14.07 - 25.07.2003 Włochy - Rimini, San Marino, Wenecja
16 lipca - środa - Rimini
Rano ruszamy dalej, tym razem bezpośrednio do Rimini. Po drugiej stronie Alp zaczęło zdrowo przypiekać i wtedy okazało się, że w autobusie nie ma klimatyzacji. Oznacza to również, że taka sama lampa będzie podczas wszystkich wycieczek. Na miejsce dojechaliśmy około północy, zdrowo wymęczeni podróżą i upałem. W końcu po kolacji i pierwszych bataliach kładziemy się spać do naszego pokoju, wygląda to nieco jak suterena, ale w tym przypadku nie ma to dla mnie znaczenia. Rimini to:
Rano ruszamy dalej, tym razem bezpośrednio do Rimini. Po drugiej stronie Alp zaczęło zdrowo przypiekać i wtedy okazało się, że w autobusie nie ma klimatyzacji. Oznacza to również, że taka sama lampa będzie podczas wszystkich wycieczek. Na miejsce dojechaliśmy około północy, zdrowo wymęczeni podróżą i upałem. W końcu po kolacji i pierwszych bataliach kładziemy się spać do naszego pokoju, wygląda to nieco jak suterena, ale w tym przypadku nie ma to dla mnie znaczenia. Rimini to:
- jedno z najpopularniejszych miast turystyczno-wypoczynkowych nad północnym Adriatykiem
- powstało w 268r pne – jako rzymska osada Ariminum
- niedaleko stąd do San Marino - enklawy taniego alkoholu
- stara dzielnica San Giuliano, która jako jedyna zachowała swój dawny klimat i charakter zabudowy
- zabytki: Łuk Augusta i Most Tyberiusza
18 lipca - piątek - Italia w miniaturze
Cały poprzedni dzień strawiliśmy na odpoczynku po podróży, czyli po naszemu mówiąc obijaniu się na plaży. Upały niesamowite, nawet w nocy temperatura nie spada poniżej 30 stopni. Dzisiaj natomiast "Italia w miniaturze".:
- niewielki park, zbudowany wzorem innych państw
- park prezentuje 273 miniatury słynnych włoskich i europejskich budowli w skalach 1:25 i 1:50.
- obszar otoczony jest kolejką jednotorową Arcobaleno (po włosku: tęcza)
- w krajobraz wkomponowano 10 000 roślin i 5000 miniaturowych drzew
- do napełnienia zbiorników potrzeba 2500 m3 wody. W systemie kursuje 17 miniaturowych pociągów.
- na powierzchni 12.000 m2 znajduje się replika Canal Grande w Wenecji z reprodukcjami 119 budynków w skali 1:5. Dzwonnica na Placu św. Marka ma wysokość 20 metrów.
- polecam ślizg łodzią po sztucznym wodospadzie - niby niewielki, ale jednak adrenalina człowiekowi skacze!
19 lipca - sobota - Aquafun
Od samego rana nie ma czym oddychać, a za oknem piękna słoneczna pogoda. Dzisiaj wodny park rozrywki, czyli wypad do Aquafun`u. Prawdę mówiąc niewiele się zmienił od mojej ostatniej wizyty dwa lata temu. Tym razem bez tłumów, co pozwoliło nam polatać do woli:
- placówka została zainaugurowana w 1987 roku
- znajdują się tutaj zjeżdżalnie wodne
- basen ze sztuczną falą, szybka i leniwa rzeka
- Kamikaze, zjeżdżalnia z dwoma 90-metrowymi stokami o stromym zboczu pozwalającym na osiąganie dużych prędkości
- rzeka Extreme, rampa z odcinkiem paraboidowym (half pipe), po której się ślizgasz w ruchu harmonijnym aż do utraty wysokości
- Speedriul, konstrukcja w kształcie lejka
Niestety czas szybko leci w miłym towarzystwie i trzeba wracać. W drodze powrotnej jeszcze mały przystanek. Tym razem to Delfinarium w Riccione. Akurat rozpoczyna się pokaz i wpadamy prawie na styk. Na osobach oglądających coś takiego pierwszy raz robi wrażenie. W dodatku, tradycyjnie kilka osób, które zasiadły przy poręczach jest przykładowo mokrych. Ale na tym przecież polega cała zabawa!
21 lipca - poniedziałek - San Marino
Od rana tradycyjne wylegiwanie się na plaży, słońce pali niemiłosiernie i po 2 godzinach mam serdecznie dosyć. Po południu ruszamy do mitycznej ziemi wolności czyli Republika San Marino. Dzisiaj ta wolność objawia się to sklepami wolnocłowymi z alkoholem, perfumami i bronią. Czas biegnie tutaj jakoś wolniej. Oprócz tarasów widokowych, z których rozciąga się przepiękna panorama na Apeniny, do moich ulubionych miejsc należą 3 baszty i nigdy nie potrafię odmówić sobie przyjemności wejścia na nie.
21 lipca - poniedziałek - San Marino
Od rana tradycyjne wylegiwanie się na plaży, słońce pali niemiłosiernie i po 2 godzinach mam serdecznie dosyć. Po południu ruszamy do mitycznej ziemi wolności czyli Republika San Marino. Dzisiaj ta wolność objawia się to sklepami wolnocłowymi z alkoholem, perfumami i bronią. Czas biegnie tutaj jakoś wolniej. Oprócz tarasów widokowych, z których rozciąga się przepiękna panorama na Apeniny, do moich ulubionych miejsc należą 3 baszty i nigdy nie potrafię odmówić sobie przyjemności wejścia na nie.
Oczywiście od momentu wprowadzenia euro taka przyjemność nieznacznie podrożała. Widoczek z góry oczywiście bajkowy, pogoda dopisuje, więc żadnej mgły na horyzoncie. Góry widać jak na dłoni. Pomimo tego, że czasu wcale nie było za dużo biegiem do góry na wszystkie 3 baszty. Upał potworny, ale jakoś damy radę. Później jeszcze drobne prezenty z wycieczki i cali happy wracamy do Rimini.
22 lipca - wtorek - Mirabilandia
Dzisiaj chyba najbardziej rozrywkowy dzień czyli szaleństwa na zakończenie. Jednym słowem Mirabilandia! Duży park rozrywki koło Ravenny. Rzut beretem od nas. Wyjeżdżamy po południu, w drodze tradycyjnie 2 godzinna wizyta w hipermarketach. Ogromny kompleks, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Dagmara kupiła sobie kurtkę, trochę zapasów na podróż do domu i dalej już prosto do celu. Mirabilandia to:
22 lipca - wtorek - Mirabilandia
Dzisiaj chyba najbardziej rozrywkowy dzień czyli szaleństwa na zakończenie. Jednym słowem Mirabilandia! Duży park rozrywki koło Ravenny. Rzut beretem od nas. Wyjeżdżamy po południu, w drodze tradycyjnie 2 godzinna wizyta w hipermarketach. Ogromny kompleks, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Dagmara kupiła sobie kurtkę, trochę zapasów na podróż do domu i dalej już prosto do celu. Mirabilandia to:
- największy adriatycki park rozrywki we Włoszech
- zajmuje obszar blisko 30 ha z czego jedna trzecia przeznaczona na atrakcje wodne
- podzielona jest na siedem stref tematycznych:
- Bimboboli - strefa przeznaczona wyłącznie dla najmłodszych (dzieci w wieku od 3 do 10 lat);
- Adventureland - przygoda;
- La citta di Sian Ka'an - atrakcje i przygody z Krainy Majów;
- La vecchia Europa - tradycyjne wesołe miasteczko;
- Motorworld - pojazdy wodne, drogowe i szynowe;
- Dolcevita Studios;
- Mirabilandia Beach - plaża z basenami i zjeżdżalniami.
W parku znajduje się także otwarty w 1999 roku 90 metrowy drugi co do wielkości po London Eye diabelski młyn, który ze względu na ilość zainstalowanych na nim żarówek trafił do Księgi Rekordów Guinnessa. W 2009 roku otwarta została nowa kolejka górska (rollercoaster) o nazwie iSpeed.
Lekkim przerażeniem napawa mnie widok "Katuna", czyli największej kolejki górskiej, aż sam się sobie dziwię, że już na niej jechałem. Ale tym razem zaczynamy od trójwymiarowego kina. Na dobry początek wodospad dwa razy, następnie pontony i kiedy byłem już doszczętnie mokry doszedłem do wniosku, że przyszedł czas na kolejkę górską. Czekaliśmy oczywiście do miejsc w pierwszym rzędzie, bo dopiero wtedy człowiek ma wrażenie, że naprawdę leci. Wszystko dzieje się dosłownie w mgnieniu oka i nie rejestrujesz gdzie w danym momencie się znajdujesz. Wysiadając miałem niejakie kłopoty z utrzymaniem pionu! Dalej kolejka drewniana i na koniec przedstawienie, czyli szkoła policyjna. W wielkim skrócie goście szaleją samochodami i palą opony. O 23 z minutami wyruszamy w drogę powrotną do kwatery.
23 lipca - środa - Wenecja
Ostatni dzień naszego pobytu, pakujemy się i zbieramy do domu. Opuszczam to miejsce bez jakiegoś konkretnego żalu, mając świadomość, że przed nami dzisiaj jeszcze Wenecja. Z hotelu wymeldowujemy się po obiedzie i już za Ravenną stajemy w korku, co oznacza, że będziemy mieli opóźnienie. I jest tak w rzeczywistości, do Wenecji na Troncetto przybywamy około 19. Chwilę trwało zanim kupiliśmy bilety na statek i w końcu płyniemy. Słońce zachodzi i jest wprost bajkowo. Docieramy do centrum Wenecji czyli na plac św Marka.
23 lipca - środa - Wenecja
Ostatni dzień naszego pobytu, pakujemy się i zbieramy do domu. Opuszczam to miejsce bez jakiegoś konkretnego żalu, mając świadomość, że przed nami dzisiaj jeszcze Wenecja. Z hotelu wymeldowujemy się po obiedzie i już za Ravenną stajemy w korku, co oznacza, że będziemy mieli opóźnienie. I jest tak w rzeczywistości, do Wenecji na Troncetto przybywamy około 19. Chwilę trwało zanim kupiliśmy bilety na statek i w końcu płyniemy. Słońce zachodzi i jest wprost bajkowo. Docieramy do centrum Wenecji czyli na plac św Marka.
Na ulicach jak zawsze nieprzebrane tłumy. Naszym celem był wjazd na wieżę. Jak zwykle bilety podskoczyły w górę, ale jedziemy - albo dzisiaj, albo nigdy! Z góry widoczek na całą lagunę. Masy domów, które sprawiają wrażenie jakby stały dokładnie jeden obok drugiego i nie widać kanałów.
Robi się ciemno i zapalają się światła. Teraz dopiero widać urok miasta nocą. Nie do opisania słowami. Trzeba tam pojechać i zobaczyć! Widoczek totalnie romantyczny! Na parking wracamy już piechotką. Zatrzymujemy się jeszcze na moście Rialto, który nocą wygląda zupełnie inaczej. Kilka zdjęć na pamiątkę i do autobusu. Z Wenecji przez Alpy i Czechy, gdzie nocujemy wracamy do Polski. W kraju oczywiście przywitał nas deszcz i 26 lipca około pierwszej w nocy lądujemy w Gdańsku.
Wyjazd ten odbyłem dwukrotnie, podczas dwóch kolejnych wakacji.