielgrzymów w Santiago, jakby to było wczoraj. Miniesz tutejszą aleję gwiazd sportu, gdzie na blokach kamiennych umieszczono fotografie sław kolarstwa. Następnie szlak wchodzi do lasu, powoli i niezbyt nachalnie zaczyna piąć się w górę. Po około 2 km dotrzesz do wiaty, gdzie spotykają się oba wspominane wcześniej szlaki. To najlepsze miejsce na chwilowy odpoczynek. Słońce przebija się nieśmiało przez chmury. Jem śniadanie, łyk gorącej herbaty i zaczynam podejście.
- widoczna już z daleka, wieża RTV o wysokości 136 metrów - jako Radiowo - Telewizyjne Centrum Nadawcze Ślęża, zbudowane w 1972 roku
- zabytkowy Kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny na Ślęży – wraz w wieżą widokową. Dzisiaj nieczynna, jak wszystko tutaj zimą. Zapewne rozciąga się z niej ciekawy widok – niestety chmury rozsiały się gęstą mgłą wokoło. Obok kościoła po prawej stronie znajduje się mała, kultowa rzeźba niedźwiedzia
• Dom Turysty PTTK im. Romana Zmorskiego. Budynek pochodzi z 1908 roku. Zachodzę po stempel i chwilowy odpoczynek. Wewnątrz siedzi sporo ludzi, a pogoda przecież pod psem. Herbata, mały popas i zaczynam zejście do Sobótki oraz powrót do Wrocławia.