12 - 17.07.2013 Niemcy - Góry Harzu

Góry Harzu to średniej wysokości góry, rozciągające się na długości 220 km, przypominające nasze Góry Izerskie w połączeniu z Karkonoszami. Najwyższą kulminacja tych gór jest Brocken o wysokości 1141 metrów. Góry te nie są demonem wysokości, ale pomimo bardzo dobrej dostępności są nadal słabo znane polskim turystom i zupełnie niesłusznie. Znajdziesz tutaj praktycznie wszystko czego można oczekiwać od rejonu górskiego średniej wysokości: kolejki górskie, wąskotorowe, jaskinie, stare zamki i pałace, jeziora górskie, zapory, szyby kopalni udostępnione zwiedzającym, skocznie narciarskie, wyciągi itp., itd
 
Oto kilka subiektywnych uwag, ale mam nadzieję cennych, jakie nasunęły mi się po odwiedzeniu Gór Harzu:
  •  dobra, dobrze oznakowana i gęsta sieć drogowa pozwalająca dotrzeć w dowolny rejon górski 
  • większość gór to obszar parku narodowego: Nationalpark Harz
  • spora ilość miejsc noclegowych o bardzo dobrym standardzie za rozsądne ceny 
  • Braunlage – dobre miejsce wypadowe, ładne miasteczko, cisza, spokój, tanie sklepy z żywnością, dobra komunikacja, położone w środku gór 
  • szlaki piesze nie posiadają kolorów, oznaczone jedynie nazwami i tylko po niemiecku 
  • mało kto komunikuje się po angielsku, znajomość podstawowych słów po niemiecku – nieodzowna 
  • mapy, foldery i ulotki – w większości tylko po niemiecku 
  • mała ilość schronisk górskich, dużo restauracji 
  • dzieci do 5 roku życia nie płacą za wstępy ani za bilety na kolej i kolejki linowe 
  • duża ilość atrakcji dla dzieci 
  • szlaki rowerowe i zjazdowe 
  • w każdym mieście tylko płatne parkingi w obrębie centrum 
  • ceny żywności identyczne jak w Polce, a nawet nieco taniej 
  • meldując się w danej miejscowości będziesz zobowiązany do zapłacenia podatku klimatycznego: 2 euro za dobę od osoby (tzw. Kurkarte), w zamian za co, dostaniesz darmowy wstęp np. na kompleks basenów na cały okres swojego pobytu, zniżki w sklepach i restauracjach itp. 
  • bardzo dobrze zachowane i zadbane zabytki 
  • wiedźmy i czarownice symbolem Brockenu i całego regionu 
  • duża ilość map (ogólnie kiepawe), obejmują bardzo małe rejony, w miarę całość obejmuje – Harz, Erlebnisfuhrer, die schonsten Ziele, skala 1:140 tys, cena 3,95 euro 
  • brak fast foodów za to wszędzie panują dania z kiełbasy podawane pod najróżniejszymi postaciami i dodatkami – niemal danie narodowe 
  • w niedziele nieczynne sklepy z żywnością 
  • mapa poglądowa Gór Harzu: kliknij tutaj
13 lipca – sobota – parowozem na Brocken 1142 m

Szczyt Brocken i kolej parowa to główna atrakcja regionu i nie wolno sobie jej odpuścić, pomimo dosyć wysokiej ceny za bilet. Pociągi parowe jeżdżą regularnie, przez cały rok i nie są traktowanie wyłącznie jako egzotyczna atrakcja dla przyjezdnych. Kolejka (HSB – Harzer Schmalspur-Bahnen) rusza z Wernigerode i ma dwie odnogi. Pierwsza linia prowadzi na Brocken, druga odbija w Drei Annen Hohne do Nordhausen, przecinając góry na południe. Ruszamy z Schierke, (wszystkie parkingi płatne - 5 euro za dzień), który jest ostatnim przystankiem przed szczytem, pomimo to pociąg jedzie z tej stacji ponad pół godziny. Cena biletu 21 euro w jedną stronę.
 

Na peron podjechała bardzo stylowa ciuchcia z dobrze utrzymanymi wagonami, czyste toalety i bufet w pierwszym wagonie. Piękna maszyna. Pociąg z przeraźliwym gwizdem ruszył w górę wypluwając z siebie tony czarnego dymu. Owy gwizd słychać w lesie na dobrych kilka kilometrów w każdą stronę. Powoli serpentynami wspina się na szczyt. Ciekawostka - w pociągu konduktor oprócz sprawdzania biletów sprzedaje małe butelki 0,2l sznapsa za 2,5 euro. Zapewne w Polsce byłoby wielu amatorów regionalnych trunków w pociągu. Im bliżej szczytu tym widoki stają się coraz bardziej rozległe. W pewnym momencie dobrze widać Wurmberg (971m) ze skocznia narciarską wybudowaną dokładnie na jego szczycie. Pociąg dociera na górę. Znajdują się tutaj dwa perony i tor pozwalający na zmianę lokomotywy parowej. 
 
 
 

Z każdej praktycznie strony dochodzą szlaki. Pogoda dzisiaj pozwala na podziwianie widoków okolicznych gór, a wiatr z biegiem czasu rozgania pozostałe chmury. Na szczycie znajduje się stacja przekaźnikowa, restauracja z wurstami i to niejedna, muzeum oraz wieża widokowa
 

Przez Brocken przechodzi szlak będący dawną granicą pomiędzy NRD i RFN. Zaczynamy pieszo odwrót do Schierke. Szlak asfaltowy prowadzi łagodnie w dół, początkowo gubiąc linię kolejową, później znowu się z nią łącząc. W miejscu połączenia znajduje się dosyć niejasna informacja. Szlak odbija w prawo – piaskową drogą lub asfalt w dół. Na obydwóch znajduje się informacja 5,5 km lub 9,5 km do Shierke i nie wiadomo o co chodzi. Rozsądek nakazuje zejście z asfaltu i marsz szutrową drogą i to jest błąd. Szlak ten jest łagodny o małym nachyleniu, ale prowadzi bardzo okrężna drogą w wyniku czego nadrabia się z buta dobre 5 km. Idąc asfaltem w pewnym momencie jest odbicie skrótem i zamiast 9,5 km powinniśmy iść obiecane 5,5km. Nie wiem jak to jest do końca, bo szedłem lasem. Szlak słaby widokowo, bo właściwie cały czas pośród drzew bez widoków. Po 3 godzinach marszu w słońcu docieramy do parkingu w Shierke.

14 lipca – niedziela – Wurmberg 971 m


Rano korzystając z karty idziemy na Baseny. Tutejszy Hallen und Freizeitbad Braunlage to kompleks trzech basenów, z wszelkimi udogodnieniami. Jeden z nich znajduje się na odkrytym powietrzu, co latem ma szczególne znaczenie. Woda jest podgrzewana do tego masaże i tym podobne luksusy. Po południu zamierzamy dostać się Wurmberg. To jeden z wyższych szczytów w okolicy. Jest to miejsce dostępne zarówno latem jak i zimą. Latem poprzez zjazdy Monsterrollerów (ogromnych hulajnóg z grubymi oponami), zimą czynne są trasy narciarskie. Do góry można dostać się dwuetapową kolejką gondolową. Bilet w obie strony 12 euro. Można wykupić także opcję do połowy i dalej uderzyć z buta. Dzisiaj jednak większość przybywających montuje się z rowerami, aby szlakami pognać na dół. Na górze rozciąga się panorama na dobrze widoczny Brocken i słychać donośnie gwizdy walczących z wysokością parowozów. Obok znajduje się oczywiście restauracja, całkiem sympatyczny plac zabaw dla dzieci i leżaki dla wszystkich strudzonych wędrówką i niedzielnych obiboków. Centralne miejsce zajmuje skisprungschanzen czyli największa w Górach Harzu skocznia narciarska. Bez większych problemów można dostać się na próg skoczni. Widać, że nieco nadszarpnęły skocznię wiejące na tej wysokości wiatry. Nigdy dotąd nie spotkałem skoczni narciarskiej wystającej ze szczytu. Z reguły schowane są na zboczach gór, aby te chroniły skoczka przed podmuchami wiatru, tutaj wprost odwrotnie. Najazd skoczni wyrastający ponad szczytem jest widoczny z wielu kilometrów. Odbywają się na niej zawody pucharu kontynentalnego.
 


15 lipca – poniedziałek – Goslar, zamek w Wernigerode


Od rana słońce, to dobrze wróży. Pierwszy punkt dnia to miasteczko Goslar. Założone w 922 r. miasto stało się siedzibą cesarzy, którzy wybudowali tu palatium cesarskie (między 1040 a 1050 rokiem), aby lepiej kontrolować produkcję srebra. I od tego miejsca zaczynamy zwiedzanie. Na przeciwko pałacu znajduje się duży parking, ale proponuję zatrzymać się na parkingu obok (wjazd przez stalową bramę), jest o połowę tańszy. Budowla robi wrażenie swoim ogromem i oczywiście wzorowym stanem utrzymania. Przed nią kamienne posągi cesarzy, obok stacjonują dorożki. Chętni mogą pozwolić sobie na rundę po starym mieście za 4 euro.


 W 1992 roku średniowieczne stare miasto oraz kopalnia w Rammelsbergu zostały wpisane na listę UNESCO. Idąc do miasta dobrze jest, aby na głównym placu znaleźć się w samo południe. Można wtedy wysłuchać dźwięku karylionów i obejrzeć postacie górników przesuwające się w okienkach. W mieście dominują domy o konstrukcji szachulcowej, wąskie klimatyczne uliczki, katedra i średniowieczne kościoły, Lohmühle – młyn do mielenia kory dębowej, dodajmy do tego liczne muzea tego regionu. Upał daje znać o sobie.
 

 
Po południu wizyta w Wernigerode. Tutejszy zamek jest jednym z najpopularniejszych muzeów w Saksonii-Anhalt. Jego bryła wznosząca się na wzgórzu jest widoczna jeszcze przed wjazdem do miasta. Nieco przypomina te z Doliny Loary, z cała masą baszt i wieżyczek. Parkingu należy szukać w mieście, oczywiście wszystkie płatne i z buta podejść do góry. Przed zamkiem mamy dosyć duży dziedziniec z fontanną i rozległy widok na miasto i południową cześć gór. Polecam, aby wejść do zamku i zwiedzić jego komnaty. Wewnątrz istnieją dwie trasy turystyczne, bilet wstępu obejmuje obie. Ściany komnat obleczone jedwabiem, oryginalne dębowe meble, pięknie zachowany wystrój wnętrz. Bilet wstępu 6 euro. W zamku obowiązuje zakaz filmowania i fotografowania, ale niezbyt tego przestrzegają, więc wprawiony fachowiec da sobie radę. Na koniec można posiedzieć na ławkach ustawionych wzdłuż dziedzińca z widokiem na góry. 





Po powrocie do Braunlage, wieczorem wychodzimy poza miasteczko, aby na wzgórzu obserwować zachód słońca. Jest ciepło i przyjemnie, żadnej chmury na horyzoncie. Ku mojemu zdziwieniu na łąkach  stoją ławki, gdzie można zasiąść i po prostu obserwować góry!
 
  
16 lipca – wtorek – Jaskinie wapienne koło Bad Grund


Rano pozwalamy sobie na kolejna wizytę na basenach a po południu jedziemy do jaskiń Iberger Tropfsteinhöhle koło Bad Grund. Miejsce szeroko reklamowane jako Hohlen Erlebnis Zentrum, czyli jaskinie, w których odnaleziono szczątki najstarszych rodzin ludzkich. Można się tam dostać zarówno własnym środkiem transportu, jak i autobusem. Przystanek znajduje się tuż obok wejścia. Dojazd drogą B 242. Wejście do jaskiń znajduje się bezpośrednio w dużym pawilonie, gdzie kupuje się bilety do jaskini oraz muzeum. Czynne od wtorku do niedzieli od 10 – 17, cena biletu 8 euro. Jaskinię przechodzi się z przewodnikiem, więc na bilecie widnieje godzina wejścia. Początkowo należy przejść dosyć spory tunel, aby dojść do miejsca spotkania z przewodnikiem. Jaskinia oświetlana jest rożnymi kolorami, co pozwala wydobyć szatę naciekową. Wewnątrz nie wolno robić zdjęć, ani filmować a przewodnik od razu krzyczy. Duża wilgotność, temperatura stała około 8 stopni bez znaczenia na porę roku. Po wyjściu z jaskini można obejrzeć eksponaty w muzeum, głównie minerały, pozostałości szkieletów, ozdoby, stanowiska archeologiczne. Rekonstrukcje twarzy pierwszych ludzi na podstawie DNA. Wszystko ciekawie przedstawione, w konwencji czarno – pomarańczowej.
 
Wracając do Braunlage zatrzymujemy się nad jeziorem Oderteich. Niewielkie jezioro utworzone przez zaporę wodną, widać tutaj pozostałości mechanizmów pozwalających regulować poziom wody z 1909 roku. Koło jeziora znajduje się węzeł szlaków zarówno pieszych jak i rowerowych. Dosyć szeroka plaża, lecz kamienista.  Nie brakuje amatorów kąpieli z pobliskich miejscowości oraz turystów.
 
 
17 lipca – środa – Quedlinburg


W dzień odjazdu postanowiliśmy zobaczyć Quedlinburg. Bardzo stare miasto. Założone w 922 roku przez Henryka I Ptasznika, zyskało na znaczeniu gdy Otton I wybudował tu rezydencję władców Saksonii. Miasto nieco podobne go Goslaru ze swoja szachulcową i dobrze utrzymaną starówką. Ten sam klimat wąskich uliczek. Główną budowla miasta jest wzgórze zamkowe z katedrą w której pochowany jest król Henryk I. Zamek znajduje się na lewo od starego miasta (plan miasta: zobacz tutaj). Upał dzisiaj daje się we znaki. Wejście do katedry płatne, za to do woli można przechadzać się ogrodami i podziwiać panoramę miasta. Widoczek nie do pogardzenia. 
 
  


Szczególnie urokliwa jest cześć miasta znajdująca się poniżej zamku. Klimatyczne, wąskie uliczki i niezliczona ilość kawiarni w starym stylu, pamiętających samego Kaisera. Oczywiście parkowanie wszędzie płatne, ale udało mi się znaleźć miejsce bezpłatne. Stosunkowo niedaleko zamku przy Gneisenaustrasse, obok przedszkola. Dalej to już tylko droga powrotna do Polski.

Popularne posty z tego bloga

29.01 - 4.02.2024 - Góry Majorki

6.08 - 11.08.2024 - GSB - Beskid Żywiecki do Rabki - 112 km górami

1 - 4.11. 2023 - Budapeszt