07.07 - 20.07.2007 Beskid Mały - Tresna
Podczas tegorocznych wakacji przyszło mi spędzić kilka dni w Tresnej opodal Żywca, nad Jeziorem Żywieckim. Miejsce przyznam jest całkiem sympatyczne, z pięknymi widokami, ale nie za bardzo nadaje się na bazę wypadową w góry - praktycznie wszędzie daleko. Osobliwością tego miejsca jest zapora, która spiętrza wodę na zalewie i jest dobrym miejscem na popołudniowy spacer. W słoneczny dzień można powylegiwać się nad wodą lub popływać kajakiem, ale na tym praktycznie kończą się walory górskie tego miejsca. Mieszkałem w ośrodku, czy też jak to tam nazwano, „hoteliku Odys" – i jeżeli mam być szczery - totalna kicha i kompromitacja. Miejsce jest badziewiackie i odradzam nocowanie tam. Ośrodki wypoczynkowe znajdujące się opodal posiadają zupełnie inny standard, łącznie z basenem i kortami tenisowymi i są przyjemniejsze dla przeciętnego turysty łazika.
12 lipca - czwartek - Góra Żar
Kilkakrotnie wcześniej słyszałem o górze Żar, ale jakoś nigdy się nie złożyło, abym miał okazję na nią wejść. Tym razem takowa się nadarzyła. Podjechałem najpierw pod lotnisko szybowcowe znajdujące się poniżej dolnej stacji kolejki szynowo – terenowej, czyli mówiąc prosto, takiej jaka jeździ na Gubałówkę. Lotnisko sprawia bardzo sympatyczne wrażenie, leży na lekkim spadzie, wraz z dwoma hangarami: dolnym i górnym. Z daleka już pięknie prezentują się szybowce. Jeżeli masz chwilę wolnego warto zatrzymać się w tym miejscu i popatrzeć nie tylko na samoloty, ale także na panoramę Beskidów, która w słoneczny dzień jest, co tu ukrywać, niemal imponująca. Napisałem niemal, bo prawdziwy widok jest dopiero ze szczytu. Na szczycie znajduje się ogromny zbiornik retencyjny i są praktycznie dwie możliwości, aby do niego dotrzeć. Pierwsza, to wędrówka asfaltową drogą, dobrych kilka kilometrów. Nie jest specjalnie uciążliwa, ale raczej monotonna. Drapiąc się powoli asfaltem dociera się do góry od tyłu i trzeba praktycznie okrążyć cały zbiornik, aby dojść na szczyt. Tutaj, przy górnej stacji kolejki, rozciąga się piękna panorama na Beskidy i okoliczne jeziora wraz z ich zaporami. Widoczek niczego sobie. Obok stacji znajduje się coś w stylu restauracji, a nieco poniżej bar. Tutaj są bardziej ludzkie ceny. Zejść na dół można drugim szlakiem biegnącym wzdłuż kolejki. Krótszy, ale bardziej stromy, za tobez wątpienia ładniejszy widokowo. Latem chodzą tędy turyści, zimą to bardzo fajny, oświetlony stok narciarski z wyciągiem orczykowym, o całkiem niezłym nachyleniu i długości. Szlak oczywiście dochodzi do dolnej stacji i tutaj się kończy. Na dole niedawno stworzono park linowy, miła zabawka zarówno dla amatorów jak i tych bardziej zaawansowanych szaleńców.
12 lipca - czwartek - Góra Żar
Kilkakrotnie wcześniej słyszałem o górze Żar, ale jakoś nigdy się nie złożyło, abym miał okazję na nią wejść. Tym razem takowa się nadarzyła. Podjechałem najpierw pod lotnisko szybowcowe znajdujące się poniżej dolnej stacji kolejki szynowo – terenowej, czyli mówiąc prosto, takiej jaka jeździ na Gubałówkę. Lotnisko sprawia bardzo sympatyczne wrażenie, leży na lekkim spadzie, wraz z dwoma hangarami: dolnym i górnym. Z daleka już pięknie prezentują się szybowce. Jeżeli masz chwilę wolnego warto zatrzymać się w tym miejscu i popatrzeć nie tylko na samoloty, ale także na panoramę Beskidów, która w słoneczny dzień jest, co tu ukrywać, niemal imponująca. Napisałem niemal, bo prawdziwy widok jest dopiero ze szczytu. Na szczycie znajduje się ogromny zbiornik retencyjny i są praktycznie dwie możliwości, aby do niego dotrzeć. Pierwsza, to wędrówka asfaltową drogą, dobrych kilka kilometrów. Nie jest specjalnie uciążliwa, ale raczej monotonna. Drapiąc się powoli asfaltem dociera się do góry od tyłu i trzeba praktycznie okrążyć cały zbiornik, aby dojść na szczyt. Tutaj, przy górnej stacji kolejki, rozciąga się piękna panorama na Beskidy i okoliczne jeziora wraz z ich zaporami. Widoczek niczego sobie. Obok stacji znajduje się coś w stylu restauracji, a nieco poniżej bar. Tutaj są bardziej ludzkie ceny. Zejść na dół można drugim szlakiem biegnącym wzdłuż kolejki. Krótszy, ale bardziej stromy, za tobez wątpienia ładniejszy widokowo. Latem chodzą tędy turyści, zimą to bardzo fajny, oświetlony stok narciarski z wyciągiem orczykowym, o całkiem niezłym nachyleniu i długości. Szlak oczywiście dochodzi do dolnej stacji i tutaj się kończy. Na dole niedawno stworzono park linowy, miła zabawka zarówno dla amatorów jak i tych bardziej zaawansowanych szaleńców.
14 lipca - sobota - Szyndzielnia - Klimczok - Szczyrk
Na Szyndzielni byłem dobrych parę lat temu, więc dzisiejszą wędrówkę rozpocząłem od podejścia do schroniska na Dębowcu. Leży niemal nad samym Bielskiem i przychodzi tutaj sporo miejscowych. Następnie kolejką gondolową wjazd na Szyndzielnię i stamtąd już tylko parę minut do schroniska. Duży, masywny, charakterystyczny budynek, rozpoznaję już z daleka, razem z jego charakterystycznym ogrodem. Tutaj mała przerwa na kawę i niemal spacerowym szlakiem przechodzę do niewielkiego, ale urokliwego schroniska na Klimczoku. Nie wiem dlaczego, ale bardzo lubię to miejsce i przypadło mi ono do gustu. Byłem tutaj zaledwie pięć miesięcy temu, gdy zalegał jeszcze spory śnieg i nie sądziłem, że tak szybko odwiedzę ponownie to schronisko. Ma ono swój klimat. Pogoda dopisuje i jest bardzo ciepło. Ze schroniska schodzę już niebieskim szlakiem do Szczyrku. Droga należy do lekich i przyjemnych szczególnie, że zaraz po wyjściu z lasu, otwierają się widoki na drugą stronę Beskidów razem ze Skrzycznem - szczególnie ładne przy takiej pogodzie jak dzisiaj, gdzie widoczność sięga kilkadziesiąt kilometrów. Schodząc na dół mijam sanktuarium i po paru kilometrach, drogą asfaltową docieram do miasteczka.
17 lipca - wtorek - Schronisko na Magurce
Od samego rana pali słońce i wykorzystując aurę idę dzisiaj do schroniska na Magurce. Z Tresnej żółty szlak prowadzi początkowo ostro pod górę. Po przejściu pierwszego fragmentu wchodzi się w las i spory odcinek szlaku pokonuje się pod osłoną drzew, przez co słońca zbytnio nie doskwiera. Idąc dalej szlak rzadko przypomina górski, a raczej ścieżkę spacerową w typowym lesie. Na wysokości Koleby i Przysłopu trzeba skręcić na czerwony szlak i iść nim w kierunku na Czupel. Początkowo łagodnie, później szlak wspina się lasem i robi się dosyć nieprzyjemny. Trzeba omijać płynący z góry potok i manewrować po jego niewielkich brzegach. Po dosyć ostrym i stosunkowo długim podejściu docieram w końcu na Czupel, na 933 metry.
Niby niezbyt wysoko, ale fragment odrobinę męczący. Gdy znajdziesz się już na górze, otworzą się widoki na górę Żar i zalew – przyznam, robią wrażenie i towarzyszą już do samego schroniska na Magurce Wilkowickiej. Tutaj ponownie musisz zmienić szlak z czerwonego na niebieski i pokonać jego ostatni odcinek. To fragment niemal spacerowy, bez większych różnic wysokościowych w terenie. Po kilkunastu minutach i docierasz do dużego i ładnego schroniska na Magurce na wysokości 909 metrów, które może być dobrą bazą wypadową na szlaki Beskidu Małego. Swój początek biorą w tym punkcie nie tylko znakowane szlaki piesze, ale także zimowe dla narciarzy.