30.05 - 4.06.2015 Góry Sowie
31.05 – niedziela – Kompleks Osówka, Wielka Sowa
Powtórka mojego wyjazdu dokładnie sprzed pięciu lat, więc pozwolisz, iż skoncentruję się wyłącznie na zmianach lub nowościach jakie zastałem lub rzuciły mi się w oczy. Podczas tego wyjazdu mieszkaliśmy w schronisku górskim „Orzeł” i pomimo podejścia od Przełęczy Sokolej, jest ono idealnym miejscem na kwaterę w Górach Sowich. Wyremontowany budynek, dobre jedzenie, dostępność do szlaków, spokój i piękny widok z oknem – dla mnie nie potrzeba niczego więcej (www.orzel.info.pl ; Sokolec 52, 57- 450 Ludwikowice Kłodzkie; GPS 50.66412N 16.47333 E).Kompleks Osówka praktycznie nie uległ żadnej widocznej zmianie. Od rana piękne słońce i podchodzimy do niego czerwonym szlakiem z Sokolca. Akurat dzisiaj urządzono sobie rajd samochodowy i są pewne kłopoty na niektórych odcinkach z przedostaniem się na drugą stronę drogi, ale przy zachowaniu rozsądku wszystko się udaje. Idziemy od strony przełęczy, początkowo w dół, następnie szlak odbija ostro w górę przez las. Na szczęście to drobny fragment i szybko wychodzimy na polankę skąd widać jakieś domostwo. Przy domu odbijamy w lewo i kawałek idziemy asfaltem, aby za chwilę ponownie zanurzyć się w las. Tutaj już spory odcinek praktycznie cały czas w dół. Widać pierwsze pozostałości dawnych budowli. Betonowe fundamenty siłowni i inne tajemnicze sterty betonu, które nigdy nie doczekały się swojego dokończenia. Lekki skręt w dół i jesteśmy. Przed głównym wejściem dzisiaj oczekuje szacowny pan w niemieckim mundurze z odrestaurowanym niemieckim motorem, aby za opłatą zrobić sobie z nim zdjęcie. Chętnych za wielu nie ma, ale korzystając z chwili wolnego porozmawialiśmy o historii tego motoru. Został ściągnięty z Białorusi o w Polsce odrestaurowany i prezentuje się całkiem okazale. Po przejściu podziemnego miasta i odpoczynku przez Sierpice i okoliczne łąki wracamy do schroniska.
Wieczorem o zachodzie słońca idziemy na Wielką Sowę. Kilka lat temu w wakacje przybiegłem tutaj na zachód słońca, ale wtedy byłem w sierpniu, teraz mamy czerwiec i słońce zachodzi nieco później. Widok na wieżę jak zawsze piękny i klimatyczny. Dostawiono na placu przy wieży wielką, drewnianą, rzeźbioną sowę. Wygląda całkiem klimatycznie.
1.06. - poniedziałek – Zamek Grodno
Mieszkając w schronisku można sobie spokojnie pozwolić na pieszą całodniową wycieczkę do zamku. Nie jest to szczególnie daleki czy ciężki odcinek, trzeba tylko pamiętać o zapewnieniu sobie powrotnego autobusu po południu z Zagórza Śląskiego na Przełęcz Sokolą. Ruszamy początkowo w czerwonym szlakiem w kierunku Wielkiej Sowy, aby w okolicach Średniej Góry i Skały Strzyżnej wejść na niebieski szlak, który doprowadzi Cię praktycznie do samego Zamku Grodno. Praktycznie cały czas prowadzi on w dół i razem z przerwami dobrze przeznaczyć sobie około 3 godzin na jego spokojne przejście. Szlak ten na mapach jest oznaczony, jako E3 - Europejski Szlak Długodystansowy. Przejdziesz oczywiście tylko jego drobną część. Nie jest może szczególnie widokowy, ale spokojnie i bezproblemowo się go pokonuje.Pierwszy postój robimy na Przełęczy Walimskiej. Wychodząc z lasu napatoczysz się na ogromną polanę. Część z niej została odgrodzona i zrobiono tutaj parking, oczywiście płatny. W drewnianej budzie siedzi gościu, który czesze myto i sprzedaje różne napoje, cukrzaki i inne badziewiaki. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu ma nawet książki z serii "militarne sekrety". Jest to dosyć dogodny i niedaleki punkt wejścia na Wielką Sowę i zapewne podczas sezonu cieszy się wzięciem. Dalej przez Przygodną Kopę lekko w dół przez pola, w stronę Glinna, następnie jawi się przed nami wieś Michałkowa, jeszcze lekko w dół i jesteś prawie na miejscu. Zostaje raptem kilka zakrętów. Szlak prowadzi wzdłuż rzeki, która wpada Jeziora Bystrzyckiego, nad którym majestatycznie figuruje, usadowiony na wzgórzu, zamek. Już z daleka widać wystającą z lasu wieżę zamkową.
Nowością jest ośrodek wypoczynkowy, który powstaje po drugiej stronie jeziora. Okazała i nowoczesna bryła z przystanią jachtową itp., itd. W wakacje zapewne nie będzie brakować klientów. Przy ośrodku wybudowano most wiszący, który spina oba brzegi jeziora i prawdopodobnie znacznie skróci drogę na zamek. O ile zostanie poprowadzona odpowiednia ścieżka. Most miał zostać otwarty latem 2015 roku.
Szlak pieszy okrąża jezioro i wejście do zamku znajduje się od strony miasteczka Zagórze Śląskie. Zaraz za mostem w mieście znaki prowadzą w prawą stronę pod górę. Lasem podchodzimy kilkaset metrów i po kilkunastu minutach stoisz u bram zamczyska. Trochę ludzi kreci się na dziedzińcu i czeka na zwiedzanie. Wejście płatne tylko z przewodnikiem. Najbardziej rozległy widok z wieży zamkowej na Góry Sowie oraz w drugą stronę w kierunku Świdnicy. Dobrze widoczny nowy ośrodek na drugim brzegu jeziora. Autobusem powracamy z Zagórza na Przełęcz Sokolą. Wycieczka ciekawa, łatwa technicznie i godna polecenia.
2.06 – wtorek – Szczeliniec Wielki
Piękna pogoda nadal się utrzymuje. Rozpoczynamy wędrówkę odcinkiem czerwonego szlaku w stronę schroniska Sowa, którym nocowałem pięć lat temu. Przed schroniskiem odbijamy na niebieski szlak prowadzący do Koziego Siodła. Po odpoczynku skręt na czerwony szlak prowadzący na Przełęcz Jugowską i dalej do Schroniska Zygmuntówka. Gdy docieramy do niego okazuje się, że jest zamknięte. Właściciel zostawił kartkę, że pojechał. Nie ma nikogo, wyjścia zaryglowane na pięć spustów, schodzimy dalej zielonym szlakiem do Jugowa, gdzie czeka na nas autobus. Jedziemy nim bezpośrednio pod Szczeliniec. Czekamy do 15: 00 na przewodnika, z którym wchodzimy schodami na teren parku narodowego. Teraz punkt poboru myta znajduje się za schroniskiem na Szczelińcu. Tutaj dojdziesz bez problemu, szlakiem jednokierunkowym i nawet nie za bardzo masz jak wrócić, gdybyś nie chciał oglądać formacji skalnych. Wchodzimy do środka i przechodzimy standardowy szlak przez moje ulubione „Piekiełko”. Chwilę rozmawiam z prowadzącym na temat Broumowskich Sten, bo wybieram się już tam od lat i jakoś nie mogę dotrzeć. Stosunkowo dobrym wyjściem z sytuacji byłby nocleg w Pasterce i przejście znajdującym się tam niebieskim szlakiem. Po ponad godzinie kluczenia między skałami i platformami widokowymi, schodzimy drugą stroną na parking i wracamy autobusem do schroniska.3.06 – środa – Czechy – Skalne Miasto
Nie wiem, która to już moja wizyta w Adrspachu. Odnoszę wrażenie, że nic się tutaj nie zmieniło. Idziemy szlakiem okrężnym o długości około 3,5 km, oznakowany kolorem zielonym. Na jego przejście w całości musisz zarezerwować sobie około 3 godzin. Ruszamy przez Nową Rudę, z powodu prac drogowych w wyniku których zamknięto drogę dojazdową do Adrspachu, musimy nieco objechać od strony Broumovskich Sten. Za to trafiamy tutaj na nowy odcinek drogi i jedzie się całkiem sympatycznie i szybko.Ogromy parking z niezliczoną ilością barów i wszelkiej maści bud targowych - bez zmian. Toaleta płatna z bramkami wejścia. Na początek Piaskarnia, niewielki ei bardzo urokliwe jeziorko, skąd można wyruszyć na podziwianie skalnych formacji. Przechodzimy jak zawsze standardowy szlak: Brama Gotycka, Słoniowy Rynek, Ząb, Diabelski Most, Dzban, wodospady, skalne jeziorko i rejs łódką. Tym razem nie było kolejki przed wejściem na schody prowadzące do przystani i poszło to podejście w miarę sprawnie. Chwilę, czekamy na tratwę, które leniwie i powoli sunie po tafli jeziorka.
W końcu masa ludzi pakuje się na pokład i ruszamy. Flisacy jak co roku dorzucają nowe obiekty na jeziorze typu - Kaczyńscy na wakacjach i zarzucają nowymi, rubasznymi tekstami. Do tego mają talent. Jak zawsze w Skalnym Mieście ludzi jest dosyć sporo i czasami ciężko przecisnąć się na szlaku. Trudno się dziwić, pogoda dopisuje. Myślę, że to jedno z tym miejsc w Czechach, gdzie gotówka płynie nieprzerwanym strumieniem i zapewne wiele takich posiadają, ale te formy skalne są stosunkowo najbliżej naszej granicy i dlatego takie tłumy, nie tylko polaków tam pociskają. Niestety i tym razem nie miałem możliwości, aby połączyć tą część miasta z częścią Teplicką, ale może kiedyś - w końcu coś musi zostać człowiekowi do oglądania :-)
Podczas tego wyjazdu, tak jak podczas mojego poprzedniego pogoda dopisała wyjątkowo. Może w pierwszym tygodniu czerwca zawsze w Sowich jest pięknie i słonecznie. Podobnie było podczas mojego poprzedniego, czerwcowego pobytu. Znakiem charakterystycznym tego wyjazdu były zachody słońca, które przy ładnej pogodzie można obserwować na polance przed schroniskiem „Orzeł”. Polecam każdemu, aby schodząc z Wielkiej Sowy, skręcił w prawo i przycupnął chwilę w tym miejscu. Klimacik i widoki niezapomniane :-)