7.07 - 14.07.2015 Grecja - Korfu i Albania

Na początek kilka moich subiektywnych uwag odnośnie greckiej wyspy :
  • wyspa jest bardzo zielona, brak praktycznie otwartych przestrzeni, co powoduje wysoką wilgotność powietrza latem 
  • latem wysoka temperatura w dzień i w nocy 
  • brak linii kolejowych, bardzo dobrze rozwinięty transport autobusowy 
  • małe i dziwne budki przystanków autobusowych, przez co czasami trudno je zauważyć 
  • duża ilość lokalnych biur podróży organizujących wycieczki po wyspie oraz na kontynent (Grecja i Albania) 
  • możliwość negocjowania cen wycieczek (Messonghi Travel Center – ulotki po polsku) 
  • duża ilość różnorodnych wycieczek do wyboru 
  • duża ilość wypożyczalni samochodów – ceny konkurencyjne i zróżnicowane 
  • publikacje i przewodniki w języku polskim ogólnie dostępne
  •  wyspa spokojna i bardzo ładna widokowo 
  • plaże o grubym piasku lub raczej kamieniste 
  • Kumkwat – charakterystyczny owoc pochodzący z Chin
  •  klimatyzacja nie jest standardem w hotelach (dodatkowo płatna
  •  brak klimatyzacji na lotnisku i nie tylko 
  • wyraźne i widoczne niedoinwestowanie



Zobacz mapy:
9.07 – czwartek – Kerkyra


Kerkyra – dzisiejsze Korfu - stolica wyspy, tutaj lądują wszystkie samoloty. Pas startowy znajduje się na Lagunie Chalikiopoulu, przez co ma się wrażenie, ze samolot siada na wodzie. Do miasta jedziemy autobusem. Oprócz kierowcy jest tutaj konduktor sprzedający bilety. Czas przejazdu z Messonghi do centrum Kerkyry to o koło 1 godziny. Od rana upał. Docieramy do miasta przed południem. Dworzec autobusowy znajduje się blisko Nowego Fortu. Wygląda jak z państwa arabskiego, ale leży blisko Starego Miasta, gdzie prowadzą znaki. Hałas i zgiełk wokół. Z powodu upału daruję sobie mury Nowego Fortu i przez Stare Miasto udamy się w kierunku bardziej znanego tutaj Starego Fortu. Ponieważ wyspa znajdowała się pod rządami kolejno: Rzymu, Bizancjum, Wenecji, Turcji Osmańskiej, była częścią Republiki Siedmiu Wysp. Po Kongresie Wiedeńskim znalazła się pod panowaniem Anglii, dlatego widać tutaj najprzeróżniejsze style, odmiany i kultury, jakie pozostały po kolejnych gospodarzach, co powoduje, że jest bardzo różnorodne.
Stare Miasto składa się z kilku dzielnic: Kampiello, Mouragia, Spilia, dzielnica żydowska, rejon Porta Riala, Porta Remounda, Cantelle d`Aqua, dzielnica wokół Placu św. Spirydiona, Pinia, Kofineta, Liston oraz Spinada czyli wielki plac stolicy. Małymi i urokliwymi uliczkami można poruszać się we wszystkie możliwe strony świata. Oczywiście w mieście znajduje się spora ilość monastyrów.
Docieramy do placu św. Spirydiona (Plac Bohaterów Walk Cypryjskich), gdzie znajduje się Kościół Matki Bożej Faneromeni. Warto zerknąć do środka ze względu na ikonostas.
Po lewej stronie, już z daleka widać główną świątynię miasta, czyli Kościół św. Spirydiona. Charakterystyczny ze względu na swoją wysoką wieżę, widoczną z każdego punktu miasta i nie tylko. Tłum gęsto pomyka w stronę wejścia, aby zobaczyć ikonostas. Przyznam piękny, ale ludzie w środku przesuwający się z lewej na prawą stronę niezbyt pozwalają na jego skrzętne podziwianie. Wychodzę praktycznie wypchnięty ze świątyni po prawej stronie na ulicę św. Spirydiona.
Jest to jedna z głównych arterii handlowych, będąca zarazem jedną z najstarszych ulic miasta. Ów historyczny trakt, od początku swego istnienia był handlową duszą miasta i zapewniam, iż tak zostało po dzień dzisiejszy. Znajduje się tutaj nieskończona ilość różnej maści sklepów np. z ikonami, lampkami arabskimi (bardzo oryginalne) a język rosyjski słychać niemal na każdym kroku. Ludzie napierają z każdej, możliwej strony. Upał niemiłosierny.
Dalej park i Pałac św. Michała i Jerzego, wybudowany z kamienia przywiezionego z Malty. Dzisiaj mieści się w nim Muzeum Sztuki Azjatyckiej i Archiwum Historyczne. Dzisiaj większym wzięciem cieszy się park, w którym pod rozłożystymi palmami i drzewami, można spocząć na ławkach w cieniu. Park oferuje widok nie tylko na Morze Jońskie, ale także na Stary Fort, który jest najlepiej widoczny z tej strony.
Pomimo porażającego upału kupuję bilet postanawiam się wdrapać na najwyższy punkt fortyfikacji. Idzie się dosyć mozolnie, ale powoli zdobywam wysokość. Wodę, którą ze sobą taszczę, wypijam w ciągu kilku minut. Wraz ze wzrostem wysokości otwierają się widoki na dachy Starego Miasta i całą wyspę. Na horyzoncie majaczą wybrzeża Albanii. Kilka zdjęć z widokami na pamiątkę i jeszcze szybciej pomykam na dół w poszukiwaniu zbawiennego cienia.
Przez to przeoczyłem znajdujący się po prawej stronie fortyfikacji Kościół św. Jerzego, zobaczę go jutro z okien autobusu. W swoim kształcie nieco przypomina mały Partenon z charakterystyczną kolumnadą w stylu doryckim i zwieńczeniem. Jest największą świątynią Kerkyry, zaprojektowaną przez angielskiego architekta wojskowego Emetta, dla armii królewskiej. Typowy neoklasyczny twór, wybudowany w 1840 roku. Przed fortem znajduje się Spinada, czyli duży, pusty i niezabudowany teren zieleni, który miał być buforem bezpieczeństwa. Wróg na otwartym terenie był dobrym celem, dla wojska broniącego fortecy.



10.07 – piątek – Island Tour – wokół wyspy

Autobus zabiera nas z przystanku znajdującego się opodal hotelu. Pierwszy postój to niewielki Cypel Kanonii z Kościołem Matki Bożej Vlechernon oraz pobliska Pontikonisi czyli Wyspa Myszy. Dalej w kierunku Kerkyry, mijajmy Stary Fort i jedziemy w kierunku nowego portu, aby po opuszczeniu miasta skierować się w górzyste rejony wyspy. Północna część Korfu jest bardziej górzysta, ale ma węższe drogi i z oznakowaniem też czasami kiepsko.
Zatrzymujemy się gdzieś w górskiej wiosce gdzie znajduje się niewielka fabryczka produkująca wyroby z Kumkwatu. To owoc rosnący na drzewach. Z kształtu przypomina winogrona, ale jest pomarańczowy, stąd jego tutejsza nazwa złoty pomarańcz. Grecy wyrabiają z niego wszystko, co się da, od dżemów począwszy, na alkoholu skończywszy, który lansuje się na całej wyspie. Jest oczywiście specjalny pokaz i na końcu sklep, aby zakupić nieco towaru. Nie do końca wiem czy warto w tym miejscu, bo w klepach jest dużo tańszy.
Drugie miejsce postoju to Paleokastrista. Jedno ze sztandarowych miejsc turystycznych na Korfu. To skalista zatoka składająca się z dwóch klifów. Pierwszy klif Alpina oraz drugi klif św. Spirydniona, na którym znajduje się dosyć klimatyczny monastyr Paleokastristy. Garną tam oczywiście niezmierzone tłumy turystów, a autobusy mozolnie drapią się niemal pod same wrota klasztoru. Po dzień dzisiejszy życie na modłach spędza tutaj jeszcze kilku mnichów, ale siedzą sobie w swoich eremach i raczej ich nie zobaczysz. Za to widoki wyjątkowe.
Kolejne miejsce to przystań pod klifem, gdzie za cenę 8 euro można zafundować sobie rejs po lagunie. Niewielka łódź zabiera po klika osób i wpływa do trzech morskich grot, gdzie można sobie podziwiać koralowce i „niebieskie oko” stworzone w skale. Rejs trwa około godziny i warto sobie pozwolić na takie widoki z morza.






Dalej odbijamy na północ. Mały postój na posiłek w jednym z najwyższych punktów widokowych, gdzie można zobaczyć cała zatokę i mozolne drapanie się do góry. Drogi są tutaj na tyle wąskie, że autobus ledwo mieści się pomiędzy dwoma domami. Duża ilość różnorodnych skrętów, gdzie ciężko się połapać, co jest główną drogą.
Miasteczko Kassiopi na północno-wschodniej części wyspy. Typowo turystyczna mieścina i niczym nie rzuca na kolana. Za to z tego rejonu najbliżej do Albanii, jest ona niemal na wyciągnięcie ręki i nie brak ochotników wpław przemierzających cieśninę do Grecji.
Wschodnim wybrzeżem jedziemy na południe w stronę Kerkyry. Na koniec ostatnie miejsce Achillion, czyli schronienie Cesarzowej Elżbiety. Budynek wybudowany przez cesarza Franciszka Józefa dla jego żony Sisi. Od tego budynku wycieczka powinna się rozpoczynać, niestety został wrzucony na sam koniec – wielki błąd organizatorów, bo to flagowy zabytek wyspy. Wzniesiony pod koniec XIX wieku w latach 1889 – 1891 wraz z ogrodami. Wstęp 8 euro od osoby. Pałac mieści się wśród drzew na wzniesieniach niedaleko wsi Gastouri i powyżej Benftses — miejscowości wypoczynkowej na wschodnim wybrzeżu. Pomysł budowy wyszedł od samej cesarzowej. Obiekt ten był wyrazem uznania dla jej duchowego bohatera Achillesa, więc zaprojektowano wspaniałe kolumnady oraz sztukaterie, biorąc wzór z klasycznej elegancji Pompejów; ozdobiono go dużą ilością posągów, obrazów oraz mebli z XIX wieku.
Cała wycieczka trwająca około 12 godzin jak najbardziej warta polecenia.

12.07 – niedziela – Albania - Saranda

Albania to ostatni kraj bałkański, którego nie odwiedziłem, więc korzystając z bliskiej odległości nie mogę przeoczyć wizyty w tym mało znanym kraju. Udajemy się statkiem do Sarandy. Większość rejsów w różne strony na Korfu obsługuje kompania żeglugowa Ionian Cruises, której statki cumują w Kerkyrze (www.ionian-cruises.com). Wyglądają dobrze z lądu i na pokładzie i są w dobrym stanie technicznym. Płynie się nimi w miarę komfortowo i bezpiecznie. Można oczywiście wykupić zorganizowaną wycieczkę w biurze, lub samemu zaopatrzyć się w bilety na statek, ale wtedy musisz dotrzeć wcześnie rano do portu na własną rękę.
Rejs zaczyna się około godziny 9 rano. Już wtedy słońce zdrowo przypieka, więc jedną z najistotniejszych rzeczy na pokładzie, to znalezienie odpowiedniego miejsca w cieniu. Zapewniam, że warto! Po opuszczeniu Grecji po prawej stronie mijamy wyspę Vido, która do 1918 roku była zajmowana przez Serbów. Po około godzinie rejsu docieramy do Albanii.
Saranda to miasto, które postanowiono przerobić na przynoszącą kasę, „Rivierę”- tylko, że jakoś nie do końca im to wychodzi. W kontraście do Korfu to teren całkowicie pozbawiony roślinności - wokół skały i piach. Wyburza się stare budynki z czasów komuny i buduje na siłę, obok siebie, nowe wielkie, klocowate hotelowce. Żadnego klimatu. Horror i zgroza - może to fajne, ale ja nie koniecznie lubię takie miejsca na spędzanie wakcji. W 4 gwiazdkowym hotelu, recepcjonistka nie miała pojęcia, jaki jest kurs euro. Zamawiając jedzenie w restauracji mało, kto rozumie po angielsku, nie wie jak przeliczyć miejscową walutę na euro. Sprawia im to wyraźny kłopot. Jednym słowem epoka kamienia rozłupanego!
Można pokusić się o wycieczkę do Butrintu (10 euro od osoby), odkryto tutaj resztki murów obronnych, starożytny amfiteatr z III wieku p.n.e., baptysterium z VII wieku, ruiny domów i łaźni rzymskich oraz kaplicy z V wieku. Istnieją tu również pozostałości XIV wiecznego zamku weneckiego. Może i fajne klimaty, ale nie na dzisiejszy upał, który powala.
Plaże głównie kamieniste, więc bez odpowiednich laczków do brodzenia w wodzie ciężko utrzymać się na własnych stopach w morzu. Około godziny 17 z wielką ochotą ruszamy w rejs powrotny do Grecji.



Stanowczo nie polecam tej wycieczki - szkoda forsy. Lepiej pozwolić sobie np. na rejsik statkiem na wyspy Paxos i Antipaxos. Ludzie, którzy byli, mieli bardzo pochlebne opinie o tych miejscach.
Zobacz wyspy:

 

Popularne posty z tego bloga

29.01 - 4.02.2024 - Góry Majorki

6.08 - 11.08.2024 - GSB - Beskid Żywiecki do Rabki - 112 km górami

1 - 4.11. 2023 - Budapeszt