14.01 - 22.01.2008 Gorce - Beskid Wyspowy

16 stycznia - środa - Maciejowa.ski

Jeden z pierwszych dni tego wyjazdu poświęciłem na jazdę na nartach w miejscu, które wcześniej nieco obserwowałem przez kamerki w sieci, czyli jak to się ładnie nazywa: Stacja Narciarska Maciejowa ski. Stok leży na górze o tej samej nazwie, oddalony o 3 km od centrum Rabki. Moje pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, pomimo tego, iż miejsce to praktycznie nie ma żadnego skomunikowania z miastem i przyszło mi pognać z buta z nartami na plecach grubo ponad 3 km. Stok jest pięknie widoczny z daleka w całej swojej okazałości i przy słonecznej pogodzie prezentuje się bardzo interesująco. Podzielony jest na 3 trasy o różnej długości i stopniu trudności. Trasa najbardziej stroma i najgłodniejsza były nieczynne, gdyż sporo śniegu się ulotniło. Pozostała mi wyłącznie trasa czerwona o długości ponad 1200 metrów. Jak się okazało całkiem trafny wybór. Na dole bramki i karty elektroniczne, do wyboru w zależności od czasu jazdy lub ilości wjazdów. Podwójny orczyk, który rusza dosyć łagodnie, podjazd do góry trwa dobre kilka minut i spokojnie można prześledzić sobie przebieg trasy. U góry wypinasz się na dosyć sympatycznej płaskiej platformie. Skrajem lasu przechodzi czerwony szlak, który jest fragmentem głównego beskidzkiego. Przyznam, że stąd widok jest imponujący od masywu Babiej Góry przez Beskid Wyspowy, aż po Gorce. W dodatku pogoda idealna, błękitne niebo bez ani jednej chmury. Przy zjeździe z wyciągu tablica z ostrzeżeniem, że trasa wymaga dobrych umiejętności narciarskich i coś w tym jest bo widać tylko początek trasy i jej koniec. Środek gdzieś ginie. Jak się szybko okazuje to dosyć stromy trawers do przejechania. W nocy dosypali nieco śniegu armatkami i warunki są idealne. Początkowo trzeba nieco uważać i sporo hamować im bliżej dołu tym przyjemniej, a przejazd trasy trwa dobre kilka minut. W połowie trasy poletko dal odpoczywających, bo po 600 – 700 metrach zdrowo czuje się ten stok w kolanach. Dojazd do dołu też nieco stromy i trzeba uważać, aby nie zaliczyć przysłowiowej gleby na samym końcu zjazdu. Jednym słowem stok robi bardzo pozytywne wrażenie. Obok dla nieco mniej wprawionych znajduje się oczywiście ośla łączka - według zasady dla każdego coś miłego.

19 stycznia - sobota - Luboń Wielki

Od dobrych kilku dni niebo przykryte jest szczelną warstwą szarych chmur, z których zamiast śniegu zaczyna powoli padać deszcz. Na dzisiaj zaplanowaliśmy wejście na Luboń Wielki w Beskidzie Wyspowym i pogoda raczej nie popsuje nam planów. Masyw Lubonia jest doskonale widoczny już daleka. Zdecydowaliśmy się na niebieski szlak z Rabki Zarytego. Można tam bez większego problemu dojechać busem, ale trzeba naszukać się wejścia na szlak, a raczej go nie przegapić. Znak znajduje się na słupie obok jednego z domów za pocztą. Deszcz nadal siąpi i zaczynamy podejście typową wiejską, błotnistą drogą. Po kilku minutach zaczynam się zastanawiać czy tubylcy przypadkiem nie jeżdżą na Luboń ciągnikami, bo szlak w dolnej swojej części jest doszczętnie zryty przez duże koła ciągników. W dodatku podłoże jest bardzo gliniaste, co przy padającym deszczu jest bardzo niekomfortowe i ten odcinek najlepiej przejść polem, jeżeli nie chcesz już na początku oblepić sobie butów gliną. Po dobrym kilometrze szlak w końcu wchodzi w las i tutaj stromo zaczyna się piąć w górę. Jest wąsko i na pewnych odcinkach szczególnie, gdzie zalegają mokre płaty lodowe jest z deko niebezpiecznie. Trzeba się trzymać gałęzi, aby nie zaliczyć gleby. Po odrobinę łagodniejszym fragmencie szlak zaczyna iść małym, ale stromym wąwozem, na którym gdzieniegdzie leżą zwalone pniaki drzew, co wymaga dodatkowej akrobacji, aby je pokonać. Wchodzimy w strefę mgły, która jak zwykle trochę przytępia zmysły. Jak dotąd nie spotykamy nikogo na szlaku. Mozolnie idąc w górę docieramy do niewielkiej polanki, gdzie z drugiej strony dobija szlak zielony. Tutaj znaki pokazują już tylko drobne 5 min do schroniska – oczywiście wychodzi nieco więcej, szczególnie w mokrym śniegu. Dalej szlak prowadzi już szeroką drogą łagodnie zmierzającą do charakterystycznej bryły schroniska na Luboniu Wielkim. Niestety pogoda nie sprzyja podziwianiu widoków, widzimy tylko wszechogarniającą mgłę, z której powoli wyłania się niewielki budynek schroniska. Sądzę, że nie będzie w nim dużo ludzi i bardzo szybko przekonujemy się, że w środku gości pokaźnych rozmiarów wycieczka, która na nasze szczęście zaczęła zwijać się na dół. Wnętrze jest bardzo przytulne i można zjeść niewyszukany obiad. Na jednej ze ścian schroniska znajdują się poprzypinane wizytówki ludzi, którzy zabrnęli do tego urokliwego zakątka. Fajny pomysł i przyczepiam tam także swoją. Miejsce jest bardzo klimatyczne, nawet w czasie takiej aury jak dzisiaj. Odwrót zaczynamy tym samym szlakiem i nawet spotykamy ludzi podchodzących do góry.



20 stycznia - niedziela - Schronisko na Maciejowej

Pogoda nieco się poprawiła i dzisiaj idziemy do schroniska na Maciejowej w Gorcach. Początkowo można udać się niebieskim szlakiem w stronę stoku narciarskiego na Maciejowej, gdyż jest to ten sam fragment drogi. Dochodząc do stoku należy poszukać po prawej stronie małego zagajnika wejścia na mały, 30 minutowy czarny szlak. Równie dobrze gdy pozwalają na to warunki można podejść wzdłuż stoku. U góry szlak ten kończy się i dołącza do czerwonego, który jest fragmentem głównego beskidzkiego. Warto na moment zatrzymać się na polance, gdzie w słoneczny dzień rozciąga się sympatyczna panorama na Beskidy, Gorce i Pieniny. Z miejsca gdzie kończy się orczyk do schroniska jest już tylko 15 minut i to niemal po płaskim. Początkowo szlak prowadzi przez las, aby po paru minutach wyjść na polanę, skąd widać już charakterystyczny kształt górskiej bacówki. Łagodne dojście prowadzi do schroniska. Wewnątrz znajduje się kominek, a także taras, z którego można obserwować Gorce, a przy ładnej pogodzie zapewne widać Tatry. Podobnie jak na Luboniu także tutaj, nad wejściem, znajduje się kolekcja wizytówek górskich łazików. Pogoda nieco się psuje i zaczyna padać. Po jednej fotce i wracamy na dół. Przejście tego szlaku nie jest zapewne wielkim wyczynem, ale to dobre miejsce na lekkie, poranne lub popołudniowe wyjście w Gorce. 

Popularne posty z tego bloga

29.01 - 4.02.2024 - Góry Majorki

6.08 - 11.08.2024 - GSB - Beskid Żywiecki do Rabki - 112 km górami

1 - 4.11. 2023 - Budapeszt