10.02 - 20.02.2007 Beskid Śląski - Szczyrk

Szczyrk jest chyba jednym z najpopularniejszych ośrodków narciarskich w Polsce. Bez cienia wątpliwości stoki beskidzkie zostały stworzone do jazdy na nartach i o tym przekonałem się na własnej skórze – dosłownie. Nie raz zaliczyłem przysłowiową glebę, szczególnie na początku moich zjazdów w Beskidach. W tym roku warunki śniegowe nie były najlepsze i z tego, co mówili miejscowi, to kompletna porażka. Połowa tego śniegu i ludzi, z ubiegłego roku, gdy zima była dosyć śnieżna. Przyznam, spodobał mi się niebieski stok zjazdowy na Beskidzie. Długości około 500 metrów, ale nachylenie było na tyle strome, że można było rozwinąć całkiem przyzwoite prędkości. Lekkie zastrzeżenia można było mieć do technicznego przygotowania stoku, bo w górnej jego części były muldy, które potrafiły zdrowo wybić z rytmu nawet najlepszego narciarza. W innych miejscach, z kolei prześwitywał piasek. Ogólnie mówiąc fajny wyciąg i dobre miejsce do spokojnej jazdy na nartach. Nie zmienia to faktu, iż stok wymaga pewnej kondycji, bo jadący szybko zaczyna odczuwać kolana. Ponieważ dzielnica nazywa się "Biła", po drodze mijamy skocznię narciarską, o dziwo której zeskok przechodzi przez sam środek ulicy. Gdy skaczą zamyka się szlabanami ulicę, aby skoczkowie mogli trenować - czy w jakimś innym kraju, jak nie w Polsce, można wymyślić taką głupotę! Pojeździłem także na kilku innych stokach w samym Szczyrku, ale wyżej nie było śniegu, a dolne partie sprawiały raczej wrażenie oślich łączek, niż porządnego stoku zjazdowego. Natomiast bardzo mi się spodobał Biały Krzyż. Jedna z najwyżej położonych przełęczy w Polsce, na które można wjechać samochodem i zataszczyć sobie sprzęt. O ile stok lecący centralnie z przodu dostarcza średnich wrażeń narciarskich, o tyle dwa bardziej strome stoki po lewej stronie za parkingiem, robią diametralnie odmienne wrażenie i na tych warto pojeździć. Polecam. Oprócz jazdy na nartach, w piątek po południu podjechaliśmy sobie dwuetapowym wyciągiem krzesełkowym na Skrzyczne, które majestatycznie króluje nad Szczyrkiem. Już w połowie drogi, pod wyciągiem znacznie zwiększyła się warstwa śniegu i przybyło narciarzy oraz deskarzy. Na przesiadce było ich już całkiem sporo, i to oni stanowili większość pasażerów. Niestety pogoda nie dopisywała i zamiast widoków na góry mieliśmy białe mleko czyli otępiającą mgłę. Na szczycie nie było zbyt kolorowo, nie widać nawet schroniska i doszliśmy do niego na typowego czuja, czyli prosto przed siebie. Fajny budynek z piękną panoramą Matternhornu na jednym ze zdjęć w środku.


13 lutego - wtorek - Klimczok

Od dobrych kilku dni ciekawiło mnie podejście na Klimczok. Byłem w tym schronisku latem, prawie trzy lata temu, ale od strony Szyndzielni. Tym razem chciałem zobaczyć jak wygląda zimowe podejście i to bardziej stromym, zielonym szlakiem ze Szczyrku. Uważam, iż zimowe wędrówki są nieporównywalnie ciekawsze, niż letnie, chociażby ze względu na mniejszą przewidywalność sytuacji. Po 15:10 zebraliśmy kilku chętnych ludzi na górską wędrówkę i ruszyliśmy szlakiem idącym przez Podmagurę. Początkowo monotonnie serpentynami pod górę i to w dodatku zwykłym asfaltem. Minęliśmy Sanktuarium i dopiero tutaj szlak wchodził do lasu i stromo zaczął piąć się pod górę. Z mapy ciężko było wywnioskować i ocenić, ile czasu może zająć nam podejście na górę. Po małym odpoczynku ruszyliśmy dosyć szybko przed siebie. Minęliśmy ostatnie domy i tylko od czasu do czasu przy lesie majaczyły jakieś chatki. Gdzieniegdzie ostatnie przysiółki. Za nimi zaczęło się już tylko typowe, toporne podejście w górę. Im wyżej tym więcej śniegu. Nie było by w tym nic nienormalnego, gdyby nie to, że powoli zaczynało się ściemniać. Gdzieś za połową drogi skręciliśmy na szlak nieco bardziej ubity przez ratrak i można powiedzieć, że fragmentami szło się lepiej. Nie zmienia to faktu, że nadal było stromo i raczej widoków nie było. W końcu po dosyć długim prostym odcinku, za zakrętem zamajaczył kształt, schroniska na Klimczoku. Czy może być coś przyjemniejszego w takiej chwili. Schronisko – niby to takie banalne, ale z drugiej strony, rajskie miejsce, które pozwala odpocząć zmęczonym łazikom. Bez znaczenia czy to upalne lato czy mroźna zima. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na lenistwo, robiło się ciemno. Gorąca herbata i po 15 minutach relaksu, zaczynamy odwrót na dół. Tym razem poszło szybko i bez problemów. Nachylenie było tak duże, iż niemal popychało człowieka do biegu na dół. Po ponad godzinie byliśmy w naszym ośrodku.

18 lutego - niedziela - Szczyrk

Od piątku trwają MISTRZOSTWA POLSKI W SKOKACH NARCIARSKICH. Zawsze chciałem pojechać do Harrachova na konkurs lotów i może kiedyś mi się uda, ale dzisiaj chcemy dostać się na skocznię, aby zobaczyć jak skacze nasza kadra narodowa, tuż przed mistrzostwami świata, które odbędą się za tydzień. Pomimo, że kwalifikacje trwają od piątku, nie byłem na skoczni, bo widziałem ją z okien swojego pokoju. W dodatku pogoda była obleśna i miałem nieco zajęć na miejscu. W niedzielę natomiast wyjrzało piękne słońce i o 13:00 miał się rozpocząć konkurs skoków. Jak na złość o tej godzinie musieliśmy z całą grupą jechać oddać narty. Podskoczyliśmy autobusem, więc poszło szybciej i zdążyliśmy na drugą serię, czyli finał! Ludzi oczywiście całą masa, wszyscy pchali się do przodu, aby wywalczyć jak najlepsze miejsca do zdjęć. My także nie pozostaliśmy w tyle i przy każdej nadarzającej się okazji dopychałem się do przodu. Prawdę mówiąc jakiś szczególnych zachwytów nie doznałem, dopiero gdy na belce startowej pojawił się Adaś tłum nieco ożył. Sam skok całkiem niezły, trwał kilka sekund i był na dole. Oczywiście wygrał, bo nikt nie zbliżył się do rezultatu mistrza. Od razu wywiady, zdjęcia, reporterzy itp. Nawet Adaś podszedł do bandy i rozdał kilka autografów. Później zrobił honorową rundę wokół obiektu, gdzie niemal każdy starał się uwiecznić naszego najlepszego zawodnika na fotce. Na koniec dekoracja i ponad tłumem widać było uradowanego Małysza trzymającego w dłoniach kryształową kulę Mistrza Polski. Bez wątpienia teraz jest w formie. Dwa tygodnie później 3 marca 2007 roku Adam Małysz zdobył 4 w swojej karierze tytuł Mistrza Świata w skokach narciarskich w japońskim Sapporo!

 
19 lutego - poniedziałek - pętla beskidzka


Na dzisiaj przypada nam objazdowa wycieczka tzw. pętlą beskidzką. Ruszamy około 10 rano z przewodnikiem. Pierwszym miejscem postoju, jest Żywiec. Miast niewiele się zmieniło od mojego ostatniego pobytu tutaj w maju 2003 roku. Byłem mile zaskoczony, bo wyremontowano fasadę pałacu. Z tego, co pamiętam wyglądała ona obleśnie, dzisiaj wiele zyskała na swoim uroku. Wyjeżdżając z Żywca mijamy nowoczesne budynki browaru, który dzisiaj należy do Heinekena. Kolejny przystanek to Węgierska Górka. Niepozorna miejscowość z fortami z początku II wojny światowej. Fortyfikacje zachowały się w niezłym stanie. Mieliśmy okazję zobaczyć jeden z nich o tajemniczej nazwie „Wędrowiec”. Następnie zatrzymujemy się na punkcie widokowym o nazwie „Koci Zamek”. Miejsce bardzo ładne, ale dzisiejsza widoczność nie pozwala na poznanie całej okolicy, bo wokół rozpościera się lekka mgiełka. Podobno widać stąd zbieg trzech granic Polski – Czech – Słowacji! Kolejna miejscowość to Koniaków, czyli miejsce słynące z koronek. Typowy koniec świata, wysoko i daleko. Zawitaliśmy do jednej z Koniakowskich karczm, gdzie właściciel zaprezentował nam grę na specjalnych tubach i rogach. Przyznam, że instrumenty, które sami wykonują robią imponujące wrażenie i dźwięk, który się z nich wydobywa jest naprawdę ogłuszający. Nie zmienia to faktu, że niezmiernie ciężko się na tym gra, spróbowałem, wiec wiem. Następnie wystawa koronek. Bardzo ładna i misterna robota, ale żądają za nią dosyć wygórowanych cen. Następnie docieramy do Istebnej. Kolejna wysoko położona wioska i tutaj oglądamy typową, beskidzką kurną chatę. Nawet wewnątrz gaździna opowiada o stylu życia w XIX wiecznej galicyjskiej chacie. Na koniec zjeżdżamy do Wisły. Pogoda zbytnio nie dopisuje, wiec pozwalamy sobie na spacer po centrum i podjeżdżamy pod nowo budowaną skocznię w Wiśle Malince. Obiekt jest budowany na wzór skoczni w Oberstdorfie, z ulicą przechodzącą pod jej trybunami. Potężna i majestatyczna konstrukcja robi wrażenie. Gdy zostanie ukończona, będzie to bez wątpienia największa skocznia narciarska w Polsce. Przez Przełęcz Salmoploską i Biały Krzyż powracamy późnym popołudniem do Szczyrku.

Popularne posty z tego bloga

29.01 - 4.02.2024 - Góry Majorki

6.08 - 11.08.2024 - GSB - Beskid Żywiecki do Rabki - 112 km górami

1 - 4.11. 2023 - Budapeszt