2.08 - 5.08.2017 - Beskid Niski

Galeria Alpy i Beskid Niski 2017

Od  wielu lat chciałem odwiedzić Beskid Niski i zawsze się jakoś nie składało, aby specjalnie jechać w tą stronę. Tak się złożyło, że okazja do odwiedzenia krainy Łemków i klimatycznych cerkwi, których jestem wielkim zwolennikiem, nadarzyła się wracając teraz z Alp.  Sporą cześć zdjęć z tej części wyjazdu umieściłem w galerii (link powyżej)

2 sierpnia - Pierwszy dzień, od rana upał i piękne słońce, jak brakuje nam tego lata. Najpierw jedziemy do mia ao nazwie Ropa, aby wymienić pieniądze na polskie. Niestety porażka, jedziemy do Gorlic, tutaj się udaje, wizytę w mieście planujemy na jutro. Wracając nadkładam nieco drogi, aby zobaczyć grekokatolicką cerkiew Opieki Matki Bożej w Bielance.  


Jest ona typową cerkwią łemkowską, drewnianą, trójdzielną, bardzo stylowa, niestety zamknięta  w dzień powszedni, jak spora większość. Wyjątek będą stanowiły cerkwie z listy UNESCO, tutaj zawsze będzie można wejść aby zobaczyć ikonostas.  

3 sierpnia - od rana znowu piękna pogoda, nie do wiary, że to tego lata  w Polsce. Jedziemy do Gorlic. Po drodze odwiedzamy sklep z antykami. Byłem  w Gorlicach na kolonii, bardzo dawno temu, ale praktycznie tylko rozpoznaję rynek, może jeszcze kościół po prawej stronie.   Upał niesamowity dzisiaj. Idziemy do księgarni, zbawienna klimatyzacja. Sporo regionalnej literatury,  kupuję książkę o Łemkowszczyźnie. Jemy obiad i przemykając przez fontanny dla ochłodzenia, wracamy do samochodu.  
Jedziemy nad Zalew w Klimkówce. Nadal bardzo gorąco, choć pojawiają się pierwsze chmury. Nad wodą sporo ludzi, wypożyczamy rower wodny, aby popływać, akwen jest dosyć duży. Nadciągają złowieszcze chmury, ochłodziło się lekko i zaczyna kropić deszcz. Wiatr się wzmaga, więc szybko do brzegu.Wpadamy na przystań gdy zaczyna już mocno padać. Momentalnie robi się ciemno, deszcz zamienia się w ulewę. Każdy chowa się gdzie tylko może. Samochody znikają z parkingu. Ulewa jest taka, że widoczność sięga kilku metrów. Samochody stoją w krzakach na poboczu czekając, aż nawałnica minie. W końcu docieramy do domu, który leży nieco powyżej zalewu. Wieczorem nieco chłodniej.

4 sierpnia - Cerkwie łemkowskie 
 
W nocy się wypadało i od rana znowu piękna pogoda. Podobny objazd zrobiłem sobie klika lat temu w Bieszczadach. Był niesamowity upał i dzisiaj chyba zanosi się na podobny, upalny dzień. Biegnąc rano po okolicznych górkach, widziałem znaki do Kunkowej, więc to cel na pierwszy ogień. Następnie, zaledwie 5km od skrzyżowania, chyba najbardziej znana i opisywana w literaturze cerkiew - Kwiatoń. Obiekt z listy UNESCO. Otwarta, można wejść do środka, zobaczyć ikonostas i jest nawet człowiek, z którym da się zamienić kilka słów na temat. Piękna budowla.

   
Niedaleko znajduje się Gładyszów, więc to trzecie miejsce z kolei. Niedaleko, droga całkowicie pusta. Środek wakacji a tutaj kompletne pustki. Robi się upalnie, ale akurat gdy wysiadam przed cerkwią wieje lekki wiatr.  Pojazd najeży zostawić kilka metrów wcześniej i przespacerować się małym odcinkiem szutrowej, zacienionej  drogi, która prowadzi już bezpośrednio pod cerkiew. Budowla jest bardzo symetryczna i nieco, co pozwala fotografować ją z każdej strony. Jak widać fasada, także nieco inna od pozostałych w okolicy.


Robi się coraz cieplej, więc jak tylko można chowamy się do cerkwi, lub kilka zdjęć i do samochodu. Dla odmiany postanawiamy z przełęczy podejść do Schroniska na Magurze Małastwoskiej. Niezbyt forsowny odcinek i jesteśmy w niewielkiej chatce. Tutaj ciemno, pusto i głucho, a to przecież połowa wakacji! Raczej tutaj nic nie zjemy, do samochodu i kolejne cerkwie. Kościół w Sękowej na pierwszy rzut, oraz położona kilka km z tyłu cerkiew w Owczarach. Zarówno do jednego jak i do drugiej udaje się nam wejść.


Upał nadal daje się we znaki. Mijamy się cały czas z pewnym gościem z Torunia, który robi zdjęcia do książki, cerkwie ściany wschodniej oraz te w górach. Wygląda na naukowca, więc może powstanie z tego jakaś lepsza monografia.  Na dzisiaj wystarczy, pętlę zamykamy w Gorlicach, gdzie idziemy na basen. Cena 4 zł od osoby, więc przyzwoicie. Położony tuż za Lidlem, wygląda całkiem przywozicie jak na polskie warunki. Trochę ludzi gramoli się w basenie, w większości dzieciaki ze szkół..... ale dzisiaj musi wystarczyć. Wieczorem, jeszcze Kwiatoń o zachodzie słońca.

5 sierpnia - ostatni dzień w Beskidach. od rana pogoda całkiem ładna. Na dzisiaj zostawiłem sobie jeszcze dwa miejsca: Hańczowa oraz Wysowa Zdrój. Wysowa to uzdrowisko, więc tam najpierw. Miasteczko trochę senne, ludzi jakby niewiele, kręcą się jakieś kolonie, park zdrojowy całkiem przyzwoity i można w kawiarni wypić kawę, szczególnie, że zaczęło kropić. Jadę pod cerkiew a następnie już w drodze powrotnej Hańczowa. Przestało padać.


W Hańczowej my oraz małżeństwo Czechów, próbowaliśmy złapać kogoś, kto miałby klucze do cerkwi. Kombinujemy, jak zdobyć klucz, facet poszedł poszukać, podobno ktoś w okolicy ma klucz, ale niestety nie dzisiaj, nic z tego. Musieliśmy się obejść mając do dyspozycji jedynie widok zewnętrzny, który sam w sobie także należał do ciekawych.


Tak się złożyło, że to ostatnia cerkiew na trasie naszego przejazdu, choć oczywiście nie wyczerpuje to tematu i zapewne wrócę tutaj, zobaczyć pozostałe. Ostatni wieczór spędzamy nad zalewem. Wieczorem, z tarasu, ostatni zachód słońca. Tutaj szczególnie ma on swój urok, piękny jak zawsze w górach, pomimo, że nie najwyższych.  Bez wątpienia to ciekawy fragment gór, choć nie do wszystkich one przemawiają. Nie znajdziesz tutaj strzelistych ścian, ale zapewne łemkowskie klimaty, cmentarze z okresu I wojny światowej, których nie ma w innych rejonach naszego kraju.
Koniec wjazdu wakacyjnego. Teraz pozostaje nam już tylko, wątpliwej przyjemności telepanina przez Polskę, która zajmuje praktycznie cały dzień. 
 
Łączna odległość jaką pokonaliśmy podczas całego wyjazdu to: 4089 km.

Popularne posty z tego bloga

29.01 - 4.02.2024 - Góry Majorki

6.08 - 11.08.2024 - GSB - Beskid Żywiecki do Rabki - 112 km górami

1 - 4.11. 2023 - Budapeszt