13.10 - 16.10.2016 Ystad - Malmo - Kopenhaga

13.10 - czwartek - Świnoujście

Jest ciepły jesienny dzień. Autobus podjechał kilka minut po godzinie 11:00 i jedziemy w stronę Świnoujścia. Pierwszy przystanek planowany jest w Kołobrzegu. Jedzie się spokojnie. Docieramy tam przed godziną 15. Słońce nadal świeci. Pięknie i ciepło, szczególnie jak na tą porę roku. Szybko jemy jakiś obiad i nad morze. Byłem tutaj ostatnio prawie 16 lat temu. Przyznam, że nie poznaję miejsca, ale zachód słońca jest całkiem sympatyczny – jak Się okazało ostatni raz oglądałem słońce na tym wyjeździe. Nieco wieje lekki wiatr, ale nad morzem musi przecież wiać. Trochę ludzi spaceruje po molo, korzystając z ostatnich promieni! Gdy słońce już schowało się za horyzont ruszamy dalej, cel: Baza Promowa. Docieramy do Świnoujścia około godziny 20. Jest już ciemno i zimno, masa Tir-ów i promów wokół. Czekamy na nasze karty pokładowe. Po kilkunastu minutach zjawia się pani, która wręcza każdemu jego kwit pokładowy. Wchodzimy na pokład i bez problemów, każdy znalazł kajutę i zadekował się w swojej. Jest jeszcze chwila, można wyjść na górny pokład, wiec rzut okiem na port nocą i w drogę. Ruszamy w czarną przestrzeń morza :-).

14.10 - piątek - Ystad - Malmo - Kopenhaga


Gdy tylko wstaje słońce i pokazuje się horyzont, okazuje się że już jesteśmy prawie w Ystadt. Niewielkie portowe miasto. Sam port do złudzenia przypomina terminal kontenerowy w Gdyni, ale zapewne one wszystkie do siebie są podobne. Zimno, gdy wsiadamy do autobusu, który razem z nami przepłynął na drygą stronę, lekkie słońce jeszcze przebija przez chmury. Ruszamy do Malmo, które znajduje się tuż przy granicy szwedzko-duńskiej. Mały spacer po mieści z widokiem na „skręcony wieżowiec”, bo taka nazwa przychodzi mi na myśl, gdy oglądam tą konstrukcję. Zaprojektowany przez Hiszpana o dziwo…


Dalej spacer po Starym Mieście i widok Most nad Sundem, czyli Öresundsbron. Potężna konstrukcja, już z daleka robi wrażenie swoim kształtem i rozmiarem. Długość 7845 metrów, do tego usypano sztuczną wyspę, całkowicie na terytorium Danii i od niej już tunelem podmorskim w stronę Kopenhagi. Szlakiem tym przebiegają dwie dwupasmowe jezdnie i dwa tor kolejowe. Wiodąca nim droga kołowa stanowi część europejskiej trasy E20, zaś linia kolejowa (duń. Oresundbanen, szw. Öresundsbanan) łączy największy kopenhaski dworzec Kobenhavns Hovedbanegard ze stacją Fosieby na przedmieściach Malmö (gdzie krzyżuje się z linią kolejową Malmö - Trelleborg).


W mieście dosyć mocno wieje. Chwila na spacer po głównej ulicy miasta i zjazd do hotelu. Duża część miasta jest rozkopana i place w większości są niestety niedostępne. Trwa budowa nowej linii metra. Masa płotów i ogrodzeń. Prawdę mówiąc poznaję tylko główny plac koło Ogrodu Tivoli i ulicę w porcie gdzie mieszkał Andersen. Czas jednak zamienia perspektywę i zaciera wspomnienia – to fakt. Wieczorem jakiś duży festyn w centrum i można zwiedzać ratusz. W jednym ze sklepów na kasie pracuje Polak, pogadaliśmy z nim chwilę.

14.10 - Kopenhaga - Rostock

Od rana pochmurnie i mocno wieje. Na dzisiaj kilka standardowych kopenhaskich miejsc. Na początek zmiana wart przy pałacu w centrum miasta, następnie syrenka. Szwendamy się gdzieś ulicami miasta, trochę lokalnego folkloru, wizyta i obiad w Kopenhaskiej karczmie, skądinąd bardzo klimatycznej. Dalej wizyta na wieży kościoła, skąd roztacza się panorama na Kopenhagę. Koło kościoła okazuje się, że prom uległ uszkodzeniu i jutro nie możemy nim powrócić do Polski. Szykuje się coś ciekawego.


Gotowi do odjazdu wsiadamy do autobusu. Okazuje się, że aby wrócić do domu, musimy dojechać do miasta Gedser aby dostać się na prom płynący do niemieckiego Rostocku i dalej już drogami do Polski. Chcąc lub nie mamy dodatkową wycieczkę przez południową cześć Danii. Zimno i pochmurno. Około 3 godzin zajmuje dojazd do bazy promowej w Gedser. Widoki niestety niczym nie zachwycają, płasko wszędzie. Docieramy do bazy promowej. Stoi trochę autobusów i samochodów. Mocno wieje wiatr, niestety żadnego promu nie widać. Odpłynięcie statku zaplanowano na 13:10. Dokładnie o czasie, prom cumuje do brzegu. Wypuszcza, Tir-y, autobusy i samochody. Wjazd nowych trzeba przyznać trwa bardzo szybko i sprawnie, Aż dziw, że tak szybko można przeprowadzić taką operację. Wokół szaro, zimno i ponuro.

Ruszamy w rejs do Niemiec. Ma trwać równe dwie godziny. I trzeba przyznać, że za dokładnie dwie godziny lądujemy w Rostocku. Na morzu, raczej żadnych widoków, wokół mgła i chmury. W Niemczech pada deszcz. Mijamy przemysłowe dzielnice miasta i powoli jedziemy w stronę Świnoujścia. Początkowo autostradami, potniej już lokalnymi drogami. Do miasta docieramy gdy jest już zimno i ciemno. O 19:00 kolacja w jednym ze starych, klimatycznych fortów i przed 20:00 ruszamy w drogę powrotną do domu. Kilkadziesiąt minut po północy wysiadam na przystanku autobusowym.

Popularne posty z tego bloga

29.01 - 4.02.2024 - Góry Majorki

6.08 - 11.08.2024 - GSB - Beskid Żywiecki do Rabki - 112 km górami

1 - 4.11. 2023 - Budapeszt