1 - 4.11. 2023 - Budapeszt
Budapeszt - jedno z głównych miast w koronie austro-węgierskiej monarchii, które wydawać by się mogło, iż lata świetności ma dawno za sobą. Nie oszczędzały go wojny i powstania. Ale nic bardziej mylnego. Moim zdaniem, na tle innych miast Europy, Budapeszt po dzień dzisiejszy prezentuje się okazale. Byłem tutaj 18 lat temu i wiele wody w Dunaju upłynęło od tego czasu.
Nieco przypadkiem pojechaliśmy do Budapesztu 1 listopada, wynikało to z promocji biletów PKP na połączenia międzynarodowe w tym miesiącu. Pociąg ruszał z Warszawy o 19:40, aby punktualnie o 8:30 zameldować się na dworcu Nugati. Nowe wagony, regulowane ogrzewanie i ludzi też jakby nie za wiele, spowodowało, iż podróż minęła niemal komfortowo.
Ponieważ wejście do kwatery tymczasowej możliwe jest dopiero po południu, od rana niebo lśni idealnym błękitem - typowa żyleta. Szkoda czasu, ruszamy od razu do najbardziej znanego i reprezentacyjnego miejsca, czyli pod budynek parlamentu. Jest jednym z symboli Węgier i jednocześnie jednym z największych gmachów parlamentów narodowych na świecie. XIX wieczny gmach, znajdujący się w dawnym Peszcie, miał być wzorowany na parlamencie brytyjskim, ale moim zdaniem wygrywa bezdyskusyjnie ze swoim pierwowzorem. Szczególnie dzisiaj, w pełnym słońcu, prezentuje się jako budowla światowej klasy.
Najbardziej okazale oczywiście prezentuje się od strony Dunaju, ale o tym napiszę przy rejsie nocą. Drugim z miejsc, które odwiedza każdy przybysz, to Zamek i Wzgórze Gellerta, majestatycznie górujące nad miastem, od strony Budy. Proponuję podejść tam oczywiście przez najsłynniejszy z mostów, uwieczniony min. w komedii CK Dezerterzy, Most Łańcuchowy, który bezpośrednio prowadzi pod wzgórze zamkowe.
Po przejściu mostu skręcamy w prawo, następnie lekko pod górę, aby w pierwszej kolejności dojść na Wzgórze Gellerta i do kościoła św. Macieja. Spośród wielu punktów widokowych na miasto ten uważam za najlepszy. Pogoda jest idealna a temperatura dociera do 20 kreski. Przybywa ludzi i mam wrażenie, iż zaczął się wakacyjny weekend. Coś niespotykanego w listopadzie.
Obok katedry, ulicą w lewo możesz przejść w stronę Zamku. Tutaj już atakuje spory tłum, szczególnie ogrody i punkty widokowe na miasto. W Zamku mieści się Węgierska Galeria Narodowa, którą polecam, jeżeli będziesz mieć chwilę zbędnego czasu. W ogrodach utworzono specjalne kładki spacerowe, aby zapewne w czasie wakacji rozładować tłum, ale także pozwalają one oglądać panoramy różnych części miasta.
2 listopada - czwartek
Od rana dalszy ciąg pięknej, słonecznej pogody. Najbliżej miejsca naszego noclegu znajduje się Wielka Synagoga. To największa synagoga w Europie i trzecia co do wielkości na świecie, po synagodze chasydów z Bełza w Jerozolimie i synagodze Emanu-El w Nowym Jorku. Budynek przypomina raczej katedrę, niż klasyczną bożnicę, ale mieści w środku ok 3 tys ludzi. Kupując bilet, masz w pakiecie usługę przewodnika, w dowolnym języku (polskiego oczywiście nie ma). W synagodze przy ławkach znajdują się flagi państw, w których językach, o pełnej godzinie zjawiają się przewodnicy i opowiadają jej historię. Następnie zwiedza się z nimi kirkut oraz muzeum holokaustu, będące także w cenie.
Kolejna budowla przykuwająca uwagę w mieście to Katedra św. Stefana Od konsekracji w 1905 roku jest największym kościołem stolicy Węgier. Może pomieścić do 8500 wiernych. Położona niedaleko Mostu Łańcuchowego, jest poświęcona pierwszemu węgierskiemu królowi Stefanowi I. Zbudowana w stylu klasycystycznym, z zewnątrz bardzo mi przypomina londyńska Katedrę św. Piotra i Pawła. Wstęp oczywiście płatny, ale jeden dzień w tygodniu nie pobierają myta i to akurat przypada dzisiaj. Wrażenie robi nie tylko ogromna bryła katedry, ale także kopuła, wraz z malowidłami.
W obrębie miasta znajduje się kilka zamków, bez problemów zabytkową linią metra z centrum, dostaniesz się do Zamku Vajdahunyad. Budowla znajduje się w XIV. dzielnicy Budapesztu, na terenach Parku Miejskiego, na tzw. Wyspie Széchenyiego. Jest on konglomeratem kopii budynków historycznych (mieszaniną gotyku, renesansu i baroku). Swą nazwę wzięła od najbardziej charakterystycznej kopii zamku z Vajdahunyad w Siedmiogrodzie, obecnie na terenie Rumunii. Zamek robi wrażenie i będąc tutaj to punkt obowiązkowy. Ma swój klimat. Wokół wyspy znajduje się sztuczne jezioro, gdzie mieszkańcy mogą latem pomykać rowerkami wodnymi i wypożyczyć kajaki. Dzisiaj niestety spuszono z niego wodę i tylko świeci betonem.
3 listopada- piątek
No i stało się - pogoda kompletnie się posypała. Od rana leje, ciężkie, stalowe chmury przesuwają się nad miastem. To nie najgorszy moment, aby złożyć wizytę w termach. Budapeszt posiada ich 6 w swojej kolekcji: Kąpielisko Termalne Szechenyi, Łaźnie Gellérta, Łaźnie Rudas, Termy Lukács, Łaźnie Király, Dandár Thermal Bath. Oczywiście główną atrakcją są gorące źródła. O ile latem, uważam kąpanie się w gorących wodach, gdy żar leje się z nieba, nie ma sensu, o tyle jesienią gdy temperatura spadła poniżej 10 stopni - jak najbardziej. Wybieram Łaźnie Gellerta. Kompleks wchodzi w skład jednego z najbardziej znanych i luksusowych hoteli w Budapeszcie. Secesyjny Hotel Gellert otwarto w 1918 roku. Nie trzeba być gościem hotelowym by skorzystać z kąpieliska. Ludzi sporo, ale budynek jest ogromny i obsługa bardzo sprawnie obsługuje klientów. Zaczęło padać, ale to ko0mpletnie nie przeszkadza w siedzeniu w basenie z parującą wodą.
Wieczorową porą nie możesz pominąć rejsu po Dunaju nocą. To niemal kultowa i obowiązkowa pozycja w zwiedzaniu miasta. Jesień ma tą zaletę, że zmierzch zapada dosyć szybko. Nad brzegiem Dunaju roi się od firm żeglugowych, które w swojej ofercie posiadają taką przyjemność. Ceny oczywiście zróżnicowane w zależności od opcji dodatkowych dostępnych na pokładzie. Turystów sporo, więc statków także pływa niemało. Proponuję zainstalować w telefonie jakąkolwiek aplikację dotyczącą zwiedzania miasta, a otrzymasz w niej opcję rejsu po zmroku w najlepszej cenie. Zrobiliśmy w ten sposób i wszystko było w jak najlepszym porządku. Rejs rozpoczyna się o godzinie 16:30 i trwa około godziny. Statek płynie wzdłuż wszystkich głównych mostów na Dunaju do Wyspy św. Małgorzaty po czym zawraca. Plusem jest to, iż widzisz miasto nocą, raz od strony Pesztu, następnie od strony Budy. Iluminacja robi wrażenie.
4 listopada - sobota
Dzień odjazdu - do południa musimy opuścić kwaterę. Na obu dworcach są skrytki bagażowe, gdzie bez problemu zostawisz swój bagaż do dojazdu pociągu. Mając kilka godzin do dyspozycji postanawiam odwiedzić Węgierską Galerię Narodową. Znajduje się ona w Pałacu Królewskim Budavári Palota i stanowi największy zbiór węgierskich sztuk plastycznych. Znajdują się tutaj dzieła od XI wieku do dzisiejszych czasów. Można zobaczyć średniowieczne i renesansowe lapidarium, rzeźby drewniane, skrzydlate gotyckie ołtarze, wybitne dzieła późnego renesansu i baroku. Obrazy, rzeźby, grafiki, plakaty artystyczne i kolekcja medali zapewniają różnorodność gatunków. Na koniec proponuję wejść na punkt widokowy na kopule zamku, który także masz w cenie biletu i spojrzeć ostatni raz na miasto z lotu ptaka.
Schodzę na dół, zejściem wychodzącym na przeciwko parlamentu, aby Mostem Małgorzaty wrócić na Dworzec Nugati, skąd o 17:40 rusza pociąg do Warszawy.